Adam Małysz czy Kamil Stoch? Już w sobotę o 15:05 odpowiedzieć na to pytanie spróbująMaciej Jabłoński i Sebastian Parfjanowicz w magazynie "Ring z dystansem". Każdy z nich szokował nieziemskimi lotami. Rekordami wykraczającymi poza granicę wyobraźni. Który z nich miał więcej pamiętnych skoków? Który do dziś dzierży więcej rekordów skoczni?
Małysz czy Stoch, Stoch czy Małysz? Nawet bokserzy zabrali głos w tej sprawie. Ale to debata prawdopodobnie bez odpowiedzi. Jeden odcisnął piętno na Pucharze Świata, był najwybitniejszy w mistrzostwach świata, drugi trzykrotnie wygrywał igrzyska olimpijskie, a w Turnieju Czterech Skoczni triumfował z kompletem czterech zwycięstw. Ale medale to nie wszystko, co zapada w pamięci. Chwile radości dawały nie tylko dalekie loty na mistrzostwach i igrzyskach, ale też te, które przesuwały granicę możliwości.
Takich skoków mieli wiele. Małysz? Na myśl od razu przychodzi trio Garmisch-Partenkirchen, Willingen i Trondheim, czyli trzy popisowe próby z wybitnego sezonu 2000/2001. Ale to nie wszystko. Orzeł z Wisły bił wtedy rekordy na trzech obiektach goszczących uczestników Turnieju Czterech Skoczni. Rekord w Oberstdorfie odebrał mu po kilku minutach Martin Schmitt, ale te na Grosse Olympiaschanze i Bergisel przetrwały aż do zburzenia skoczni.
Trondheim i Willingen to też klasyka. Ten pierwszy rezultat – niezapomniane 138,5 metra, po których Apoloniusz Tajner łapał się za głowę – również nie został poprawiony. Dalej zawodnicy latali dopiero po przebudowie. W Willingen z kolei rekord pobił po czterech latach Janne Ahonen.
Być może mało kto pamięta, ale w sezonie 2001/20002 Małysz skoczył 98,5 metra w Villach. To do dziś oficjalny rekord. Oczywiście, wielu szans na na dłuższe próby nie było, bo Puchar Świata na Alpen Arenie rozegrano jeszcze tylko zimą 2007 roku. Podobnie rzecz ma się z rekordem na Miyanomori. Czwarty tytuł mistrza świata Polak okrasił 102-metrowym lotem w pierwszej serii. To dwa z czterech rekordów, których nikt Małyszowi nie odebrał.
Stoch ma jeszcze jeden rekord. Choć to skok, który niekoniecznie kojarzy się dobrze. Mowa o 103,5-metrowym rezultacie w kwalifikacjach do konkursu mistrzostw świata w Lahti. Po tej próbie nasz reprezentant chwycił się za kolano, a wszystkim zadrżały serca. Medalu indywidualnego nie zdobył, choć oczywiście pomógł reprezentacji sięgnąć po historyczne drużynowe złoto.
Kto wygrywa w bitwie na rekordy? To chyba jednak domena Adama Małysza, choć lot Stocha z Sapporo może spokojnie konkurować z Trondheim. Willingen, a przede wszystkim Garmisch-Partenkirchen chyba nie do pobicia. To były historyczne skoki.
Aktualne oficjalne rekordy:
Adam Małysz:
Villach HS98 – 99,5 metra
Predazzo HS135 – 136 metrów
Predazzo HS104 – 107,5 metra
Sapporo HS100 – 102 metry
Kamil Stoch:
Lahti HS100 – 103,5 metra
Trondheim HS140 – 146 metrów
Sapporo HS137 – 148,5 metra