Marcin Stefański: przyszłość w PKO Ekstraklasie jest niepewna. Normalność nie wróci od razu

Piotr Kamieniecki, TVPSPORT.PL: – W sobotę premier Mateusz Morawiecki ogłosił zgodę na powrót PKO Bank Polski Ekstraklasy. Więcej pracy było przed podjęciem decyzji czy więcej będzie dopiero teraz?
Marcin Stefański: – Wiele pracy było przed decyzją, ale nie mniej będzie w kolejnych tygodniach. Trzeba się było zastanowić nad tym, jak projekt może wyglądać i kto powinien nad nim pracować, przygotować konkretne rozwiązania, zaprezentować je stronie rządowej - tu duże podziękowania należą się klubom, które zgłosiły swoich ekspertów. Za nami trudny okres, ale łatwiej nie będzie. Należy się teraz pochylić nad logistyką i dopracować szereg dokumentów. Czeka nas dostosowanie reguł organizacji meczów. Wszystko będzie wyglądało inaczej niż przedtem. Dzięki współpracy z wieloma zagranicznymi ligami, mamy wzory dokumentów, które będzie można wdrażać. Mam nadzieję, że Ekstraklasie uda się wystartować zgodnie z planem, bo jesteśmy dopiero na początku drogi. Musimy się do tego bardzo dobrze przygotować, bo stawka jest ogromna. Dzięki temu możemy być jedną z pierwszych lig w Europie, która wznowi swoje rozgrywki.

PKO Ekstraklasa: nie otworzymy szampana przed wznowieniem ligi

Czytaj też

PKO Ekstraklasa: nie otworzymy szampana przed wznowieniem ligi

– Projekt jest, czynniki losowe dookoła są.  A co wciąż zostało do uregulowania.
  – Choćby szczegółowy protokół organizacji meczu. Stadion, który będzie dopuszczony do użytkowania, należy podzielić na szereg stref. Wśród nich znajdzie się miejsce, w którym przebywać będą mogli tylko piłkarze, trenerzy i sędziowie. Nikt inny nie będzie mógł się pojawić. Taki dokument jest praktycznie gotowy, ale trzeba go będzie jeszcze wdrożyć. Cały czas wymieniamy się informacjami z zagranicznymi partnerami, bo - poza kwestią przeprowadzenia meczu - jest jeszcze kilka innych aspektów do określenia, na przykład zabezpieczenie strefy transmisji czy kontrola wpuszczanych osób. Zawodnicy nie będą spotykać się z ludźmi, którzy nie przejdą pełnej procedury izolacji sportowej. Do tego dojdą nowe zasady umiejscowienia kamer czy przeprowadzenia transmisji. Wszystko trzeba robić od zera, bo nigdy na świecie nie powstały podobne regulacje. Pracujemy na żywym organizmie i szukamy optymalnych rozwiązań. Domyślam się, że różne kwestie zmienią się w trakcie rozgrywek, bo dojdą nowe pomysły. Obostrzenia mogą ulegać poluzowaniu, więc trzeba będzie reagować na bieżąco. Wydaje się, że trzeba przygotować się także na kolejne miesiące, nie tylko na czerwiec i lipiec. Nie sądzę, że po zakończeniu obecnego sezonu wszystko wróci do znanej normalności. Myślę, że niezbędne są przygotowania wariantu, w którym spotkania rozgrywane są przy zachowaniu reżimu sanitarnego. Oczywiście będziemy robić wszystko, by piłkarze mogli się spotkać z kibicami tak szybko, jak to tylko będzie możliwe.

  – A co jeśli w trakcie rozgrywek dojdzie do zakażenia się koronawirusem przez piłkarza czy trenera? To będzie oznaczało koniec trwającego sezonu PKO Bank Polski Ekstraklasy?
– Trzeba doprowadzić do sytuacji, w której wykryjemy zagrożenie przed zawodami. Stąd sens badania zawodników już wcześniej. Gracze będą pod stałą opieką medyczną. Wydaje się, że jeżeli reżim zostanie zachowany, to jest duża szansa, by nie doszło do jakiejś formy epidemii. Choć nigdy nie można tego całkowicie wykluczyć. Będziemy respektowali zalecenia komisji medycznej PZPN. Zdanie lekarzy jest kluczowe. Zobaczymy także, jakie pomysły będą miały inne ligi. Najbardziej zaawansowany protokół mają Niemcy. Zobaczymy, czy w polskich warunkach prawnych będzie to możliwe do zastosowania. Ostateczne decyzje podejmie wspomniana komisja medyczna, bo to wykracza poza standardową wiedzę osób prowadzących rozgrywki. Opis takiej procedury na pewno będzie gotowy przed wznowieniem ligi.

PKO Ekstraklasa: nie otworzymy szampana przed wznowieniem ligi

Czytaj też

PKO Ekstraklasa: nie otworzymy szampana przed wznowieniem ligi

Plan Bundesligi na powrót. Zakaz całowania i podpisane butelki

Czytaj też

Plan Bundesligi na powrót. Zakaz całowania i podpisane butelki

– Co znajduje się w niemieckim protokole?
– Kluczem niemieckiego rozwiązania jest brak przerwy w rozgrywkach w przypadku jednostkowego zakażenia koronawirusem. Nad dokumentem będą musieli pochylić się lekarze. Zostawiamy rekomendację najlepszego wariantu medykom.

  – Wznowienie rozgrywek pozwoli ograniczyć straty finansowe klubów, ale może być też szansą na dodatkowy przychód?
– Przede wszystkim powrót sportu będzie pewną oznaką normalności. To ma pomóc wielu osobom w przejściu przez trudny okres. Piłka ma dawać radość i nadzieję. Aspekt finansowy jest przy tym bardzo istotny i to nie tylko dla klubów. To spora gałąź przynosząca duże środki także do budżetu państwa. Obserwujemy sytuację w innych krajach i jeśli nie uda się tam relatywnie szybko wznowić rozgrywek, to dojdzie do załamania rynku sportowego. To odbije się na całej gospodarce, bo przełoży się na miejsca pracy. Mówimy o systemie naczyń połączonych, nie tylko o pensjach dla piłkarzy.

W całej Polsce, przy okazji organizacji meczów na przychody może liczyć około sto tysięcy osób. Mało kto zdaje sobie sprawę, że ma to tak duże przełożenie. Tym bardziej trzeba doprowadzić do sytuacji, w której wszystkie kluby przetrwają. Tylko to pozwoli szybko przezwyciężyć problemy. Musimy pamiętać o wszystkich, także tych, którzy odpowiadają za catering na stadionie, sprzedają gadżety, ochraniają widowisko, dowożą ludzi na stadion czy nawet zapewniają miejsca w hotelach. Jeśli kluby upadną, to szereg innych działalności zanotuje straty. Dlatego warto dopingować, by piłka w jak najlepszej kondycji wyszła z tego kryzysu.

– Piłka może się zmienić…
– To szansa dla klubów, by zastanowić się nad działaniami w nowej rzeczywistości. Każdy kryzys rodzi szereg nowych pomysłów. Być może pojawią się nowe rozwiązania, które pozostaną w futbolu na długo. Przyszłość jest bardzo niepewna i trzeba zrobić wszystko, by ratować kluby. Strach pomyśleć, co byłoby bez sportu w Polsce. Piłka nożna i żużel wskazują drogę, ale jak się nie uda, to kłopoty przeniosą się na koszykówkę, piłkę ręczną i inne dyscypliny. To z kolei wpłynęłoby negatywnie na zdrowie fizyczne i psychiczne.

Plan Bundesligi na powrót. Zakaz całowania i podpisane butelki

Czytaj też

Plan Bundesligi na powrót. Zakaz całowania i podpisane butelki

Namiastka normalności. Powrót ligi dobry nie tylko dla sportu

Czytaj też

Namiastka normalności. Powrót ligi dobry nie tylko dla sportu

– Liga ma ruszyć 29 maja o 27. kolejki. W normalnym terminarzu, pierwszym meczem miało być wówczas spotkanie ŁKS-u z Górnikiem. Tak samo będzie też teraz?
– Jeśli będzie możliwość wznowienia rozgrywek, to obejrzymy zestaw par z 27. kolejki PKO Bank Polski Ekstraklasy. Nasi partnerzy medialni będą mogli się zastanowić nad planem transmisji. Nie wiemy jeszcze, jakie ligi będą wówczas także grały. Będziemy się starali, by jak najmniej meczów nakładało się jeden na drugi. Telewizja będzie jedynym sposobem na obejrzenie spotkań. Nie chcemy, by niezbędne było skakanie pomiędzy kanałami. Dotychczasowy układ meczów pozwalał na takie rozwiązanie i teraz także znajdziemy optymalną wersję.

– Ile kolejek wypadnie w środku tygodnia?
– Odpowiedź jest prosta: dwie lub trzy.

  – Co będzie najważniejsze przez miesiąc poprzedzający powrót ligi?
– Trzeba zachować cały harmonogram przygotowań. Liczymy też, że sytuacja epidemiczna w Polsce się poprawi. Jeśli coraz więcej gałęzi gospodarki będzie odmrażanych, zacznie wracać normalność, to łatwiej będzie także piłce. Futbol może pomóc przetrwać Polakom w tym trudnym czasie koronawirusa. 

Namiastka normalności. Powrót ligi dobry nie tylko dla sportu

Czytaj też

Namiastka normalności. Powrót ligi dobry nie tylko dla sportu