W życiu Roberta Lewandowskiego nie było dnia, w którym siły natury wpłynęłyby na jego karierę równie mocno jak 14 kwietnia 2010 roku. Dokładnie dziesięć lat temu na Islandii wybuchł wulkan Eyjafjallajokull i wstrząsnął nie tylko północną wyspą. Gdyby nie popiół i dym wystrzelone w powietrze polski napastnik mógłby dziś być w zupełnie innym miejscu.