W przyszłym tygodniu mamy zacząć treningi, ale na razie nie wiemy czy będziemy trenowali indywidualnie, grupowo czy całym zespołem. Paweł Olkowski w cyklu "Okiem Redakcji" zdradza, że przed planowanym na 12 czerwca wznowieniem rozgrywek ligi tureckiej nie brakuje pytań. – Na dobry początek będziemy mieli testy na obecność koronowirusa. Potem będę chciał wywalczyć miejsce w składzie, bo w obecnej dyspozycji sam bym siebie do reprezentacji nie powołał – wyznaje zawodnik Gaziantep FK w rozmowie z Szymonem Borczuchem
Paweł Olkowski o tureckim życiu w cieniu koronawirusa:
W Turcji wygląda to trochę inaczej niż w innych miejscach na świecie. Bardzo często są wprowadzane godziny lub weekendy policyjne. Jesteśmy zamykani w domach lub mieszkaniach. Nie można wyjść ani do sklepu ani na ławkę. Pierwszy raz dali znać w piątek o dwudziestej. Mieliśmy cztery godziny na zakupy, wszyscy się rzucili do sklepów. Ja akurat wszystko miałem pod ręką więc nie opuszczałem domu. Często zapada decyzja o zamknięciu wszystkich sklepów w środę wieczorem i w czwartek, piątek, sobotę i niedzielę trzeba zostać w domu.
Paweł Olkowski o powrocie do gry Superligi:
Nasz trener ledwo co wrócił z Rumunii i został zamknięty na dwutygodniowej kwarantannie. W poniedziałek mamy pierwszy trening, ale wydaje mi się, że to będą tylko testy na obecność koronawirusa. Od wtorku mamy trenować, ale na razie nie mamy żadnej informacji na temat tego czy będziemy trenowali indywidualnie, w grupach czy całą drużyną. Nic nie wiem. Do tej pory trenowaliśmy w domach, ale to był bardziej odpoczynek, siedzenie i czekanie na to co dalej.
Paweł Olkowski o swojej sytuacji w drużynie:
Na pewno nie tak to sobie wyobrażałem. Przyjechałem tutaj nie tylko jak każdy powie ze względu na pieniądze, ale chciałem grać. Liga jest dość mocna, nie brakuje talentów, znanych zawodników. Dla mnie to na pewno krok do przodu, ale życie trochę zweryfikowało moje plany. Nie gram tyle ile chciałem, jestem bardziej rezerwowym niż podstawowym zawodnikiem. Życie piłkarza bywa jednak przewrotne. Trzeba czekać na szasnę i ją wykorzystać.
Paweł Olkowski o tureckiej Superlidze na tle angielskiej Championship:
To inne ligi. W Anglii nie zawsze musisz mieć najlepszych piłkarzy czy najlepszą jedenastkę żeby być wysoko. Tam jest tyle meczów, że nie zawsze umiejętności czysto piłkarskie decydują. Turcy są bardzo dobrze wyszkoleni technicznie. Podczas gry w „dziadka” i inne „małe gierki” Turcy wypadają bardzo dobrze. Z „dużą grą” jest trochę trudniej, wielu zawodników biega za piłką. Szczególnie na początku trener zwracał na to uwagę bardzo mocno.
Paweł Olkowski o Turcji poza boiskiem:
Ja pamiętałem Turcję ze zgrupowań czy pierwszych wakacji gdy kupowało się torebkę dla dziewczyny albo koszulki. Bazary i targowanie się. Tutaj jest tak wszędzie, w restauracjach, w aptece. Ostatnio nawet w banku robiąc przelew musiałem targować się w sprawie kosztu transferu. Mówiąc krótko jeden wielki bazar. Poza tym jestem w regionie niełatwym dla obcokrajowców. Gaziantep nie słynie z turystyki, cieżko tu porozmawiać z kimś po angielsku. Praktycznie nigdzie nikt nie mówi po angielsku. Łatwiej mi było nauczyć się paru zwrotów po turecku niż dogadać się po angielsku. Trzymam się z Bartkiem Pawłowskim, ale ja mam rodzinę więc bardziej spędzam czas z rodziną.
Paweł Olkowski o reprezentacji:
Nie wybiegam myślami zbyt daleko np. do Mistrzostw Europy. Skoro nie gram w klubie to na pewno powołania nikt nie wyśle. Sam siebie w takiej dyspozycji bym na pewno nie powołał. Robię swoje. Najpierw muszę wywalczyć miejsce w klubie.