Ponad 41 stopni gorączki, dwa tygodnie z zamkniętymi oczami, ból mięśni i nogi z waty. I najważniejsze: płuca, które nie zostały zaatakowane. Tak wygląda koronawirus. To przerażająca choroba, przez którą umiera mnóstwo osób – opowiada w rozmowie z TVPSPORT.PL Joachim Marx, były reprezentant Polski i złoty medalista igrzysk olimpijskich w Monachium. Były piłkarz Ruchu Chorzów i RC Lens dochodzi do pełni zdrowia po zakażeniu wirusem Covid-19.
Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – Jak się pan czuje?
Joachim Marx: – Coraz lepiej. Koronawirus jest już praktycznie za mną. Znalazłem się w szpitalu, zrobiono mi wszystkie badania i przekazano diagnozę. Szczęściem w tym wszystkim jest fakt, że wirus nie zaatakował płuc. Schudłem siedem kilogramów! Ale w moim wieku, nie jest to najważniejsze. Nie mogłem nic jeść. Przez dwa tygodnie praktycznie tylko spałem w domu.
– Silny organizm pomógł?
– Wydaje mi się, że tak. Trudno mówić o leczeniu, bo zaleceniem jest przyjmowanie paracetamolu. To pomaga w zbiciu gorączki i pozbyciu się bólu mięśni. Kryzys mnie nie ominął, bo jednego dnia miałem temperaturę 41,2. Wtedy do domu przyszedł lekarz, zrobił analizę krwi i trafiłem do szpitala. Wzięto mnie w obroty, ale już o drugiej w nocy z powrotem wypisano mnie do domu. Od tamtego momentu jest lepiej z dnia na dzień. Spokojnie przespałem nawet dwie noce i nabieram sił, choć… Koronawirus odbiera wszystkie siły. Ma się nogi jak z waty. Gdyby żona zrobiła przeciąg w mieszkaniu, to wystarczyłoby to do powalenia na podłogę. Nie ma siły, by utrzymać się wtedy na nogach.
– Brzmi przerażająco.
– To choroba, na którą brakuje słów. Jest przerażająca i odbija się na całym świecie. Najlepiej pokazuje to fakt, że wszystkiego brakuje. Początkowo mówiono, że maski nas nie chronią, że nie są potrzebne, a teraz uważa się, że wszyscy powinni je nosić. Priorytetem są szpitale i ludzie, którzy nam pomagają. Są niedobory środków ochronnych: kombinezonów, rękawiczek czy żelu dezynfekującego. Ale to nie dziwne. Nikt nie był gotowy na epidemię w takiej skali.
Przez dwa tygodnie leżałem i nie mogłem otworzyć oczu. Dziesięć–piętnaście sekund spojrzenia na sufit i… powieki opadały. Szczęśliwie jest już coraz lepiej, zaczynam nawet pomagać żonie w domu. Inna sprawa, że pójście do łazienki, ogolenie się, wciąż wymagają sił. Muszę się potem położyć i odpocząć. To wykańcza organizm. Może wysportowany organizm z czasów kariery pomógł się uratować?
– Ma pan podejrzenie, gdzie mógł się mieć styczność z koronawirusem?
– Zanim zabroniono wychodzenia z domów, ludzie ruszyli do sklepów, gdzie ograniczono liczbę wpuszczanych osób. Też poszedłem zrobić zakupy. Półki były już w dużej mierze puste. Kupowałem rzeczy, których być może nigdy w życiu bym nie kupił. Powiedziałem żonie, że nie wiem co to jest, jak smakuje, ale wychodzić nie musimy. Dało się dostrzec we Francji wielką panikę.
Może złapałem koronawirusa w sklepie? 13 marca byłem zaproszony na uroczysty obiad przez władze stadionu w Lievin. Unikaliśmy już kontaktu, podawania rąk. Francuzi całują się na powitanie, ale nikt tego nie robił. Każdy starał się zachować dystans. Rozmawiałem potem ze wszystkimi z tej grupy i nikt nie był chory. Tylko mnie dopadł koronawirus. Byłem też na rutynowej wizycie u lekarza, gdzie nikt nie nosił masek. U niego usłyszałem o symptomach wskazujących na wirusa. Zalecono mi branie pigułek i odpoczynek w domu, ale z dnia na dzień zaczęło się pogarszać. Dwa tygodnie z zamkniętymi oczami… Do tego dochodził zmieniony węch oraz smak, choć nic nie chciało się jeść. Teraz mam wielką przyjemność z pewnej rzeczy…
– Jakiej?
– Polskich ogórków konserwowych! Jak wyciągam je teraz z lodówki, to mógłbym zjeść cały słoik. Powoli zaczyna zmieniać się percepcja. Odzyskuję poczucie smaku. Widzę to choćby po myciu zębów. Pasta generalnie jest odświeżająca, a któregoś dnia musiałem ją po prostu wypluć, bo smak był straszny. Jednocześnie nie dało się go porównać do czegoś znanego. Podobnie z zapachami. Miałem problem, by być w kuchni, kiedy żona akurat gotowała. Nie wiem co to było, ale inne niż zwykle. Nos nie potrafił ich przyjąć.
– Jak można opisać aktualną sytuację we Francji? Dużo mówi się o obostrzeniach i ograniczeniach.
– Od kilkunastu dni nie wystawiłem głowy na dwór, bo poruszanie się jest zabronione. Potrzebne są specjalne pozwolenia, więc z zakupami pomaga nam syn wraz z żoną. Do sklepów wpuszcza się po kilka osób, więc wszystko długo trwa. Wszyscy zaczynają postępować podobnie. Początkowo chyba nikt nie był pewny, co zrobić z fantem o nazwie koronawirus. Doskonale pamiętam pierwsze porównania do grypy. Teraz cała planeta musi zmagać się z Covid-19.
– Najgorszy przy koronawirusie zdaje się brak odpowiedzi na pytania, których z dnia na dzień jest coraz więcej.
– Nic nie wiadomo. Nie da się przewidzieć, kiedy pozwoli nam się wychodzić na dwór. Codziennie odkrywa się coś nowego. Od rana oglądam w telewizji programy z lekarzami. Koronawirus to jedyny temat w mediach. To straszne, bo nikt nie znał wcześniej tego schorzenia. Cały czas nie jest jasne czy osoba, która ma koronawirusa za sobą, może przejść chorobę jeszcze raz. We Francji jest coraz więcej obaw, że może nas czekać powtórka tego wszystkiego we wrześniu, ale to wciąż przypuszczenia.
Wybierałem się na stulecie Ruchu Chorzów, ale dostałem już informację, że obchody zostały przesunięte. Nie dziwi mnie to, że sytuacja zmusiła do tego organizatorów. A jak sytuacja wygląda w Polsce?
– Zakażonych jest ponad 3500 osób, zmarło już ponad siedemdziesiąt.
– We Francji przez ostatnią dobę zmarło ponad 600 osób… Tempo przyrostu liczb jest zawrotne. Wielu wychodziło początkowo nad Sekwanę, odpoczywało tam. Wiem, że nad Wisłę też ludzie wychodzili, ale słyszę, że wszyscy coraz poważniej respektują ograniczenia. Jest coraz mniej telefonów na pogotowie. We Francji sytuacja jakby zaczęła się uspokajać. Najtrudniejsza sytuacja była na wschodzie. Było na tyle źle, że zaczęto przewozić pacjentów pociągami i samolotami na zachód. Również Niemcy przyjęli pewną grupę chorych. Jeśli coś przy tym wszystkim może cieszyć, to międzynarodowa solidarność.
– Koronawirus odcisnął piętno wśród pana znajomych i przyjaciół?
– W sobotę był pogrzeb mojego przyjaciela i trenera, Arnolda Sowinskiego. W tym samym czasie znaleźliśmy się w szpitalu, choć nawet nie wiedzieliśmy, że jesteśmy obok. Miał 89 lat. W pewnym momencie przewieziono go z Lens do Lille, gdzie opiekuje się tymi, którzy nie mogą już oddychać. Stwierdzono tam, że ma koronawirusa, ale gdzie się tym zakaził? Nie mam pojęcia, bo nie wychodził już z domu. Podłączono go pod respirator, ale po paru dniach powiedziano jego żonie, że nie ma już żadnych szans na przeżycie.
To wielka tragedia. Był moim wielkim przyjacielem, razem przez lata chodziliśmy na mecze. Ta cała sytuacja sprawiła, że msza trwała tylko 30 minut, a na pogrzebie mogło być ledwie dziesięć osób. To olbrzymia strata dla Racingu Lens.
Gérard #Houllier et Joachim #Marx donneront le coup d'envoi fictif de #USNRCL dans quelques minutes #CdF #rclens pic.twitter.com/cBez75k7rt
— Racing club de Lens (@RCLens) November 10, 2017
– Trudno znaleźć człowieka, który był bardziej związany z RC Lens niż Sowinski. Człowiek związany z klubem przez blisko 70 lat…
– To człowiek z ciekawym życiorysem. Jako młody chłopak pracował w kopalni, ale z czasem poświęcił się piłce. Najpierw był bramkarzem, grał w Lens. Potem został trenerem. Przez całe życie był oddany klubowi. Nawet, gdy odsunięto go od pierwszego zespołu, to nigdy nie zwolniono z Racingu. Przez cztery lata był moim trenerem w Lens. Chciał też szukać zawodników w Polsce. Jeszcze przede mną, do drużyny trafili Ryszard Grzegorczyk czy Eugeniusz Faber. Przyłożył rękę do tego, by Racing został klubem mającym pewne polskie tradycje. Szkoda, że nie odbywają się mecze, bo nie można nawet należycie uczcić pamięci Sowinskiego.
– Jest duża tęsknota za normalnością?
– Zawsze byłem optymistą. Ludzie teraz narzekają, że są zamknięci i nie mogą wychodzić. Wiadomo, że na wszystko wpływają warunki. Z jednej strony można żałować studentów w Paryżu, gdzie niektórzy mieszkają w akademikach, w których pokój ma dziewięć metrów kwadratowych. Czekam na normalność, bo wciąż jestem aktywnym człowiekiem lubię wychodzić. Ale mając koronawirusa… Wtedy nie myśli się o wychodzeniu. Nie ma nawet czasu na obawę. Człowiek nie potrafi wtedy wiele myśleć, czeka tylko na poprawę.
Gdybym nie był chory, pewnie nie wytrzymałbym tylko w domu. Mam ogród, pewnie poszedłbym coś tam porobić. Zawsze szukałem sobie roboty. Wierzę, że wkrótce do tego dojdzie. Mówią, że jak człowiek myśli pozytywnie, to trudne momenty szybciej mijają. Gdy leżałem, zdarzało mi się wspominać całą karierę. W wyobraźni wrócił moment podpisania kontraktu z pierwszoligową Gwardią. Poszczególne gole. Mistrzostwo z Ruchem Chorzów. Wszystko to, co pozytywne. Najważniejsze, że wszystko wychodzi na prostą!
Joachim Marx – Rocznik 1944. Wychowanek Górnika Sośnica, który rozegrał 23 mecze w reprezentacji Polski i strzelił dziesięć goli. Jest złotym medalistą igrzysk olimpijskich w Monachium w 1972 roku.W trakcie swojej kariery występował w GKS-ie Gliwice, Gwardii Warszawa, Wiśle Kraków, Ruchu Chorzów, RC Lens i US Noeux-les-Mines. Po zakończeniu kariery został we Francji, gdzie mieszka do dziś.
2 - 1
Polska
1 - 1
Albania
2 - 0
Cypr
0 - 4
Austria
3 - 0
Andora
8 - 0
Malta
4 - 3
Walia
0 - 1
Norwegia
2 - 1
Gibraltar
5 - 1
Czechy
14:00
Walia
16:00
Turcja
16:00
Malta
18:45
Belgia
18:45
Irlandia Północna
18:45
Hiszpania
18:45
Polska
18:45
Niemcy
18:45
Białoruś
18:45
Azerbejdżan
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* (1009 firm) oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP (88 firm), w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.