1 kwietnia 2005 roku doszło do przerwania meczu Lecha Poznań z Pogonią Szczecin. Stadion obiegła bowiem informacja o śmierci papieża Jana Pawła II, która okazała się nieprawdziwa. O tych wydarzeniach opowiedział komentujący to spotkanie Jacek Laskowski.
– Początek kwietnia 2005 roku to jeden z trudniejszych okresów w tej najnowszej historii Polski. Żegnaliśmy wtedy naszego papieża, Jan Paweł II zmarł 2 kwietnia, ale te trudne chwile trwały już wcześniej, od momentu kiedy zaczęły nadchodzić niepokojące wieści z Watykanu o stanie zdrowia Ojca Świętego.
– Pamiętam jak ruszaliśmy z Warszawy, jechaliśmy jednym samochodem ja, Daria Kabała, Paulina Czarnota-Bojarska i Rafał Wolski. Myśleliśmy o jakimś żarcie prima aprillisowym, ale włączyliśmy radio i wtedy już te smutne informacje o bardzo złym stanie zdrowia papieża zaczęły się pojawiać i z oczywistych względów przestaliśmy wtedy myśleć o jakichkolwiek żartach. To nie był na to czas.
– W skupieniu dotarliśmy do Poznania i zaczęliśmy tę transmisję. Słychać po naszych głosach, moim i Tomka Wieszczyckiego, że atmosfera jest napięta, smutna, że jednak myślami wszyscy jesteśmy daleko od piłki nożnej.
– Wyczuwane było to też na trybunach. Pod koniec pierwszej połowy zaczęła się rozchodzić wśród kibiców informacja, że papież zmarł. Ta wiadomość została przekazana sędziemu przez jednego z kibiców, który wbiegł na boisko. My oczekiwaliśmy na jakieś informacje z Warszawy, sami przekazaliśmy tę informację, ale zastrzegaliśmy, że jest niepotwierdzona przez źródła z Watykanu.
– Było jednak oczywiste, że w takiej sytuacji mecz musi być przerwany. Skończyło się zebraniem piłkarzy na środku boiska i wspólnym odśpiewaniem z kibicami hymnu narodowego. Potem okazało się, że informacja była przedwczesna, papież zmarł dzień później.
– Pamiętam ten moment, w którym dowiedzieliśmy się o jego śmierci. To była nasza podróż powrotna z Lubina do Poznania razem z reporterem Mariuszem Wróblewskim. Usłyszeliśmy tę informację w radiu, zatrzymaliśmy się na chwilę, wyłączyłem silnik i tą chwilą zadumy pożegnaliśmy Ojca Świętego.