Pięć lat temu Andrzej Fonfara pokonał po świetnym pojedynku byłego mistrza świata Julio Cesara Chaveza Juniora, odnosząc największe zwycięstwo w karierze. – Do dziś ta walka odbija się echem w USA – przyznał "Polski książę" w magazynie "Ring TVP Sport".
Chavez Junior w czerwcu 2011 roku pokonał Niemca Sebastiana Zbika, zostając czempionem federacji WBC w wadze średniej. Tytuł obronił trzy razy, ale jego marsz zatrzymał się we wrześniu 2012 w potyczce z Sergio Martinezem.
Potem Meksykanin przeniósł się do kategorii superśredniej (dwie wygrane z Brianem Verą), a następnie do półciężkiej i właśnie w tej wadze zmierzył się z Fonfarą. A dokładniej w umownym limicie 172 funtów (78 kg).
– Prawda jest taka, że Chavez Jr to naturalny pięściarz tej kategorii. Przed każdą poprzednią walką musiał zbijać wagę, teraz tego uniknie. Fakt, że to będzie jego pierwszy pojedynek w tej wadze, nie będzie miał żadnego znaczenia – mówił nam Fonfara trzy dni przed pojedynkiem.
Chavez po wspomnianej porażce z Martinezem wpadł na zażywaniu marihuany i został zdyskwalifikowany na dziewięć miesięcy. Potem miał jeszcze problemy z promotorem i w efekcie w ringu nie pojawiał się zbyt często.
– Chavez jest lekko zardzewiały i ciekawe jak na to zareaguje jego organizm. Różnie to bywa – jednym tak rzadkie boksowanie wychodzi na dobre, innym wręcz odwrotnie. Ja jestem w gazie, między linami pojawiam się regularnie i moim zdaniem wpłynie to na przebieg pojedynku – przewidywał Polak.
Zdecydowanym faworytem bukmacherów był Chavez Junior, do tego galę organizował Al Haymon. Fonfara mówił nam, że obawia się gospodarskiego sędziowanie i dlatego będzie chciał zakończyć walkę przed czasem.
Tak też się stało. W 9. rundzie Chavez po raz pierwszy w karierze wylądował na deskach i choć wstał, to do 10. starcia już nie wyszedł. W naszym rankingu najcenniejszych zwycięstw w historii polskiego boksu zawodowego triumf Fonfary umieściliśmy na 7. miejscu.
W #ringtvp debatowaliśmy. Nasz ranking najcenniejszych zwycięstw w historii polskiego boksu zawodowego.
— Piotr Jagiełło (@KrolJagiello) April 17, 2020
Główka przerywa serię Hucka, Diablo bije mistrza olimpijskiego, hat-trick Górala, "dycha" @GProxa i ukłony dla @andrzej_fonfara. "Tylko" jedna lokata Gołoty. Można dyskutować pic.twitter.com/DJz86E8UPb
– W pierwszej fazie walki Chavez szedł cały czas do przodu, chciał mnie przełamać. Do moich ciosów pochodził nonszalancko, nie unikał ich, tylko je przyjmował. Myślał, że to przetrwa i jak ja się zmęczę, to on mnie mocno trafi. W 5. lub 6. rundzie poczułem jeden z jego ciosów na dół, pojawił się na twarzy grymas bólu. Kiedy jednak ja go trafiłem i zaliczył nokdaun, to wiedziałem, że jest już po walce – wspominał w magazynie "Ring TVP Sport".
Fonfara zdawał sobie sprawę, że wygrana z Chavezem może być trampoliną do kolejnych wielkich wyzwań.
– Wszystko podporządkowałem pod ten pojedynek. Był dietetyk, wyjechaliśmy na długi obóz do Big Bear, potem byli specjalni sparingpartnerzy. Do dzisiaj ta walka odbija się echem w USA. Jakieś 2-3 miesiące temu poszedłem do jednej restauracji w Chicago, obsługa była latynoska. Podszedł do mnie kucharz, przywitał się, powiedział, że to była świetna walka, że mi wtedy kibicował i nie musiałem płacić za rachunek – zakończył Fonfara.