| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
W Jagiellonii go nie chcieli, trafił więc do drużyny, która właśnie szykowała się do meczów 1/16 finału Ligi Europy z FC Steauą. Nas na takim etapie długo nie zobaczą. Grzegorz Sandomierski opowiada o odejściu z Jagiellonii i początkach w CFR Cluj, gdzie jego trenerem jest dobrze znany w Polsce Dan Petrescu.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Wkrótce przed wybuchem pandemii przeniosłeś się do Rumunii. Utknąłeś w mieszkaniu sam czy z rodziną?
Grzegorz Sandomierski:– Na szczęście z rodziną. Od początku planowaliśmy, że po miesiącu dołączą do mnie. Chcieliśmy dać sobie czas na pozamykanie pewnych spraw w Białymstoku i spokojne pakowanie. Ja też musiałem przygotować mieszkanie w Rumunii. Podpisałem kontrakt pod koniec stycznia i pod koniec lutego bliscy byli już ze mną. Zdążyli przed tymi wszystkimi restrykcjami, które obecnie obowiązują.
– Dobrze, że zdążyli. Sam w obcym kraju, w nowym mieszkaniu pewnie nie bawiłbyś się zbyt dobrze. Dziś przeżyciem jest wycieczka, by wyrzucić śmieci.
– Bardzo się cieszę, że do mnie dołączyli, bo samemu byłoby znacznie trudniej. Nie sądziłem, że coś takiego będziemy przeżywać. Dotyczy to każdego z nas, więc wszyscy musimy dać z siebie maksimum, by to zastopować. Dołożyć swoją cegiełkę, by wygrać walkę z koronawirusem.
– Ograniczenia w Rumunii są podobne do polskich?
– Bardzo podobne. We wtorek widziałem konferencję premiera RP na temat nowych ograniczeń. W Rumunii dzień wcześniej wprowadzono np godziny zakupowe dla osób starszych. Praktycznie wszystko jest pozamykane. Poza sklepami spożywczymi i aptekami. Nie wynurzam się poza teren osiedla, więc nie jestem pewien, jak to wygląda w mieście, ale podejrzewam, że jest pusto jak tutaj dookoła.
– Jakie są plany dotyczące rozgrywek ligowych? Przed zawieszeniem rozgrywek odbyły się dwie kolejki fazy mistrzowskiej.
– Do końca sezonu pozostało osiem kolejek, więc można to rozegrać w miesiąc. Jest wstępny plan, by z ligą ruszyć 16 maja. My jako zespół nie dostaliśmy jeszcze żadnych wytycznych. Nie wiemy, kiedy treningi mogą wrócić do normalności, bo tego nie wie nikt. Sytuacja wciąż jest bardzo dynamiczna.
– W Steaule Bukareszt obcięto już o połowę pensję piłkarzy na sześć miesięcy. Gigi Becali ocenia, że pozwoli mu to zaoszczędzić dwa miliony euro. U was też zapadły już decyzje w tej sprawie?
– Jeszcze nie dostaliśmy żadnych wytycznych odnośnie kontraktów. Nie poruszaliśmy tego tematu na naszej grupie drużynowej. Być może odbywają się jakieś rozmowy, ale my o tym jeszcze nic nie wiemy. Zdajemy sobie sprawę z tego, że takie rzeczy mogą nas dotknąć. Czekamy na decyzje i rozmowy z klubem.
– Myślisz, że obecna sytuacja doprowadzi do długofalowej obniżki zarobków piłkarzy?
– Na pewno nauczy nas wszystkich dużo pokory. I nie mówię tylko o piłce. Obecna sytuacja zmusza nas wszystkich do tego, od czego świat uciekał. Coraz mniej czasu spędzaliśmy z rodzinami, byliśmy ciągle w biegu, z nosami w telefonach. Nikt nie doceniał tego, co w życiu jest najbardziej wartościowe. Teraz, kiedy ta pogoń za pieniądzem trochę zwolniła, mamy czas na refleksję. Oczywiście, pieniądze w życiu są ważne, ale nie powinny zasłaniać nam innych ludzi, także tych najbliższych. To rodzina jest najważniejsza i tu wszystko się zaczyna. Tych rzeczy nie da się kupić. Warto sobie teraz o tym przypomnieć.
– Ładne słowa. Faktycznie, nastąpiła diametralna zmiana i dziś spędzamy w domu 24 godziny na dobę. Łatwo odnalazłeś się w tej sytuacji?
– Trudno czasem wstać z łóżka wiedząc, że czeka mnie kolejny dzień świstaka. Nie ukrywam więc, że śpię nieco dłużej niż dotychczas. Na tyle, na ile pozwalają mi dzieci. Dziś żyje się od posiłku do posiłku, a czas jest wypełniony zabawą z dziećmi. Jedną z niewielu atrakcji jest wyjście na taras przy ładniejszej pogodzie. Dzieci aż przebierają nogami, gdy słyszą hasło ″taras″. Dla nich to też nie jest łatwa sytuacja. Dookoła tyle placów zabaw, a nie można z nich korzystać. Ciągłe przebywanie w domu nie jest dla mnie proste, bo od wielu lat jestem podporządkowany reżimowi treningowemu. Normalnie, gdy człowiek miał jeden dzień w tygodniu wolny to nie wiedział, co ze sobą zrobić. Dokąd pojechać, co załatwić? Nagle tego czasu jest bardzo dużo czasu i trzeba go sobie mądrze zagospodarować. To czas dla rodzin, na budowanie relacji. Z żoną dużo dyskutujemy teraz choćby na temat dzieci. Jak ta sytuacja na nie wpłynie? To nie jest tak, że za dwa tygodnie czy za miesiąc będzie po wszystkim. To może trwać znacznie dłużej, a tylko od nas wszystkich zależy, jak długo. Mam nadzieję, że wszyscy zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i wygramy ten mecz jako jedna wielka drużyna.
– Przy małych dzieciach trudno o nudę, nawet w czasach kwarantanny, prawda?
– Dopiero wieczór jest dla nas, wtedy możemy obejrzeć film i się zrelaksować. W ciągu dnia telewizor gra, ale nikt nie zwraca na niego uwagi, od czasu do czasu posłuchamy wiadomości. Trudno nawet usiąść na chwilę, bo zaraz pojawia się kolejny pomysł na zabawę i trzeba ruszać dalej. Przed tą rozmową skończyłem bawić się w chowanego. Niestety zostałem znaleziony dość szybko, bo wszystkie możliwe kryjówki już są znane. Dzieci nie do końca rozumieją, co się dzieje na świecie, a my oferujemy im różne rozrywki, by nie skończyło się na oglądaniu bajek
– Myślisz o piłce?
– Nie mogę się doczekać powrotu na boisku. O tym pewnie myśli każdy sportowiec, bo został zaburzony cały nasz rytm. Nie jest to łatwa sytuacja, ale dziś są rzeczy dużo ważniejsze od piłki. Przerzucając kanały tv czasem wpadnę na stary mecz. Fajnie popatrzeć chwilę, nawet jeśli znam wynik.
– Zimą dość niespodziewanie odszedłeś z Jagiellonii.
– Usłyszałem w klubie, że dostaję wolną rękę w poszukiwaniu klubu i nie jadę na obóz przygotowawczy. Odparłem, że spróbuję znaleźć coś satysfakcjonującego, ale nie miałem zamiaru uszczęśliwiać nikogo na siłę. Mój kontrakt w Jagiellonii obowiązywał jeszcze przez pół roku. Menedżer zaczął poszukiwania, a ja trochę się denerwowałem. Ostatnie okienka transferowe to był dla mnie czas dziwnych decyzji, nie do końca dla mnie zrozumiałych. Byłem poddenerwowany, że znów muszę szukać pracodawcy. Na szczęście udało się coś znaleźć, zaczęliśmy rozmowy i tak trafiłem do Rumunii.
– Spadłeś na cztery łapy, bo trafiłeś do klubu, który w tym sezonie dotarł do 1/16 finału Ligi Europy. Wcześniej byłeś mocno rozczarowany decyzją Jagiellonii? Tu się urodziłeś, to twój klub.
– To był, jest i będzie mój klub. Zawsze z wielkim sentymentem będę mówił o Jagiellonii. Dzięki niej wypłynąłem na wody Ekstraklasy, miałem okazję do fajnych transferów, ciekawych przygód i występów w reprezentacji. W piłce jedna nie ma miejsca na sentymenty. Od czasu mojego pierwszego odejścia z Jagiellonii w 2011 roku, klub zmienił się bardzo mocno. Nie tylko pod względem infrastruktury, ale też pod kątem dobierania zawodników. W pewnym momencie przestałem pasować do układanki. Nie miałem też okazji, by pokazać się nowemu trenerowi. Pewnie wcześniej Iwajło Petew otrzymał jakieś informacje na mój temat. Decyzja była dla mnie zaskakująca, bo kończyłem rundę w bramce, przychodził nowy trener, więc liczyłem na nowe rozdanie.Widziałem w tym szansę, by zyskać jego zaufanie od samego początku.
– Poprzednio, gdy zmieniałeś barwy, odchodziłeś z Cracovii. Tam też nie było sentymentów i w pewnym momencie Michał Probierz z ciebie zrezygnował.
– Tak, dlatego pomny tych doświadczeń zimą postanowiłem robić swoje. Zacisnąć zęby, nie rozczulać się i poszukać czegoś innego. Nie było innego wyjścia. Nie chciałem udowadniać komuś, że zasługuję na coś więcej. Jestem kowalem swojego losu i postanowiłem walczyć, by kontynuować grę w piłkę.
– Dziś praktycznie wszystkie kluby negocjują obniżenie kontraktów. Zazwyczaj dzieje się to w zaciszu gabinetów, ale z Jagiellonii poszedł mocny sygnał, że piłkarze nie chcą się zgodzić na obniżki. Taras Romanczuk tłumaczył w ″Przeglądzie Sportowym″, że są gotowi na obniżki, ale prezes Cezar Kulesza nie chce z nimi rozmawiać. Jesteś zaskoczony takim obrotem spraw?
– Cała ta sytuacja niepotrzebnie uznała światło dzienne. O takich sprawach powinno się rozmawiać w ciszy. Każdy z zawodników zdaje sobie sprawę z obecnej sytuacji i każdy, w moim przekonaniu, jest gotowy na obniżkę. Piłkarzom mogło nie podobać się odgórne stwierdzenie, że macie zejść tyle i koniec tematu. W takich momentach potrzebna jest rozmowa indywidualna. Każdy zawodnik jest jednoosobową firmą i też dba o swoje rachunki. Jestem przekonany, że wkrótce obie strony dojdą do porozumienia. Wszyscy musimy dbać o to, co się dzieje dookoła.
– W Cluj spotkałeś się z Danem Petrescu, który pracował w Polsce, ale kilkanaście lat temu. Miałeś w głowie jakiś obraz tego szkoleniowca? I jak wytrzymał zderzenie z rzeczywistością?
– Miałem, ale uważam, że historie z Wisły Kraków były przerysowane. Trener Petrescu jest bardzo zasadniczym człowiekiem, trenerem od kilkunastu lat podążającym wydeptaną ścieżką. Ma swoje metody treningowe, które się sprawdzają, czego dowodem wyniki CFR Cluj – dwa mistrzostwa z rzędu i udane występy w Europie. Jest to na pewno trener bardzo wymagający, ale też potrafiący docenić pracę włożoną przez drużynę i zawodnika. Fajnie rotuje piłkarzami, ma dobre podejście. Widzę, że drużyna jest bardzo scalona, a wyniki pomagają.
– Rozmawialiście o Wiśle, o Polsce?
– Nie. Nie było takiego tematu. Zresztą trener tutaj jest legendą, więc nie siedzimy przy kawce gawędząc o przeszłości. Mieliśmy kilka rozmów. Gdy spotkaliśmy się pierwszy raz i przed moim debiutem, kiedy nakreślił mi, czego wymaga od bramkarzy. Nie było wspominek na temat czasów Wisły Kraków. Zresztą ja Wisłę Dana Petrescu pamiętam jak przez mgłę.
– To faktycznie dawne czasy. Możesz zdradzić, co jest w jego kuchni bramkarskiej? Na co uczulał?
– Dominuje prostota. W defensywie rządzi hasło ″nie ma ryzyka″. Jak masz piłkę na nodze, kieruj podanie na wysokiego napastnika. To jest coś co przynosi rezultaty, bo mamy najlepszą defensywę w lidze i zajmujemy pierwsze miejsce w tabeli. Trener nie lubi ryzyka w tyłach. Już nie mówię o dryblingach, ale chodzi też o krótsze podania.
– To masz okazję mocniej pokopać piłkę, bo w Ekstraklasie teraz jest trend rozgrywania od tyłu.
– Za dużo tych okazji nie miałem, bo dotychczas zaliczyłem tylko jeden występ. Przypomniał mi się czas spędzonej w angielskiej Championship. Tam też była raczej tylko długa piłka. Od tego czasu trendy się zmieniły, ale trener Petrescu jest wierny swojej filozofii, która przynosi efekty.
– Jak wygląda hierarchia bramkarzy? Jest mocno zdefiniowana czy widzisz szansę na wygryzienie Giedriusa Arlauskisa?
– Arła jest tu dość długo, wcześniej święcił sukcesy z dawną Steauą i ciągle jest w świetnej formie. To człowiek Dana Petrescu z którym był wcześniej w innych klubach. Dlatego ta hierarchia jest na razie nie do zburzenia. Ale ja podpisując kontrakt dwa dni przed startem rundy nie mogłem się spodziewać niczego więcej. Wiedziałem na co się piszę i liczyłem, że uda się wzmocnić pozycję w ciągu kolejnych miesięcy. Z tego co wiem, Giedriusowi kończy się kontrakt i chyba nie zostanie przedłużony. Klub podpisał kontrakt z nowym bramkarzem, który przyjdzie 1 lipca i wtedy rywalizacja zacznie się od nowa. Letnie przygotowania mogą zdecydować, kto będzie pierwszym bramkarzem. Tu upatruję swoją szansę.
– Zaliczasz już któryś z kolei kraj. Byłeś w Anglii, Belgii, Chorwacji. Cieszysz się, że tak się twoja kariera układa, że masz szansę zwiedzać nowe kraje?
– No właśnie, dobrze powiedziałeś – zwiedzam. W żadnym z tych krajów miałem wielkich osiągnięć minutowych. Pojawiały się zalążki, które dawały nadzieje na pozostanie w klubie dłużej, ale potem były mocno gaszone. Zwiedzanie obcych krajów jest fajne, ale ja zawsze wyjeżdżam z myślą o tym, by grać w piłkę. Gdy widzę, że szansa jest nikła, staram się zmienić otoczenie. Chciałbym się zadomowić gdzieś na troszkę dłużej. W Cluj mam kontrakt na 1,5 roku z opcją przedłużenia o kolejny rok. Zobaczymy, jak to będzie.
– Coś cię w Rumunii zaskoczyło?
– Chyba nic. Miasto jest całkiem przyjemne. Jest tu co robić. Fajny park, liczne kawiarnie, restauracje. Na razie z tego nie korzystamy, ale mam nadzieję, że cała sytuacja zostanie opanowana i uda się skorzystać z uroków miasta. Może już latem? Liczę też, że jak najszybciej zacznę grać w piłkę. Mam 30 lat. To jeszcze nie czas, by myśleć o zakończeniu kariery.
16:00
Bruk-Bet Termalica
18:30
Cracovia
12:45
KGHM Zagłębie Lubin
15:30
Korona Kielce
18:15
Raków Częstochowa
12:45
Lechia Gdańsk
15:30
Arka Gdynia
18:15
Piast Gliwice
17:00
Pogoń Szczecin
16:00
KGHM Zagłębie Lubin
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1012 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.