{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
{{#point_of_origin}} Źródło: {{point_of_origin}}
{{/point_of_origin}}
Czytaj więcej
Przejdź do pełnej wersji artykułu

Jakub Błaszczykowski przekonał Jacka Majchrowskiego. Na boisku też ciągle pomaga Wiśle (fot. 400mm.pl)
Stosunki między Wisłą a miastem w ostatnich latach budziły mnóstwo kontrowersji. Współpraca jest trudna, przede wszystkim z powodu warunków początkowych. Miasto wybudowało Wiśle niepraktyczny i drogi w utrzymaniu obiekt. Biała Gwiazda płaci wysoki czynsz, bo nikt nie wyobraża sobie, by mogła grać gdzie indziej. Obie strony niby stoją pod ścianą, ale w wielu momentach chciały wykorzystywać, że i druga strona nie ma innego wyjścia. Co zrobiłoby miasto ze stadionem, gdyby wyniosła się z niego Wisła? A gdzie miałaby ona się podziać, jeśli nie na Reymonta? Na te pytania nikt nie ma sensownych odpowiedzi, więc tak trwa ten toksyczny związek.
Problemy rozpoczęły się jeszcze za czasów Bogusława Cupiała. Właściciel klubu długo nie musiał liczyć się z kosztami, więc podpisano umowę na mocy której klub płacił rocznie za wynajem stadionu trzy miliony złotych. Bardzo dużo. Gdy Cupiał musiał zacząć liczyć pieniądze, przestał płacić m.in. za stadion. Nawet za wywóz śmieci. Dług zaczął rosnąć w 2016 roku, a za rządów Marzeny Sarapaty sytuacja wymknęła się spod kontroli. W 2018 roku zaległości Wisły wyniosły 6,5 mln złotych i miasto powiedziało dość. W lipcu doszło do przesilenia – miasto zagroziło, że nie podpisze z klubem umowy na nowy sezon. Wisła szukała nowego stadionu, była już o krok od wyprowadzki poza Kraków. Ostatecznie udało się osiągnąć porozumienie. Pomogła rozpaczliwa sprzedaż Carlitosa do Legii. Od tego czasu Wisła płaci 123 tysiące złotych za wynajęcie stadionu na jeden mecz.
Blisko 1,5 roku temu rządy w klubie przejęło trio Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski. To był wstęp do zupełnie nowego rozdania. Dziś dług klubu wobec miasta wynosi już ″tylko″ 2,7 mln złotych. A co więcej, prezydent Jacek Majchrowski znów widzi w Wiśle partnera do rozmów. Jeszcze w zeszłym roku nie było to takie oczywiste. Majchrowskiemu i jego ludziom nie podobała się "buńczuczna" polityka preferowana przez byłego już prezesa Piotra Obidzińskiego. Propozycje składane przez klub, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydawały się być sensowne, były odrzucane przez miejskich prawników jako niemożliwe do zrealizowania. Zamiast zbliżać się do siebie, obie strony były coraz dalej, a negocjacji nie ułatwiały personalne wycieczki.
Jacek Majchrowski nigdy nie spotkał się z Obidzińskim, za to jego drzwi zawsze stały otworem przed Jakubem Błaszczykowskim. W zeszłym roku piłkarz nie korzystał z tej możliwości zbyt często, za to teraz dużo mocniej zaangażował się w rozmowy. Od początku roku już oficjalnie jest jednym ze współwłaścicieli klubu. Negocjacje z miastem to jeden z priorytetów nowego prezesa, Dawida Błaszczykowskiego. I te rozmowy szybko przyniosły pozytywne skutki.
– Teraz druga strona przychodzi z propozycjami i prośbami, które są możliwe do zrealizowania. Rozmowa przebiega na partnerskich zasadach i wreszcie nikt nie próbuje nikogo stawiać pod ścianą. Prezydent wysłuchał braci Błaszczykowskich, Jakuba i Dawida. Dał sobie czas na przemyślenie sprawy, a potem uznał, że możemy iść w tym kierunku – mówi Janusz Kozioł.
Odbyło się kilka spotkań roboczych, których efektem jest nowa umowa na wynajem stadionu. Strony doszły już do porozumienia, dokumenty zostaną podpisane 27 maja. – Umowa będzie obowiązywała na czas gry bez publiczności. Kolejnym etapem ma być nowa umowa, gdy wrócimy już do normalności. Ta również będzie najprawdopodobniej korzystniejsza dla Wisły, ale dla miasta też do przyjęcia. Najważniejsze, że dialog jest toczony w rozsądnych warunkach, a prezydent widzi, że sprawy w klubie idą w dobrą stronę – dodaje Kozioł.
Ile zapłaci Wisła? Strony nie chcą komentować, ale trop daje umowa, jaką w 2018 z miastem podpisała Garbarnia Kraków. Brązowi przez jeden sezon grali na stadionie Wisły w ramach rozgrywki I ligi. Garbarnia wynajmowała tylko jedną trybunę, a opłata za mecz wynosiła 16 850 złotych plus VAT. To znacznie mniej niż koszt wynajęcia całego stadionu (100 tysięcy plus VAT). W dzisiejszych realiach Wisła trybun nie potrzebuje i pewnie tak będzie do końca roku. Niezbędne jest tylko trochę miejsca dla ekipy telewizyjnej, piętnastu dziennikarzy i dziesięciu fotoreporterów.
Ocieplenie stosunków ma pomóc Wiśle także w kwestii renegocjacji spłaty długu. Klub nadal jest winien miastu 2,7 mln złotych. 1,7 mln złotych ma trafić na konta magistratu w ramach październikowej transzy za prawa transmisyjne. W Wiśle liczą, że uda się rozpisać nowy scenariusz spłaty zaległości. Przez ostatnie miesiące nowi ludzie rządzący klubem pokazali, że są godni zaufania. Majchrowski znów ufa Wiśle.
Wiele wskazuje na to, że ostatnie spotkania braci Błaszczykowskich z Majchrowskim to dopiero wstęp do naprawdę udanej współpracy. A tego nie było w Wiśle od lat. Bogusław Cupiał uważał, że pomocy ze strony miasta nie potrzebuje. Z Marzeną Sarapatą Majchrowski też się nigdy nie spotkał, ale jeśli miał nadzieje na dobrą współpracę to te szybko prysły i latem 2018 było już jasne, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Teraz wreszcie wszystko jest na dobrej drodze. Być może już niedługo współpraca między klubem a miastem to będzie coś więcej niż logo Krakowa na spodenkach piłkarzy.
Współpracę ma ułatwić modernizacja stadionu. W 2023 Kraków ma być organizatorem igrzysk europejskich. Znów pojawiło się nadzieja, że budżet centralny przeznaczy środki na odświeżenie obiektu.
Błaszczykowski przekonał Majchrowskiego. "Zupełnie inna rozmowa"
Mateusz Miga /
W Wiśle Kraków nie będą musieli ponownie rozważać wyprowadzki ze stadionu... Klub doszedł do porozumienia z miastem w sprawie obniżki czynszu za stadion na czas gry bez kibiców. A wiele wskazuje na to, że to dopiero początek owocnej współpracy. – Rozmowa z Wisłą wygląda dziś zupełnie inaczej niż jeszcze niedawno – mówi TVPSPORT.PL doradca prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego ds. sportu Janusz Kozioł.
WISŁA NADAL PRZY REYMONTA. CZYNSZ BĘDZIE NIŻSZY
Trudny romans
Stosunki między Wisłą a miastem w ostatnich latach budziły mnóstwo kontrowersji. Współpraca jest trudna, przede wszystkim z powodu warunków początkowych. Miasto wybudowało Wiśle niepraktyczny i drogi w utrzymaniu obiekt. Biała Gwiazda płaci wysoki czynsz, bo nikt nie wyobraża sobie, by mogła grać gdzie indziej. Obie strony niby stoją pod ścianą, ale w wielu momentach chciały wykorzystywać, że i druga strona nie ma innego wyjścia. Co zrobiłoby miasto ze stadionem, gdyby wyniosła się z niego Wisła? A gdzie miałaby ona się podziać, jeśli nie na Reymonta? Na te pytania nikt nie ma sensownych odpowiedzi, więc tak trwa ten toksyczny związek.
Problemy rozpoczęły się jeszcze za czasów Bogusława Cupiała. Właściciel klubu długo nie musiał liczyć się z kosztami, więc podpisano umowę na mocy której klub płacił rocznie za wynajem stadionu trzy miliony złotych. Bardzo dużo. Gdy Cupiał musiał zacząć liczyć pieniądze, przestał płacić m.in. za stadion. Nawet za wywóz śmieci. Dług zaczął rosnąć w 2016 roku, a za rządów Marzeny Sarapaty sytuacja wymknęła się spod kontroli. W 2018 roku zaległości Wisły wyniosły 6,5 mln złotych i miasto powiedziało dość. W lipcu doszło do przesilenia – miasto zagroziło, że nie podpisze z klubem umowy na nowy sezon. Wisła szukała nowego stadionu, była już o krok od wyprowadzki poza Kraków. Ostatecznie udało się osiągnąć porozumienie. Pomogła rozpaczliwa sprzedaż Carlitosa do Legii. Od tego czasu Wisła płaci 123 tysiące złotych za wynajęcie stadionu na jeden mecz.
Blisko 1,5 roku temu rządy w klubie przejęło trio Jakub Błaszczykowski, Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski. To był wstęp do zupełnie nowego rozdania. Dziś dług klubu wobec miasta wynosi już ″tylko″ 2,7 mln złotych. A co więcej, prezydent Jacek Majchrowski znów widzi w Wiśle partnera do rozmów. Jeszcze w zeszłym roku nie było to takie oczywiste. Majchrowskiemu i jego ludziom nie podobała się "buńczuczna" polityka preferowana przez byłego już prezesa Piotra Obidzińskiego. Propozycje składane przez klub, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydawały się być sensowne, były odrzucane przez miejskich prawników jako niemożliwe do zrealizowania. Zamiast zbliżać się do siebie, obie strony były coraz dalej, a negocjacji nie ułatwiały personalne wycieczki.
Błaszczykowski przekonał Majchrowskiego
Jacek Majchrowski nigdy nie spotkał się z Obidzińskim, za to jego drzwi zawsze stały otworem przed Jakubem Błaszczykowskim. W zeszłym roku piłkarz nie korzystał z tej możliwości zbyt często, za to teraz dużo mocniej zaangażował się w rozmowy. Od początku roku już oficjalnie jest jednym ze współwłaścicieli klubu. Negocjacje z miastem to jeden z priorytetów nowego prezesa, Dawida Błaszczykowskiego. I te rozmowy szybko przyniosły pozytywne skutki.
– Teraz druga strona przychodzi z propozycjami i prośbami, które są możliwe do zrealizowania. Rozmowa przebiega na partnerskich zasadach i wreszcie nikt nie próbuje nikogo stawiać pod ścianą. Prezydent wysłuchał braci Błaszczykowskich, Jakuba i Dawida. Dał sobie czas na przemyślenie sprawy, a potem uznał, że możemy iść w tym kierunku – mówi Janusz Kozioł.
Odbyło się kilka spotkań roboczych, których efektem jest nowa umowa na wynajem stadionu. Strony doszły już do porozumienia, dokumenty zostaną podpisane 27 maja. – Umowa będzie obowiązywała na czas gry bez publiczności. Kolejnym etapem ma być nowa umowa, gdy wrócimy już do normalności. Ta również będzie najprawdopodobniej korzystniejsza dla Wisły, ale dla miasta też do przyjęcia. Najważniejsze, że dialog jest toczony w rozsądnych warunkach, a prezydent widzi, że sprawy w klubie idą w dobrą stronę – dodaje Kozioł.
Początek udanej współpracy?
Ile zapłaci Wisła? Strony nie chcą komentować, ale trop daje umowa, jaką w 2018 z miastem podpisała Garbarnia Kraków. Brązowi przez jeden sezon grali na stadionie Wisły w ramach rozgrywki I ligi. Garbarnia wynajmowała tylko jedną trybunę, a opłata za mecz wynosiła 16 850 złotych plus VAT. To znacznie mniej niż koszt wynajęcia całego stadionu (100 tysięcy plus VAT). W dzisiejszych realiach Wisła trybun nie potrzebuje i pewnie tak będzie do końca roku. Niezbędne jest tylko trochę miejsca dla ekipy telewizyjnej, piętnastu dziennikarzy i dziesięciu fotoreporterów.
Ocieplenie stosunków ma pomóc Wiśle także w kwestii renegocjacji spłaty długu. Klub nadal jest winien miastu 2,7 mln złotych. 1,7 mln złotych ma trafić na konta magistratu w ramach październikowej transzy za prawa transmisyjne. W Wiśle liczą, że uda się rozpisać nowy scenariusz spłaty zaległości. Przez ostatnie miesiące nowi ludzie rządzący klubem pokazali, że są godni zaufania. Majchrowski znów ufa Wiśle.
Wiele wskazuje na to, że ostatnie spotkania braci Błaszczykowskich z Majchrowskim to dopiero wstęp do naprawdę udanej współpracy. A tego nie było w Wiśle od lat. Bogusław Cupiał uważał, że pomocy ze strony miasta nie potrzebuje. Z Marzeną Sarapatą Majchrowski też się nigdy nie spotkał, ale jeśli miał nadzieje na dobrą współpracę to te szybko prysły i latem 2018 było już jasne, że nic dobrego z tego nie wyjdzie. Teraz wreszcie wszystko jest na dobrej drodze. Być może już niedługo współpraca między klubem a miastem to będzie coś więcej niż logo Krakowa na spodenkach piłkarzy.
Współpracę ma ułatwić modernizacja stadionu. W 2023 Kraków ma być organizatorem igrzysk europejskich. Znów pojawiło się nadzieja, że budżet centralny przeznaczy środki na odświeżenie obiektu.
Źródło: TVPSPORT.PL