W piątek FIFA zdecydowała, że po powrocie do gry drużyny będą mogły wpuszczać z ławki nie trzech, a pięciu rezerwowych. Takie rozwiązanie nie podoba się szefowi PZPN, Zbigniewowi Bońkowi.
W dobie pandemii koronawirusa IFAB, czyli ciało odpowiedzialne za ustalanie zasad gry w piłkę nożną, zdecydowało się na czasową zmianę w przepisach. Do 31 grudnia we wszystkich ligach będzie można wpuszczać z ławki nie trzech, a pięciu zawodników. Takie rozwiązanie nie podoba się Zbigniewowi Bońkowi, który skrytykował je na łamach włoskiego "Tutto Mercato".
– Nie zaadaptujemy tego w polskiej lidze. To decyzja podjęta bez żadnych podstaw, bardzo populistyczna. Ci, którzy o tym postanowili, prawdopodobnie nie mają pojęcia o tym, jak wygląda mecz piłki nożnej. Ulegli presji z zewnątrz – powiedział. Wcześniej na Twitterze skomentował pomysł, pisząc: "kabaret".
Prezes PZPN-u stwierdził, że decyzji podjętej przez FIFA nie można tłumaczyć trudnymi warunkami i napiętym terminarzem rozgrywek. – Podczas mistrzostw świata w 1982 roku w ciągu miesiąca zagraliśmy siedem spotkań. Pojawialiśmy się na boisku co trzy dni, w pełnym słońcu. Wtedy mieliśmy tylko dwie zmiany, a przecież obecnie treningi są bardziej zaawansowane. W piłce nożnej zawsze wygrywali ci, którzy są lepiej przygotowani, sprawniejsi i biegają więcej. Ta decyzja usuwa komponent sportowy z piękna futbolu – dodał.
Co istotne zwiększeniu nie uległa liczba przerw w grze przeznaczonych na zmianę. Będą mogły być maksimum trzy dla każdej drużyny. Pięć zmian można zatem wykorzystać w maksymalnie trzech podejściach. – A co jeśli trzech graczy dozna kontuzji, każdy w innym momencie, i będzie trzeba ich zmienić? Pozostałe dwie zmiany przepadają. Nie ma w tym żadnej logiki – zakończył.