| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Trenerem Wisły Kraków był niespełna rok, a klub nadal jest bliski jego sercu. Kiko Ramirez od czterech miesięcy przebywa na bezrobociu i dziś czeka w swoim hiszpańskim domu na zakończenie ograniczeń związanych z pandemią koronawirusa. – Od niedzieli wreszcie dostajemy nieco lepsze informacje – mówi w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Ramirez przebywa w swoim domu w Tarragonie. To nieco ponad stutysięczna miejscowość w Katalonii. – Tutaj wszystko jest pod nieco większa kontrolą niż w Barcelonie czy Madrycie, gdzie sytuacja jest najtrudniejsza. Wiele ludzi umiera, szczególnie tych najstarszych, z problemami zdrowotnymi. Wciąż jesteśmy zamknięci w domach, na szczęście mogę spędzać ten czas z rodziną. Od niedzieli jesteśmy nastawieni bardziej pozytywnie, bo dochodzą do nas nieco lepsze informacje. Wygląda na to, że powzięte ostatnio środki przynoszą właściwe efekty – mówi.
Sytuacja w Hiszpanii jest dramatyczna. Niedawno świat obiegła tragicznie brzmiąca informacja, że najstarsi nosiciele wirusa nie mogą liczyć na pomoc medyczną.
Brak cierpliwości w Grecji
– To nieprawda. Wszyscy są traktowani tak samo – przekonuje Ramirez. – Personel medyczny pracuje bardzo dobrze. Dziś są dla nas jak superbohaterowie, podobnie jak policjanci czy żołnierze. Ludzie świetnie współpracują ze służbami, hotele, centra sportowe przyjmują pacjentów – dodaje.
W listopadzie Ramirez stracił posadę trenera AO Ksanti. Spędził tam raptem pięć miesięcy.
– Czas spędzony w Grecji oceniam bardzo pozytywnie. Mieliśmy świetny początek. Pokonaliśmy AEK Ateny i Panathinaikos, przez trzy dni byliśmy nawet na pierwszym miejscu w tabeli, czego nikt się nie spodziewał. Ciągle byliśmy blisko czołówki tabeli – opisuje Ramirez. A jednak w listopadzie stracił pracę.
– Decyzję o moim zwolnieniu podjął jeden człowiek, właściciel klubu. Ze sportowego punktu widzenia nie miało to sensu. Byliśmy na piątym miejscu w tabeli, co było jednym z lepszych wyników w historii klubu na tym etapie sezonu. Górę wziął brak cierpliwości. Czas ocenił tę decyzję i jasno pokazał, że wiele klubów jest po prostu źle zarządzanych. Dziś Ksanti jest na 10 miejscu i ma sporo kłopotów. W greckiej lidze nie brakuje świetnych piłkarzy, ale organizacja kuleje. Mam nadzieję, że w przyszłości to się zmieni. Nie wykluczam, że kiedyś tam wrócę – mówi.
″Wisłą Kraków rządziła mafia″
Chętnie wróciłby też do Polski. Z pracy w Wiśle Kraków ma świetne wspomnienia, choć trafił na ciemny rozdział w historii ″Białej Gwiazdy″.
– Sprowadziłem do Wisły wielu piłkarzy z Hiszpanii, bo po prostu byli tańsi niż Polacy. Pol Llonch, Carlitos, Jesus Imaz, Vullnet Basha, Ivan Gonzalez, Julian Cuesta, Fran Velez, Victor Perez... Większość z nich dała sobie radę. Inni mieli problem z adaptacją. Victorowi Perezowi zabrakło czasu, a przecież to właśnie on przyszedł do Wisły z najlepszym CV – wspomina Ramirez.
Na tych transferach skorzystała nie tylko Wisła, ale też zawodnicy. Większość trafiła do Krakowa z trzeciej ligi hiszpańskiej, a transfer do Wisły był dla nich początkiem czegoś wielkiego. Llonch dziś świetnie radzi sobie w holenderskiej Eredivise. Carlitos i Fran Velez ponownie spotkali się w Panathinaikosie. Basha to nadal podpora Wisły, a Imaz zapracował na transfer do Jagiellonii Białystok. Za to Perez, ten z najlepszym CV, wylądował w Indiach.
– Z tymi piłkarzami Wisła mogła walczyć o tytuł mistrzowski. Szkoda, że zabrakło cierpliwości, także wobec mojej osoby. Jak czas pokazał ludzie rządzący klubem byli sterowani przez mafię. Szkoda, że tak to się potoczyło. Nadal uważam się za kibica Wisły. Bardzo polubiłem fanów i to miasto. Traktuję ich jak swoją rodzinę – wspomina Ramirez. Często kontaktuje się z fanami Białej Gwiazdy za pośrednictwem Twittera.
Vamosss💪🏽 pic.twitter.com/KebeHW9GFc
— kiko Ramírez (@enkikos) February 16, 2020
Nowe realia w futbolu
W marcu dyrektor sportowy Wisły Płock Marek Jóźwiak powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL, że z powodu pandemii koronawirusa hiszpańscy piłkarze jeszcze przychylniejszym okiem patrzą na propozycje z Polski. Czy wygaszenie świata piłki wpłynie na długofalowe zmiany?
– Kryzys może zmienić wiele rzeczy, także w świecie futbolu. Poziom ekonomiczny pójdzie w dół. Piłkarze będą musieli zmierzyć się z nowymi realiami. Kluby bez długów mogą teraz uciec konkurencji. Ci, którzy mieli poważne zobowiązania teraz mogą ich nie udźwignąć – wylicza Ramirez.