Istnieje, jest coraz większy i niestety wiele wskazuje na to, że prędko nie zostanie zaspokojony. Czy w tym roku reprezentacje rozegrają (jeszcze) jakieś mecze?
To "jeszcze" odnosi się do naszych pań, które przynajmniej nie wyjdą w tym roku na zero, bo walczyły w styczniu w kwalifikacjach olimpijskich. Mistrzowie świata mieli wtedy wolne i bardzo dobrze. Ale efekt tego może być taki, że po raz pierwszego od ponad siedmiu dekad kadra biało-czerwonych nie rozegra w danym sezonie kalendarzowym ani jednego spotkania. Zostałaby przerwana seria sięgająca 1948 roku.
Niektóre doniesienia medialne mówią o anulowaniu Ligi Narodów 2020. Inne akcentują walkę Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) o choćby częściowe uratowanie imprezy. Miałaby ona się odbyć w kompletnie innej, niż dotąd, formule. Ale podobno nawet zorganizowanie jednego lub kilku turniejów, połączone ze "skoszarowaniem" i kwarantanną uczestniczących drużyn, uważane jest za mało realne. Oficjalna decyzja ponoć ma zostać ogłoszona już niebawem.
Jeżeli będzie na "nie", pozostaną nam tylko mecze towarzyskie. Pytanie, czy wystarczy determinacji, aby je rozgrywać. No i w jakim terminie. Pozostają chyba tylko sierpień i wrzesień, ale też z oczywistym zastrzeżeniem: że sytuacja znacząco się poprawi. Bo na dziś to nawet przejazd przez most na Odrze do Niemiec przypomina forsowanie dawno zapomnianej żelaznej kurtyny. Od jesieni czas zarezerwowany już będzie dla klubów, które nie dokończyły sezonu ligowego 2019/2020 zarówno w ligach, jak i w europejskich pucharach. I dla większości – o ile nie wszystkich – federacji krajowych priorytetem na ten rok będą rozgrywki ligowe, takie które pozwolą na uratowanie jak największej liczby drużyn klubowych. Reprezentacje zejdą zdecydowanie na dalszy plan.
Na pierwszy wrócą więc raczej dopiero w przyszłym roku. Roku olimpijskim (oby!), w którym mają się ponadto odbyć mistrzostwa Europy i Liga Narodów. Czyli same porządne, sycące dania.