Pandemia koronawirusa zmusiła do przerwania treningów także akademie piłkarskie. Kluby, które szkolą młodzież, w większości zostały pozbawione składek od rodziców stanowiących zdecydowaną większość ich budżetu. Przyszłość wielu z nich stanęła pod znakiem zapytania. Jak akademie radzą sobie w obliczu tego kryzysu?
Składki, które opłacają rodzice, są podstawą do funkcjonowania wielu klubów szkolących młodzież. To z nich czerpie się środki na wynajmowanie boisk, opłaty sędziowskie i przede wszystkim – na pensje dla trenerów. Obecna sytuacja i kryzys związany z koronawirusem może sprawić, że wiele klubów mocno ograniczy działalność albo przestanie istnieć.
Wiele osób już straciło lub ma świadomość tego, że w najbliższym czasie może stracić pracę. Rodziny będą musiały ograniczyć wydatki. Jeśli dziecko nie uczestniczy w treningach, które zostały zawieszone, rodzice nie muszą płacić składek. To z kolei może "zabić" wiele akademii...
– W takim niebezpieczeństwie jest mnóstwo klubów, w tym także my. Współpracujemy z kilkoma szkółkami piłkarskimi, łącznie mamy pod opieką około 800 dzieci. Składki wynoszą od 100 do 180 zł i są przeznaczane m.in. na opłacanie obiektów, na których przeprowadzane są zajęcia. Niedługo musimy porozmawiać z miastem także na temat odroczenia płatności – mówi Przemysław Szabat, dyrektor akademii Polonii Warszawa.
– Zatrudniam ponad 70 osób, same wypłaty miesięcznie pochłaniają ponad 200 tysięcy złotych. Muszę płacić za dzierżawę obiektów, zatrudnić ochronę. Mimo że nie odbywają się mecze, ktoś musi też dbać o stan boisk. 60 procent naszego budżetu to pieniądze ze składek. Mam nadzieję, że rodzice podejdą do sprawy rozsądnie. Wiem również, że niektórzy znaleźli się w trudnym położeniu – dodaje Wiesław Wilczyński, prezes FCB Escoli Varsovia. Jego klub szkoli ponad tysiąc zawodników.
W jeszcze innej sytuacji jest Szkoła Techniki Futbolu Champion, prowadzona przez Marcina Mięciela i Macieja Bykowskiego. Byli piłkarze w ostatnim czasie zainwestowali spore pieniądze w swój klub. – To rodzice są głównym "sponsorem" akademii. Jest nam o tyle ciężej, że niedawno wydaliśmy naprawdę dużo. Kupiliśmy balon, który generuje olbrzymie opłaty za prąd, dzierżawimy tereny. Napisaliśmy do rodziców i wyjaśniliśmy, jak wygląda sytuacja. Zapewniliśmy ich, że odrobimy zajęcia latem – zaznacza Mięciel.
Uniknąć zwolnień
Zmniejszenie środków od rodziców to nie jedyny kłopot. Kluby, które mogły liczyć na wsparcie miasta, w obecnej sytuacji zmuszone są zawiesić lub zwrócić otrzymane z dotacji środki, bo nie prowadzą działalności. To również prowadzi do cięcia kosztów. Dla niektórych trenerów praca w klubie była tylko dodatkiem, ale są też tacy, dla których to główne źródło utrzymania...
– Chcemy pomóc szkoleniowcom w tym momencie i zapewnić chociaż część wynagrodzenia. Wspólnie z trenerami opracowaliśmy sposób, w jaki obniżymy składki w różnych grupach wiekowych. Najstarsze roczniki zamiast 160 złotych będą płacić 60. Wszystko po to, by uniknąć konieczności zwolnienia trenerów, bo dla wielu to podstawowe źródło dochodu. Jest początek kwietnia i wpłaty zaczynają się pojawiać. Wprowadziliśmy też tzw. "cegiełkę" dla klubu w wysokości 10 zł. Niektórzy przelewają wyłącznie 60 zł, inni dokładają też "cegiełkę". Zdarzają się bardzo ładne gesty. Niektórzy rodzice potrafią wykupić kilkanaście albo kilkadziesiąt "cegiełek" – tłumaczy Dariusz Ziąbski, prezes Legionovii Legionowo, w której trenuje około 300 dzieci.
– Muszę pozmieniać umowy, zapłacić trenerom część pieniędzy za marzec, a dalej będę pomagał pracownikom w zależności od tego, jakie będą wpływy. Na pewno zaproponujemy rodzicom inną, zmniejszoną kwotę. Mam nadzieję, że ją zaakceptują i pomogą – opowiada Wilczyński. – Nie zamierzamy nikogo zostawić "na lodzie". Wielu trenerów jest w naszej akademii od początku. Pracują tylko tutaj, nie łączą tej pracy z treningami w innych klubach. Chcemy pomóc każdemu. Dotyczy to także rodziców. Wiemy, że niektórzy stracą pracę i nie będą mogli płacić składek przez pewien okres. Ich dzieci nadal będą miały możliwość trenowania w naszym klubie – zapewnia Mięciel.
Pakiet nie dla wszystkich
Ostatnio głośno zrobiło się o pakiecie pomocowym, który przygotował Polski Związek Piłki Nożnej. Kluby z czterech najwyższych klas rozgrywkowych otrzymają do podziału 116 milionów złotych. Z tych pieniędzy skorzystają Legionovia i Polonia. – To sytuacja, w której liczy się każda pomoc. Dobrze, że władze PZPN zdecydowały się na taki ruch. Nie wiemy jednak, kiedy te pieniądze trafią do nas – komentuje Ziąbski.
Z finansowej pomocy PZPN nie skorzystają jednak kluby takie jak Escola czy akademia Mięciela i Bykowskiego, które pracują wyłącznie z młodzieżą i nie mają seniorskiej drużyny przynajmniej w trzeciej lidze. Związek utrzymał całkowite zwolnienie klubów z obowiązku wnoszenia opłat członkowskich za udział w rozgrywkach. Ten przepis obowiązuje jednak od dwóch lat.
– To bardzo odważna decyzja, która świadczy dobrze o władzach. Nie wiem, czy ktoś kiedykolwiek przeznaczył taką kwotę, by pomóc klubom. Ten projekt nie dotyczy jednak podmiotów takich jak mój. Z tego powodu w tej sytuacji jestem w grupie niezadowolonych. Gdyby nawet akademie miały porozmawiać na ten temat z PZPN, to nie widzę szansy powodzenia – przekonuje Wilczyński.
– Nie liczyłem na jakąkolwiek pomoc i nie mam o to pretensji. Mówi się, że uprawiamy wyłącznie komercję, a mamy w klubie 300 dzieci. Każdy chwali nasze boiska, ale koszty utrzymania boisk są ogromne. Ostatnio za sam nawóz do pielęgnacji murawy zapłaciliśmy prawie dwa tysiące złotych. Będziemy musieli znaleźć sposób, by nieco zmniejszyć wydatki. Zamierzamy porozmawiać też o tym z miastem – dodaje Mięciel, który na razie nie planuje obniżać zarobków szkoleniowców.
Rozgrywki wrócą jesienią?
Kluby próbują zagospodarować czas dzieciom również w momencie, gdy wstrzymane zostały treningi w grupach. – Na Facebooku prowadzimy profil "Fun for kids", na którym dzieci mogą podpatrywać różne ćwiczenia. Starsze roczniki dostały indywidualne rozpiski – mówi Szabat. – Nasi trenerzy nagrywają filmiki z treningami i udostępniają zawodnikom, także tym najmłodszym. Mamy jednak sygnały od rodziców, że pracują zdalnie i nie zawsze mają czas na zajęcie się dziećmi i przeprowadzenie z nimi takich zajęć – twierdzi Mięciel.
Problemy sięgają dalej. Akademie już mają poplanowane letnie obozy. Wielu rodziców wpłaciło zaliczki, a nie wiadomo, czy w obecnej sytuacji wyjazdy dojdą do skutku. – Obóz mamy zabukowany już od roku. Zazwyczaj współpracujemy jednak z ludźmi, z którymi znamy się od lat. Wierzę, że wpłacone pieniądze zostaną nam zwrócone i oddamy je rodzicom – podkreśla Mięciel.
Kiedy młodzieżowa piłka wróci? Mało kto wierzy, że stanie się to wiosną. Właściciele akademii sami przyznają, że najrozsądniejsze byłoby wznowienie rozgrywek jesienią. Nie wiadomo, czy tuż po zakończeniu pandemii, rodzice będą chcieli posyłać dzieci na treningi...
– W tej sytuacji rozgrywki ligowe nie powinny być wznowione. Może od czerwca uda się potrenować, potem rozegrać jakieś mecze sparingowe. Dla dobra wszystkich start rozgrywek młodzieżowych powinien jednak poczekać kilka miesięcy – puentuje były napastnik Legii Warszawa.
8 - 0
Malta
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
1 - 1
Albania
3 - 0
Andora
0 - 1
Norwegia
4 - 3
Walia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
18:45
Irlandia Północna
18:45
Niemcy
16:00
Turcja
18:45
Hiszpania
16:00
Malta
14:00
Walia
18:45
Belgia
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan