Koniec gry w niższych ligach w Polsce jest już bliski. Pierwszym krokiem będzie czwartkowa wideokonferencja prezesów wojewódzkich związków piłkarskich.
Czwartek ma być sądnym dniem dla dalszych losów niższych lig oraz rozgrywek młodzieżowych. Na ten dzień zaplanowano wideokonferencję szesnastu prezesów wojewódzkich związków piłki nożnej. Kluczowa będzie decyzja dotycząca rozwiązania sytuacji od czwartego poziomu rozgrywkowego aż do Klasy B. Chodzi o decyzje czy dojdzie tylko do awansów czy wiele zespołów będzie musiało zmierzyć się też ze spadkami. To, że ligi zostaną zakończone, jest praktycznie pewne.
Awanse czy spadki?
– Od trzeciej ligi w dół, nie ma sensu grać. Zostaje pytanie, co zrobić z awansami i spadkami. Jednym z wariantów jest to, by promocje i relegacje doszły do skutku według obecnych tabeli. Drugą opcją są awanse, ale bez spadków. Wydaje mi się, że to najrozsądniejsze możliwości. Nie wierzę, że możemy dograć sezon do końca. Runda wiosenna w ogóle się nie rozpoczęła, nie ma sytuacji, w której do końca rywalizacji pozostało tylko kilka meczów. Wcześniej był wariant podzielenia rozgrywek na grupy i rozegranie na przykład ośmiu meczów – uważa Zenon Burzawa, członek zarządu Lubuskiego Związku Piłki Nożnej.
W poprzednich tygodniach rozważano choćby anulowanie rozgrywek czy podział drużyn na grupy, co miało pomóc w dograniu rozgrywek. Te opcje upadły. W obliczu zakończenia sezonu, przedstawicielom wojewódzkich związków pozostało ustalenie kwestii awansów i spadków. Prezesi zamierzają osiągnąć konsensus, który zostanie potem przedstawiony zarządowi Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ten ma przedstawić i zaakceptować ostateczną wersję decyzji 11 maja.
W grze pozostają dwie opcje: zadecydowanie jedynie o awansach do wyższych lig lub wybór promocji, ale także uznanie spadków. Pierwsza możliwość ma więcej zwolenników. Zostaje jednak kilka kwestii, w których nie ma jasności. Niektórzy przedstawiciele wojewódzkich związków wciąż zachęcają do reformy drugiej ligi, która znowu miałaby zostać podzielona na dwie grupy. To mało realne. Pozostanie też kwestia ostatecznego kształtu niższych klas rozgrywkowych, które rozrosną się, o ile nie będzie spadków.
Patowe sytuacje
W niższych ligach pozostało kilka patowych sytuacji. W czwartej grupie trzeciej ligi na czele znajdują się Hutnik Kraków oraz Motor Lublin. Obie drużyny mają tyle samo punktów. Pojawiło się za to kilka interpretacji tabeli. Dla pewnej grupy o pierwszej lokacie ekipy z Małopolski nie powinna świadczyć bezpośrednia wygrana, bo ta mogłaby być rozstrzygająca dopiero po dwumeczu. Dla innych wiążąca jest obecna sytuacja, w której to Hutnikowi należy się awans.
Podobna sytuacja jest w pierwszej grupie trzeciej ligi, gdzie liderem jest Sokół Ostróda, a drugą lokatę zajmuje Legia II Warszawa. Obie drużyny mają zaległe spotkanie pomiędzy sobą z jesieni. Najpierw zostało przełożone przez powołania do kadry zawodników Wojskowych. Potem to Sokół prosił o przełożenie rywalizacji ze względu na renowację murawy. Mecz miał się odbyć 1 kwietnia, ale wtedy sezon był już zawieszony przez pandemię koronawirusa. – Najbardziej sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby rozegranie zaległego meczu – przyznaje Zdzisław Łazarczyk, szef Mazowieckiego Związku Piłki Nożnej. – Ale nie jestem aż takim wizjonerem, by przewidzieć, jaki będzie finał. Generalnie popieram opcje awansów, lecz bez spadków. Jak będzie? Przekonamy się w czwartek – dodaje.
Łazarczyk zwraca też uwagę na kwestię czterech lig. Z rozgrywek wojewódzkich awanse wywalczy szesnaście zespołów, po jednym z każdego województwa. Taka sytuacja dotyczy Mazowsza, Dolnego Śląska, Śląska oraz Małopolski. Najlepszym rozwiązaniem byłoby rozegranie baraży, ale dopiero czwartkowe spotkanie prezesów wyjaśni czy takie opcje są realne i czy ewentualnie zostaną rozegrane.
Godzina "zero" dla niższych lig wybije w czwartek. Już po południu powinny być znane losy wszystkich rozgrywek młodzieżowych, a także losów niższych lig, które nie podlegają pod poziom centralny.
2 - 0
Portoryko
6 - 0
Bonaire
0 - 2
Białoruś
1 - 2
Aruba
0 - 3
Haiti