Najtrudniejszy pierwszy krok – śpiewała Anna Jantar. Wie coś o tym Christian Pulisic, który przyznał, że z początku czuł się w Chelsea fatalnie i dopiero upływający czas pozwolił mu zacieśnić więzi z nowymi kolegami.
Kosztował działaczy Chelsea aż 64 miliony euro, ale na początku miał problemy z tym, by wpasować się do zespołu. Pulisic opowiedział w rozmowie z Jermainem Jones w podcaście "13 & ME" o tym, jak aklimatyzował się w The Blues.
– To było szalone, bo na zgrupowanie leciałem zaraz po Złotym Pucharze. Zespół rozpoczął już przygotowania w Japonii, poleciałem tam prosto po błyskawicznych wakacjach i prosto z hotelu udałem się na trening. Byłem zmęczony, zdenerwowany i nie wiedziałem, co o tym myśleć – przyznał 21-latek.
Skrzydłowy opowiedział o trudnych początkach nie tylko na boisku, ale też wśród graczy.
– Wsiadłem do autokaru, w którym większość spała. Szedłem między siedzeniami, nikt się do mnie nie odzywał. Jeden albo dwóch zawodników powiedziało "cześć" i to by było na tyle. Pomyślałem "co się tu dzieje?". Przez pierwsze dni mocno się stresowałem, chciałem zdobyć szacunek dobrą grą. Z czasem okazało się, że to świetna grupa i bardzo się polubiliśmy – podsumował.
W ostatnich tygodniach Pulisic wyróżnił się pomocą w trakcie walki z koronawirusem. Skrzydłowy zapewnił dostawę jedzenia szpitalowi w Pensylwanii, gdzie przyszedł na świat.