Po co uzależniać wysokość kontraktu z dostawcą sprzętu od wyników sportowych? Dlaczego samemu nie wejść w branżę, najpierw ubrać swoich zawodników, a potem piłkarzy innych zespołów? Co stoi na przeszkodzie, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i wygenerować kolejne źródło zysku? Takie pytania zadawali sobie pod koniec ubiegłego stulecia w Dortmundzie, a odpowiedź znaleźli zakładając własną markę odzieżową. Goool.de miało najpierw szyć stroje dla piłkarzy Borussii, a docelowo konkurować z największymi i odziewać również konkurentów.