Walki na gołe pięści wzbudzają w Polsce coraz większe zainteresowanie. Czy jest szansa, że na jednej z takich gal zobaczymy kiedykolwiek znanego polskiego pięściarza czy pięściarkę? Zapytaliśmy u źródła.
"Boks na gołe pięści ma długą tradycję, której początki sięgają XIII wieku. Wtedy w Wielkiej Brytanii narodziło się pięściarstwo. Zawodnicy nie nosili rękawic i rywalizowali do momentu, gdy któryś z nich został znokautowany lub rezygnował z kontynuowania pojedynku poprzez poddanie walki. Z czasem boks został ucywilizowany przez bandę mięczaków i tchórzy, którzy nie potrafili zrozumieć zasad, jakimi kieruje się rywalizacja sportowa. Prawdziwy wojownik nie odmawia walki i ta zasada przyświeca członkom naszego podziemnego klubu" – czytamy w informacji prasowej.
Na razie głośnych bokserskich nazwisk brak na karcie walk tych federacji, ale propozycje zaczynają się pojawiać. Jedną z nich otrzymał Mariusz Wach.
– Na ulicy byłem nie do pokonana i taka oferta mnie nie zaskoczyła. Odmówiłem, bo 12 czerwca mam walkę z Kevinem Johnsonem i na razie chciałbym pozostać przy boksie, ale w przyszłości na pewno coś podziałam w tym temacie – powiedział nam Wach.
A jak na walki na gołe pięści zapatrują się inni? Zadaliśmy im jedno proste pytanie – czy gdyby kiedykolwiek dostali taką ofertę, to by z niej skorzystali? Oto co odpowiedzieli.
Kamil Bednarek:
– Jakby się opłacało finansowo, to bym skorzystał.
Nie boję się bić w rękawicach czy bez, walka jak walka tylko więcej rozcięć. Jednak gdyby to miało być za pół darmo, to szkoda głowy.
Fiodor Czerkaszyn:
– Póki boksuję na zawodowym ringu to oczywiście, że nie. Mam cel, a wiem, że w walce na gołe pięści rozbije mocno ręce. Mój znajomy Artem Lobov opowiadał, jak długo leczył ręce po takich walkach.
Andrzej Fonfara:
– Kiedyś tak, teraz nie. Tym bardziej na tym etapie mojego życia, gdzie mam rodzinę i dzieci. To bardzo niebezpieczne bić się na gołe pięści, miałem wiele ulicznych starć i coś o tym wiem. Poza tym moim zdaniem to już nie jest rywalizacja sportowa, a po prostu danie sobie po mordzie.
Krzysztof Głowacki:
– Jasne, że tak. Uwielbiam się bić i jest to całe moje życie, a walki na gołe pięści przypomniałyby mi młodzieńcze lata.
Mateusz Masternak:
– Ja jestem wierny swojej dyscyplinie, dla mnie boks jest pięknym i szlachetnym sportem. W swojej dziedzinie czuję się mocny i kompetentny, dlatego nie czuję potrzeby, udowadniać czegoś sobie albo komuś. Uważam, że mógłbym komuś zrobić krzywdę w ten sposób. Krzywdę niewspółmierną do korzyści, wynikających z takiej walki. Ale jeśli ktoś uważa, ze to sport dla niego, to niech trenuje i stara się być najlepszy.
Ewa Piątkowska:
– Moje atuty bokserskie (cios i odporność) pozwoliłyby mi pewnie dobrze się zaprezentować w walkach na gołe pięści. Ryzyko kontuzji jest jednak tak duże, że oferta finansowa musiałaby być bardzo atrakcyjna.
Albert Sosnowski:
– Nie jestem tym zainteresowany, ale chętnie zobaczę, choć wydaje mi się, że poziom tych walk będzie przypominać poziom weselnych bijatyk. Obym się mylił. Z drugiej strony to taka typowa brutalna solówka i pewnie krew się będzie lała, a to robi publikę bez względu na poziom.
Adam Kownacki:
– Nie, to nie jest dla mnie. Chętnie obejrzę, ale na pewno w czymś takim nie wystartuję.
Maciej Sulęcki:
– Nie, bo mam za delikatne ręce. Poza tym na dzień dzisiejszy moim priorytetem jest boks. Może spróbuję po karierze.
Kamil Szermeta:
– Dla mnie walki na gołe pieści nie mają nic wspólnego ze sportem. Wiadomo w dzisiejszych czasach ludzie chcą widzieć krew. Dla mnie to nie jest sport, choć wiadomo, że zawodnicy muszą także ciężko trenować. Ja jestem sportowcem i jak zakończę karierę, to ewentualnie bliżej mi do MMA niż walk na gołe pięści.
Krzysztof Włodarczyk:
– Ciężko powiedzieć. Raper z Poznania Peja twierdzi, że otrzymał ofertę na milion złotych. Czy tak było naprawdę? Ale bardzo mądrze odpowiedział – że to uwłacza prawdziwym sportowcom, pięściarzom. Przykre jest to, że co chwila pojawia się coś nowego, najpierw MMA, teraz walka na gołe pięści. Niedługo będzie tak, że będziemy się kopać bez używania rąk, później może zaczniemy się gryźć. Kto wie, co ludzie wymyślą dalej. W dobie obecnej cywilizacji, w tempie rozwoju wielu dziedzin w tym sportu nie wiadomo co będzie interesujące, a co będzie nudne. Niestety, najważniejsza jest dziś wszech rozumiana sprzedaż. Ale mam ogromną nadzieję i wierzę w to głęboko, że boks nie zniknie. Szlachetne dyscypliny nigdy nie zginą. One dają ludziom zdecydowanie coś więcej.
Przemysław Zyśk:
– Gdybym dostał taką ofertę dzisiaj, to oczywiście bym odmówił. Gdyby to nastąpiło znacznie później, to zależałoby od tego, czy już wystarczająco odbiło mi od boksu. Jednak reasumując, to nie czuję tego.
Następne