Sezon 2019/2020 został przerwany przez pandemię koronawirusa. Niewykluczone, że rozgrywki uda się wznowić za kilka tygodni. Postanowiliśmy podsumować transfery dokonane przez kluby latem minionego roku. Wskazaliśmy dziesięciu piłkarzy, którzy według nas najbardziej zawiedli.
Gdyby sezon zakończył się teraz, wymienionych zawodników już możnaby wskazać jako największe rozczarowania. Niektórzy doznali kontuzji i gdyby rozgrywki przebiegały zgodnie z planem, nie wróciliby do gry. Przerwa w rywalizacji sprawia jednak, że jeszcze sporo może się zmienić. To lista największych "niewypałów" na ten moment...
10. Moise Kean (Everton)
W poprzednim sezonie miał kilka fantastycznych przebłysków w Juventusie. Do Anglii przenosił się z opinią wielkiego talentu. Wydawało się, że w Evertonie może stać się liderem drużyny, ale mecze w Premier League okazały się brutalną weryfikacją. Często był rezerwowym. Strzelił jednego gola w 26 meczach. Fatalnie jak na kogoś, kto kosztował 27 mln euro.
9. Nicholas Pepe (Arsenal)
Miał być wielką gwiazdą Arsenalu, który latem zapłacił za niego 80 mln euro. 24-latek wyróżniał się w Lille, a w nowej drużynie nie jest już tak przekonujący. W 32 spotkaniach zdobył sześć bramek i miał osiem asyst. Nie zawsze cieszył się zaufaniem trenerów, których w tym sezonie w Arsenalu było aż trzech. Zdarzało się, że rozpoczynał mecze jako rezerwowy. Fani oczekiwali więcej od piłkarza, który kosztował tak wiele.
8. Joao Cancelo (Manchester City)
Portugalczyk bardzo dobrze radził sobie w Juventusie, a Manchester City wyłożył za niego 65 mln euro. W nowym zespole Cancelo nie zachwyca. W spotkaniach Premier League często był rezerwowym. Zagrał w sześciu meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale gdy The Citizens zmierzyli się z Realem Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów, Pep Guardiola wybrał Kyle'a Walkera.
7. Tanguy Ndombele (Tottenham Hotspur)
Finaliści poprzedniej edycji Ligi Mistrzów zapłacili za niego 65 mln euro. Francuz miał bardzo obiecujący początek, ale szybko zaczął gasnąć. Gdy zespół prowadził Mauricio Pochettino, Ndombele był zawodnikiem podstawowego składu. Jose Mourinho nie jest do niego tak przekonany.
6. Lucas Hernandez (Bayern Monachium)
Do Bayernu przyszedł z Atletico za 80 mln euro. W zespole Diego Simeone był bardzo ważną postacią, chociaż w poprzednim sezonie stracił mnóstwo spotkań z powodu kontuzji kolana. Problemy ze zdrowiem wpłynęły także na jego pozycję w drużynie mistrza Niemiec. Uraz stawu skokowego wyeliminował go z gry na kilka miesięcy. Wrócił w lutym, ale wciąż daleko mu do miana istotnego zawodnika Bayernu.
5. Frenkie de Jong (Barcelona)
Pomocnik był jednym z objawień poprzedniego sezonu, w którym Ajax Amsterdam kapitalnie radził sobie w Lidze Mistrzów. Latem de Jong przeniósł się do Barcelony za 75 mln euro, gdzie nie jest już tak ważną postacią. Problemem w znacznej mierze jest jego pozycja. To Sergio Busquets w Barcelonie odgrywa rolę, która w Ajaksie należała do de Jonga. Po raz kolejny okazuje się, że nie każdy piłkarz jest w stanie szybko wkomponować się w grę Barcy. Gra na Camp Nou to również inny poziom oczekiwań dziennikarzy i kibiców...
4. Mathijs de Ligt (Juventus)
Niełatwe początki w nowym klubie ma drugie "cudowne dziecko" Ajaksu – de Ligt. Juventus zapłacił za niego 85 mln euro. Holender słaby miał szczególnie start sezonu, w pewnym momencie przegrywał rywalizację o miejsce w składzie z Merihem Demiralem. Później jego gra wyglądała już lepiej.
3. Luka Jović (Real Madryt)
Serb przychodził do Realu po kapitalnym sezonie w Eintrachcie Frankfurt. W Madrycie prezentuje się dużo gorzej. W 24 spotkaniach strzelił raptem dwa gole. To beznadziejne liczby jak na napastnika, który kosztował 60 mln euro... Media już spekulują, że latem Królewscy mogą go sprzedać. Oczywiście, jeśli sezon zostanie wznowiony Jović będzie miał szansę, by pokazać, że zasługuję na grę w tak wielkim klubie.
2. Joao Felix (Atletico Madryt)
Atletico zapłaciło za niego 120 mln euro. Młody Portugalczyk miał sprawić, że kibice szybko zapomną o sprzedanym do Barcelony Antoine Griezmannie. Okazało się jednak, że Felix potrzebuje więcej czasu. Nie tylko, by zaaklimatyzować się w zespole, ale także, by poprawić się pod względem fizycznym. Jeśli Atletico wróci do gry, wciąż może jednak pokazać, że już w pierwszym sezonie poradził sobie z zadaniem.
1. Eden Hazard (Real Madryt)
Po katastrofalnym dla Realu sezonie 2017/2018, miał być liderem drużyny, którą na nowo próbował zbudować Zinedine Zidane. Belg sam przyznał, że przyjechał do Madrytu z nadwagą. Z tym problemem zdołał się uporać, ale potem pojawiły się kontuzje. Ostatnio doznał pękniecia kości strzałkowej, co miało wyeliminować go z gry do końca klubowych rozgrywek. Nie wiadomo, kiedy Real Madryt wróci do rywalizacji w La Liga i Lidze Mistrzów, ale możliwe, że Hazard zdąży wyleczyć się do tego czasu. Jego dotychczasowy bilans w Madrycie jest fatalny: 15 meczów i jeden gol. Królewscy zapłacili za niego Chelsea 100 mln euro.
2 - 0
Portoryko
6 - 0
Bonaire
0 - 2
Białoruś
1 - 2
Aruba