04 kwi 2020 | Inne

Tokio 2021: dopingowicze będą mogli wystartować w Tokio. Co z Polakami?

Mateusz Górecki

Nie wszyscy sportowcy są rozczarowani przełożeniem igrzysk olimpijskich na 2021 rok. Niektórzy będą mogli w nich wystartować, choć jeszcze kilka tygodni temu wydawało się to niemożliwe. Mowa o dopingowiczach, którym w najbliższym czasie zakończą się kary. W tym gronie jest m.in. Adrian Zieliński, mistrz olimpijski z Londynu.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Oficjalnie: znamy nową datę igrzysk w Tokio

Czytaj też

Oficjalnie: znamy nową datę igrzysk w Tokio

Tydzień temu Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) w porozumieniu z organizatorami igrzysk w Tokio podjął decyzję o przesunięciu najważniejszej imprezy czterolecia na przyszły rok. Powodem jest oczywiście pandemia koronawirusa, która nie tylko utrudnia sportowcom przygotowania do walki o medale, ale sprawiła też, że wiele imprez kwalifikacyjnych zostało odwołanych lub przesuniętych na inne terminy.

Z przełożenia igrzysk o dwanaście miesięcy najbardziej ucieszyli się zapewne... dopingowicze. Gdyby igrzyska odbyły się zgodnie z planem, setki zawodników nie mogłoby w nich wystartować z uwagi na trwające dyskwalifikacje. Będą mogli oni bez żadnych przeszkód rywalizować o medale w przyszłym roku, kiedy ich kary dobiegną końca. W takiej sytuacji Światowa Agencja Antydopingowa nie jest w stanie wiele zrobić, bo dyskwalifikacje są nakładane na konkretny okres, a nie daną imprezę. Zawieszenia nie mogą zostać zatem wydłużone jedynie dlatego, że igrzyska olimpijskie nie odbędą się zgodnie z planem.

Oficjalnie: znamy nową datę igrzysk w Tokio

Czytaj też

Oficjalnie: znamy nową datę igrzysk w Tokio

Dopingowicze będą mogli wystartować w igrzyskach olimpijskich w Tokio (fot. Getty)

Według wyliczeń fachowego portalu insidethegames.biz, w samej lekkoatletyce aż 214 sportowców będzie mogło wystąpić w Tokio, choć jeszcze niedawno wydawało się to niemożliwe ze względu na naruszenie przez nich przepisów. 163 dopingowiczów będzie mogło wrócić jeszcze przed końcem tego roku, a kolejnych 51 przed czerwcem 2021 roku. Jeśli terminy kwalifikacji zostaną przesunięte, będą mogli oni bez przeszkód walczyć o bilety do Tokio.

Latem czteroletnie dyskwalifikacje kończą się też dwóm utytułowanym polskim sztangistom. Mowa o mistrzu olimpijskim z Londynu w kategorii -85 kilogramów, Adrianie Zielińskim oraz jego bracie Tomaszu, który w 2012 roku był trzeci w rywalizacji do 94 kilogramów. Cztery lata później, podczas olimpijskich zmagań w Rio, obu nie dane było wejść na podest. Jeszcze przed startem zostali wyrzuceni z wioski olimpijskiej po tym, jak w pobranych od nich próbkach wykryto nandrolon.

To właśnie imię i nazwisko 31-letniego Adriana, mistrza świata z 2010 i mistrza Europy z 2014 roku jest wymieniane wśród tych, które mogłyby znaleźć się w olimpijskiej kadrze. O to, czy złoty medalista olimpijski planuje walkę o igrzyska w Tokio zapytaliśmy samego zainteresowanego. – Dementuję te plotki. Nie przygotowuję się do żadnych igrzysk. Od pana dowiaduję się, że mam takie plany – nie ukrywał zaskoczenia. Obok braci Zielińskich okres dyskwalifikacji przed igrzyskami zakończy się też w przypadku Arsena Kasabijewa, mistrza Europy (2010), który w 2008 roku wywalczył srebro igrzysk w Pekinie jako reprezentant Gruzji.

W ich przypadku i tak awans na igrzyska byłby trudny, bo proces kwalifikacji zakłada, że zawodnicy muszą wystartować w każdym z periodów wyznaczonych przez światową federację (IWF). Jeszcze przed przełożeniem igrzysk poinformowała ona o wcześniejszym zakończeniu kwalifikacji z uwagi na pandemię koronawirusa. Nie należy jednak wykluczać, że cały system ulegnie zmianie z uwagi na przesunięcie igrzysk o rok.