22 maj 2020 | Inne

"ME w Poznaniu dojdą do skutku". Powiew optymizmu w wioślarstwie

Jarosław Marendziak

Igrzyska przełożone na 2021 rok przełożone, lecz wioślarze już przygotowują się do zmagań w Tokio oraz... Poznaniu. To właśnie tam w październiku mają zostać rozegrane mistrzostwa Europy. – Jestem przekonany, że zawody na poznańskiej Malcie dojdą do skutku. Wszystkie kraje europejskie czekają na taki sprawdzian, nasi zawodnicy także – twierdzi prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, Ryszard Stadniuk, medalista IO w Moskwie w 1980 roku.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Święto tenisa stołowego. Lotto Superliga Cup w studiu TVP!

Czytaj też

Lucjan Błaszczyk i Natalia Bajor zagrają w turnieju organizowanego przez TVP (fot. PAP)

Święto tenisa stołowego. Lotto Superliga Cup w studiu TVP!

Jarosław Marendziak, TVPSPORT.PL: Panie Prezesie, wielokrotnie podkreślał Pan, że fakt, iż w pierwszej grupie sportowców, którzy wrócili do normalnych treningów w COS-ach znaleźli się wioślarze, to efekt dobrej współpracy z Ministerstwem Sportu. To chyba była na razie jedna z lepszych informacji tego roku?

Ryszard Stadniuk: – Tak, to zdecydowanie była bardzo dobra wiadomość. Było to bardzo długo oczekiwane przez polskich wioślarzy. Ja przypomnę, że po ostatnim zgrupowaniu, które się zakończyło 15 marca, zawodnicy trenowali i przebywali w domach, najpierw w kwarantannie, potem w izolacji i w zasadzie nie mieli możliwości wspólnego treningu na wodzie. A taki trening to jest podstawa dobrych wyników, podstawa rezultatów, ponieważ osady musza być dobrze zgrane ze sobą i muszą mieć znakomite czucie wody.

–Sportowcy i trenerzy musieli szybko przyzwyczaić się do zupełnie nowego funkcjonowania w Centralnym Ośrodku Sportu w Wałczu, jak choćby posiłki przy jednoosobowych stołach?

– Jestem przekonany, że wszystko będzie przebiegało według naszych założeń, trenowanie w grupach do 6 osób bardzo nam odpowiada, bo takie mamy mniej więcej podziały na poszczególne konkurencje i zajmujących się nimi trenerów. Oczywiście grupy te mają ograniczać do absolutnego minimum kontakty z innymi grupami w trakcie zajęć na wodzie, czy innych obiektach Centrum Przygotowań Olimpijskich. Posiłki indywidualne też można spokojnie przeżyć, więc zachowując reżim możemy wreszcie trenować i spokojnie budować formę.

– Sportowcy wielu dyscyplin na razie nie wiedzą lub ta wiedza jest szczątkowa, do czego mają się szykować, jak ustalać plan startowy. Tymczasem wioślarze choć odwołali wszystkie do tej pory planowane imprezy międzynarodowe, to mają klarowny cel – przeniesione na październik mistrzostwa Europy na poznańskiej Malcie.

– Tak, mamy wystarczająco dużo czasu, by przygotować się właściwie do nich. Mamy w sumie jeszcze blisko pięć miesięcy. I co najważniejsze, jestem przekonany, że te mistrzostwa dojdą do skutku i będą ogromnym sukcesem. Wszystkie kraje europejskie czekają na taki sprawdzian, przygotowywały się w tym roku do igrzysk w Tokio zaplanowanych na lipiec. Trenowali bardzo ciężko i w zasadzie bez takiego sprawdzianu trudno jest motywować sportowców. Oni potrzebują potwierdzenia, że ta ciężka praca, która została wykonana w okresie kilkunastu miesięcy nie poszła na marne, że dają dobre wyniki. I teraz tylko w przypadku tych mistrzostw Europy takie potwierdzenie jest dla nich osiągalne. Nie możemy ich zwyczajnie zawieść.

Święto tenisa stołowego. Lotto Superliga Cup w studiu TVP!

Czytaj też

Święto tenisa stołowego. Lotto Superliga Cup w studiu TVP!

Ryszard Stadniuk (fot. Gettyimages)

– Za Wami najlepszy rok przedolimpijski, 4 medale mistrzostw świata, to zdarzyło się dopiero po raz drugi w historii polskiego wioślarstwa, ale po raz pierwszy tuż przed imprezą 4-lecia. Na ile fakt przełożenia igrzysk skomplikował życie zawodników i szkoleniowców? Czy najlepsi są w stanie utrzymać formę nie przez rok, a dwa lata, by zrealizować marzenia w Japonii?

– Rzeczywiście ubiegłoroczne wyniki na mistrzostwach świata były doskonałe. Przypomnę, że dwudziestu zawodników uzyskało kwalifikację olimpijską, w tym sześć załóg, wszystkie z finałów A. Zdobyliśmy cztery medale. Są to bardzo mocne kwalifikacje, każdy z tych zawodników ma szanse na medal. Ja myślę, że to jest najmocniejszy argument do pracy dla zawodników, oni są bardzo zmotywowani, nawet ci starsi, którzy już planowali zakończenie kariery po igrzyskach w Tokio nie odpuszczają. Zresztą trwające właśnie zgrupowanie w Wałczu w takich okolicznościach, z perspektywą odległego startu, potwierdza, ze muszą być potwornie zmotywowani, by poddać się takim regułom, izolacji i ciężkiemu treningowi i pojawili się na nim w komplecie.

– Ale rozwój pandemii koronawirusa na świecie może wpływać także w przyszłości na Wasze plany przygotowań w kolejnym roku „olimpijskim”. Może okazać się, że nie wszystkie do tej pory wykorzystywane i sprawdzone miejsca przygotowań np. we Włoszech, w Portugalii będą dostępne i bezpieczne dla zdrowia naszych reprezentantów?

– Na pewno na dziś jest to duża niewiadoma. Najistotniejszym faktem dla nas na dziś i w miarę pewnym są przygotowania do przeniesionych na październik mistrzostw Europy. I one są celem dla osad. Oczywiście w tej chwili światowa federacja w porozumieniu z europejską pracują nad przyszłorocznym kalendarzem, bo obecny na rok 2021 trzeba przemodelować i przystosować do terminów igrzysk. Jesteśmy praktycznie na finiszu i w niedługim czasie światowa federacja ogłosi kalendarz na następny rok, który się rozpocznie na pewno bardzo wcześnie. Zaczniemy od mistrzostw Europy, po nich Puchary Świata na koniec igrzyska olimpijskie. W przyszłym roku mamy zaplanowane także mistrzostwa świata, które już wiadomo, że odbędą się po igrzyskach w Tokio, a tam walczyć będą także wioślarze rywalizujący w konkurencjach pozaolimpijskich. Odbędą się najprawdopodobniej na początku października w Szanghaju.