Choć bilety na igrzyska w Tokio prawdopodobnie zachowają ważność także na 2021 rok, kibice mają prawo do narzekania na niedogodności. Po kieszeni dostanie się jednak przede wszystkim organizatorom. Wicepremier Taro Aso już jakiś czas temu nazwał imprezę "przeklętą". Jego kraj zapłaci za nią przeszło dwukrotnie tyle, ile początkowo szacowano. Oficjalnie, bo nieoficjalnie koszty są jeszcze większe.