Gdy w 2005 roku Phil Neville przeszedł z Manchesteru United do Evertonu nie miał łatwego życia. Jak sam przyznał, musiał zmierzyć się z kibicowskimi sympatiami rodziny. Podczas pierwszego meczu brat nie podał mu ręki.
Razem grali w United, lecz ostatecznie zostali rozdzieleni. Gary został, Phil przeszedł do Evertonu. W sezonie 2005/06 musieli po raz pierwszy zmierzyć się ze sobą. Początki Phila Neville'a w nowym klubie nie były łatwe. Szczególnie, gdy przyszło mu się mierzyć z byłą drużyną.
– Przed meczem stwierdziłem, że przywitam się z chłopakami. Nie było z tym żadnego problemu. Giggs podał mi rękę, Scholes tak samo. Podszedłem powiedzieć "cześć" bratu. Ale Gary nie wyciągnął do mnie ręki – opowiada "Daily Mail".
– Wtedy spojrzałem przed siebie i zobaczyłem, że jesteśmy już nagrywani przez telewizję. Co za idiota. Grał przed kamerami, chciał wyglądać na twardego. Minutę później podszedł do mnie i powiedział: "no cześć, Phil. Jak leci?" – wyjawia.
Choć zachowanie brata okazało się być pozą, dla Phila wciąż nie były to łatwe mecze. – Wiedziałem, że jeśli United wygra, kibica Evertonu mnie oskarżą, że jestem ich kibicem. Z kolei jeśli Everton by wygrał, moja rodzina by się do mnie nie odezwała. Sytuacja bez wyjścia. Chciałem tylko, żeby ten mecz jak najszybciej się skończył – mówi.
W tamtym sezonie Manchester United pokonał Everton na własnym stadionie 2:0. W rewanżowym meczu na Goodison Park padł remis 1:1.