PlusLiga: z Ligi Mistrzów Świata do Ligi Mistrzów Kryzysu?

Konsekwencje koronawirusa. "Świat nie będzie taki sam"

Czytaj też

Konsekwencje koronawirusa. "Świat nie będzie taki sam"

Sport to system naczyń połączonych. W PlusLidze każdy klub to firma, która dysponuje określonym budżetem, decyduje sama o sobie i buduje relacje z innymi podmiotami. Nimi są między innymi sponsorzy. Pochodzą z różnych pól – jedni to biznesy prywatne, część z nich to samorządy, które płacą na siatkówkę z budżetów miast, a pozostali to spółki skarbu państwa. Tak zbudowane kluby uczestniczą w rozgrywkach, których organizatorem jest Polska Liga Siatkówki.

W dobie kryzysu praktycznie wszyscy skazani są na straty. Świat sportu odnotuje jednak jedne z największych. Ci, którzy do niego należą, w ostatnich tygodniach boleśnie przekonali się, że pracują w sektorze "rozrywki". Siatkówka to nie jest towar pierwszej potrzeby, od którego zależy społeczne przetrwanie. Opiera się na nim tylko przetrwanie jednostek.

Sponsor prywatny, samorządowy czy skarbu państwa? To może nie mieć znaczenia

Na pierwszy rzut oka sprawa wydaje się prosta – spółki skarbu państwa to raczej najstabilniejszy sponsor i powinni bać się ci, którzy uzależnieni są od firm prywatnych oraz od miast. W zależności od sektora te drugie liczyć będą straty i na zasadzie prostej matematyki kalkulować, czy starczy im na zewnętrzną promocję w postaci wsparcia sportu. W trudnej sytuacji będą wszyscy ci, którzy przez pandemię musieli zamknąć zakłady lub ograniczyć działalność do niezbędnego minimum. Samorządy z kolei dużą część dostępnych środków przeznaczą na walkę z konsekwencjami koronawirusa i wsparcie placówek medycznych, które dysponują nie tylko ograniczoną liczbą sprzętu, ale także personelu.

– Należy bacznie przyglądać się klubom wspieranym przez samorządy, ponieważ będą się mierzyły z ograniczeniem wpływów. Miasta stracą część przychodów z podatków i budżety będą musiały dostosować się do sytuacji. Nie sadzę, że spowoduje to całkowite zaprzestanie sponsorowania sportu, ale raczej przesunięcie środków – ocenia Jakub Malke, manager siatkarski.

– Rozmowy ze sponsorami zostawiliśmy na później, ponieważ w chwili obecnej cały duży biznes przemysłowy wciąż funkcjonuje. Są to co prawda nieco zwolnione obroty, ale działa dalej. Dużego zagrożenia nie ma. Musimy się jednak liczyć z tym, że efekty ekonomiczne przychodzą z czasem. Nie wiemy, kiedy dotkną przedsiębiorstwa i z jakim opóźnieniem pojawią się kłopoty. Nie panikujemy, zachowujemy zdrowy rozsądek, wstrzymaliśmy podejmowanie ekonomicznych i transferowych decyzji – mówi w TVPSPORT.PL Kryspin Baran, prezes Aluron Virtu CMC Zawiercie.

Wydaje się, że wśród spółek skarbu państwa nie należy spodziewać się znaczących spadków w przychodach (kluby PlusLigi wspierane są między innymi przez Polską Grupę Energetyczną i Jastrzębską Spółkę Węglową). Nie wiadomo jednak, jakimi środkami rząd będzie chciał ratować nadwyrężony budżet państwa. Marketing w czasach kryzysu to jedna z ostatnich opcji działania.

Jest jeszcze druga strona problemu. – Na ten moment umowy mamy, ale nie wiem, co będzie dalej. Wystarczy jedna zarażona osoba, by wyłączyć zakład lub jego część z normalnej pracy. To wygeneruje straty dla sponsora, które mogą odbić się również na klubie. Skala zagrożenia jest na tyle duża, że nikt nie może się czuć bezpiecznie – zdradza jeden z naszych rozmówców z zespołu sponsorowanego ze spółki skarbu państwa.

Konsekwencje koronawirusa. "Świat nie będzie taki sam"

Czytaj też

Konsekwencje koronawirusa. "Świat nie będzie taki sam"

Liga Mistrzów Kryzysu?

Znaków zapytania odnośnie do kolejnego sezonu jest bardzo dużo. Czy Polska Liga Siatkówki zrezygnuje z opłat licencyjnych zawodników i trenerów na rok? Czy weźmie na siebie część wynagrodzeń sędziów czy komisarzy, za które obecnie płacą kluby? Czy system challenge mógłby kosztować mniej? Otrzymaliśmy odpowiedź, że jest za wcześnie na takie decyzje i komentowanie konkretnych rozwiązań. – Dużą rolą PLS jest wypracowanie systemu zachowań także w kontekście rozmów ze sportowcami. Liga nie powinna być bierna, ale starać się wspomóc kluby w tej sytuacji – dodaje Malke.

Polski Związek Piłki Nożnej wprowadził pakiet pomocowy dla klubów, który ma pomóc im przetrwać najtrudniejszy okres. Czy Polski Związek Piłki Siatkowej zamierza odpowiedzieć w podobny sposób? – PZPS od początku pandemii analizuje obecną sytuację polskiej siatkówki. Bezwzględnie wesprze swoje podmioty, po uwzględnieniu decyzji sponsorów polskiej siatkówki. Ten temat będzie przedmiotem obrad najbliższych Prezydium Zarządu PZPS, a dalej Zarządu PZPS. Podkreślamy, że nasi członkowie otrzymają niezbędne wsparcie – zdradza nam Janusz Uznański, rzecznik prasowy PZPS.

– Na takie gesty, jak dzielenie milionów przez PZPN bym nie liczył, ponieważ według mojej wiedzy PZPS funkcjonuje na dużo niższym budżecie. Może pomagać jednak nie tylko finansowo – przykładowo poprzez zwolnienia z pewnych opłat – dodaje prezes Aluron Virtu CMC Zawiercie.

Koronawirus dotknął nie tylko siatkówkę klubową, ale także reprezentacyjną. W 2020 roku nie będzie igrzysk, nie wiadomo również co z rozgrywkami siatkarskiej Ligi Narodów. Choć mówi się, że mają się one odbyć w sierpniu, nic nie jest pewne. Nie wiadomo też, kiedy wystartuje sezon klubowy. – Na świecie zaczyna się rozważać scenariusze rozgrywania meczów w sterylnych warunkach. Nie wiadomo, co z Ligą Narodów. Reprezentacja Włoch, czyli jedna z najsilniejszych na świecie, ma się z niej wycofać. Trudno przewidzieć, czy inne kadry będą chciały jeździć po świecie i rozgrywać mecze. To skutek tego, że mamy do czynienia z globalną pandemią – ocenia Jakub Malke.

– O tym, czy będziemy mogli nazwać PlusLigę Ligą Mistrzów Kryzysu, a siebie ludźmi, którzy po mistrzowsku z niego wyszli, przekonamy się pewnie dopiero za rok. Podstawą będą solidarność i ostrożność. Z naszego punktu widzenia dużo większym problemem jest niepewność w czasie. Od zarządzających oczekuje się, by tworzyli produkt, który za kilka miesięcy da oczekiwaną jakość. Nie wiemy jednak, kiedy wystartujemy oraz jaka będzie dozwolona forma – z kibicami czy bez nich. Jeśli sezon zacznie się w styczniu, będziemy musieli się zastanowić jak do tego czasu pokryć koszty, które ponosimy niezależnie od tego czy gramy, czy nie. Na dziś to równanie ze zbyt dużą liczbą niewiadomych – kończy Kryspin Baran.