Cytat z tytułu pewnie znacie. W wersji oryginalnej został zakończony znakiem zapytania i wzruszeniem ramion Johna Starksa, butnego obrońcy New York Knicks, który w chwili zaćmienia zapomniał, że wyautowanie króla koszykówki z bejsbolowej bazy może i było łatwe, ale słownych gierek Jordan przegrywać nie zwykł. W piątym meczu po powrocie do NBA rzucił więc nowojorczykom 55 punktów, zdecydowaną większość sprzed spoconej twarzy Starksa. Tak, ten bejsbolista.