Selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek w poniedziałek przedłużył kontrakt z PZPN i będzie prowadził kadrę do końca 2021 roku. Szkoleniowiec biało-czerwonych od początku ma swoich zwolenników i krytyków. Postanowiliśmy wskazać plusy i minusy dotychczasowej kadencji trenera.
NA PLUS
Wyniki
Reprezentację w ostatnich eliminacjach często można było krytykować za styl, ale nie za brak wyników. Brzęczek osiągnął cel i wywalczył awans na mistrzostwa Europy. Biało-czerwoni zagwarantowali sobie wyjazd na turniej na dwa mecze przed końcem eliminacji, jako jedna z pierwszych drużyn. Z dziesięciu spotkań drużyna wygrała osiem i przegrała zaledwie jedno. Zdobyła 25 punktów na 30 możliwych.
Odmłodzenie drużyny
Wpuszczenie "świeżego powietrza" do szatni było jednym z wyzwań postawionych przed Brzęczkiem. Selekcjoner wywiązał się z tego zadania. Zaufał Arkadiuszowi Recy, za co kilkukrotnie był krytykowany, bo ten miał problemy z grą w klubie. W eliminacjach, zwłaszcza w ostatnich spotkaniach, Reca okazał się jednak ważną postacią i nie zawodził. Za kadencji Brzęczka coraz więcej w zespole zaczęli znaczyć m.in. Krystian Bielik i Sebastian Szymański. Selekcjoner postawił również na Krzysztofa Piątka. Biorąc jednak pod uwagę formę, w jakiej w sezonie 2018/19 był snajper, grzechem byłoby nie skorzystać z jego dyspozycji.
Gra w obronie
W Lidze Narodów gra biało-czerwonych w defensywie wyglądała słabo. Tamte spotkania miały jednak przygotować zespół do eliminacji Euro. W meczach kwalifikacyjnych drużyna Brzęczka w obronie spisywała się bardzo solidnie. Pięć goli straconych w dziesięciu spotkaniach to bardzo dobre świadectwo dla organizacji gry. Polacy aż siedmiokrotnie w starciach eliminacyjnych zachowali czyste konto.
NA MINUS
Styl gry
Niewiele było meczów, w których Polacy zagrali bardzo dobrze. Zespołowi brakowało powtarzalności praktycznie od początku kadencji Brzęczka. Przykładem jest jego debiut w Lidze Narodów i starcie z Włochami. Biało-czerwoni po znakomitej pierwszej połowie, w drugiej grali już gorzej. W eliminacjach po wysokiej wygranej z Izraelem kadra kompletnie rozczarowała i przegrała ze Słowenią. Zespół często męczył się z rywalami, w składzie których nie było wielu klasowych zawodników. A w zasadzie zawsze było ich mniej, niż w drużynie Brzęczka.
Zamieszanie z systemem gry
Dla Brzęczka przestrogą miała być końcówka kadencji Adama Nawałki, który próbował wdrożyć ustawienie z trójką obrońców. Nowy selekcjoner postanowił eksperymentować w meczach Ligi Narodów i w starciach z Włochami i Portugalią stawiał na system 4-3-1-2. Pomysł z kilkoma środkowymi pomocnikami okazał się nietrafiony. Kadra w tych meczach grała lepiej dopiero w momencie, gdy Brzęczek wprowadzał na boisko nominalnych skrzydłowych. Trener stracił kilka spotkań na eksperymenty taktyczne, które nie wypaliły. Zamiast odpowiedzi, pojawiały się kolejne znaki zapytania. W efekcie przed eliminacjami Euro trener wrócił do sprawdzonych już schematów.
Relacje z mediami
Wybranie niezbyt doświadczonego trenera na selekcjonera od początku budziło kontrowersje w mediach. Brzęczek nie pomagał sobie kolejnymi wypowiedziami. – Jeśli zawodnicy wracają do klubów i strzelają gole, to tylko świadczy o tym, że wykonujemy dobrą pracę w reprezentacji. To zawsze kwestia spojrzenia na sytuację – powiedział szkoleniowiec w październiku 2019. – Jeżeli wstanie pewnego dnia i coś mu przeskoczy w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie – to z kolei słowa Brzęczka na temat Piotra Zielińskiego. Wydaje się jednak, że to rolą właśnie selekcjonera jest "przestawienie" czegoś w głowie swojemu piłkarzowi...
Następne