| Inne

Obelgi, obrażanie bliskich, odwracanie uwagi. Trash talk jako element gry

Trash talk w sporcie. Od Muhammeda Alego do Marco Materazziego (fot. Getty/PAP)
Trash talk w sporcie. Od Muhammeda Alego do Marco Materazziego (fot. Getty/PAP)

Piłkarz ręczny ma wykonać rzut karny. Podchodzi do niego rywal i mówi: "ru**ałem wczoraj twoją żonę. Słaba była". Sędzia gwizdnął, zawodnik rzucił i... przestrzelił.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Trash talk można przetłumaczyć jako "śmieciową gadkę". Jest to zjawisko powszechne niemal w każdej dyscyplinie, najbardziej oczywiście w sportach kontaktowych, bo w nich najłatwiej sprowokować rywala. Choć to nie reguła – kapitan reprezentacji siatkarzy Michał Kubiak znienawidził Irańczyków, ponieważ ci m.in. prowokująco wypowiadali się o jego rodzinie. Oczywiście nie każdy stosuje prowokacje słowne, ale każdy musi być na to przygotowany.

Trzeba zwrócić uwagę na różne komponenty zwycięstwa i radzenia sobie zawodnika na boisku. Są dwa bardzo ważne elementy – pierwszym jest poczucie pewności siebie, a drugim kontrola emocjonalna. Z założenia trash talk uderza w te dwa elementy. Głównym celem jest wytrącenie z pewności emocjonalnej i doprowadzenie do sprowokowania przeciwnika – mówi Wojciech Herra, psycholog sportu.

– To jest jeden ze sposobów gry. Chodzi tylko o to, żeby kogoś zdeprymować i wybić z rytmu. To pokazuje, kto jest silny psychicznie. Znałem wielu zawodników, którzy byli mistrzami treningu, ale przychodził mecz, była presja i nic z tego nie wychodziło – dopowiada Maciej Zieliński, były reprezentant Polski w koszykówce.

Muhammad Ali posłał na deski Sonny'ego Listona (fot. Getty)
Muhammad Ali posłał na deski Sonny'ego Listona (fot. Getty)

Muhammada Ali pionierem


Trash talk w sprocie jest od samego początku, ale głośno zaczęto o nim mówić za sprawą Muhammada Alego. To on zapoczątkował niewybredne komentarze na temat rywala podczas konferencji prasowych, ale trzeba przyznać, że robił to z wielką swadą. Bawił się słowem, układał rymowanki, postrzega się go nawet jako pioniera... rapu. W 1963 roku wydał album "I am the Greatest!", w którym było 12 jego prowokacyjnych wypowiedzi.

Ali był genialnym pięściarzem, uwielbiał całą otoczkę poza ringiem, ale na tym się nie kończyło. Podczas walk nie przestawał prowokować. – Zmienił realia sportu. Nie tylko potrafił skutecznie przewidzieć, w której rundzie skończy przeciwnika, ale często wręcz śmiał się z rywali w ringu. Ernie Terrell dostał od niego straszne lanie, a między kolejnymi seriami ciosów słyszał pytanie: "jak się nazywam?". Ali mścił się za to, że przeciwnik odmawiał uznania jego nowej tożsamości (Ali przyszedł na świat jako Cassius Clay – przyp. kol). Mógł skończyć pojedynek przed czasem w dowolnym momencie, ale nie robił tego, bo dumny Terrell trwał w uporze – przypomina Kacper Bartosiak, ekspert bokserski Weszlo.com.

Gdyby przytoczyć wszystkie najciekawsze cytaty Alego, należałoby napisać osobny artykuł. Dzięki temu, że był tak wyrazisty, zmienił sposób patrzenia na sport. W wieku 22 lat został najmłodszym mistrzem świata w wadze ciężkiej. Świat sportu był w szoku, gdy przed pojedynkiem z Sonnym Listonem mówił: – Po walce wybuduję sobie ładny dom, a z Listona zrobię dywan, jak z niedźwiedziej skóry. On nawet pachnie jak niedźwiedź. Jak już go zleję, oddam do lokalnego ZOO.

Tak więc Ali był tym, który rozpowszechnił tego typu prowokacje, ale z pewnością nie był pierwszy. – Trash talk jest stary jak sam boks, ale najczęściej kończy się przed wejściem do ringu. Mechanizm przeważnie jest prosty: pięściarze próbują wszystkiego, by podbić medialną rangę pojedynków, które toczą. Czasami opowiadają kosmiczne głupoty, ale bywa też tak, że do końca prowadzą również psychologiczną wojnę podjazdową. "Kto uczył cię tak bić? Mama?" - pytał rywala w ringu już na początku XX wieku legendarny Jack Johnson, pierwszy czarnoskóry mistrz świata wagi ciężkiej – mówi Bartosiak.

O dziwo w psychologii sportu nie prowadzi się wielu badań na temat trash talku. Pewnie dlatego, że nie da się ograniczyć tego zagadnienia w ścisłe ramy. Wszystko zależy od zawodników – ich kreatywności, pomysłów i przekraczania granic.

Każdy człowiek ma potrzeba bycia stabilnym emocjonalnie. I tu już mamy badania na ten temat. Naszą cechą jest to, że musimy być przekonani, że jesteśmy dobrzy, skuteczni, czyli to, że myślimy o sobie, jako o osobach stabilnych emocjonalnie. W związku z tym wszystkie sytuacje, które powodują, że przestajemy kontrolować swoje emocje, obniżają nasze postrzeganie siebie i poczucie o swoich umiejętnościach – zauważa Herra.

Uogólniając, prowokacje werbalne w sporcie można podzielić na cztery kategorie.

Michael Jordan i Muggsy Bogues (Fot. Getty)
Michael Jordan i Muggsy Bogues (Fot. Getty)

1. Obelgi


To z pewnością najczęstsza forma, ale na ogół najmniej skuteczna. Bo kto będzie się przejmował tym, że ktoś za tobą biega i wyzywa cię od najgorszych? Jednak są momenty, w których obelgi mogą być szalenie skuteczne. – Jest to narzędzie, które ma na celu zmniejszenie pewności siebie przeciwnika – mówi Herra.

Michaela Jordana nie trzeba nikomu przedstawiać. Najlepszy koszykarz wszech czasów i najlepszy prowokator w swojej dyscyplinie, a być może w historii sportu. Legendarny gracz Chicago Bulls bynajmniej nie był grzecznym chłopcem.

Pierwsza runda play-off, 1995 rok. Byki rywalizują z Charlotte Hornets. Czwarty mecz, 2-1 dla Chicago w rywalizacji do trzech zwycięstw. Końcówka meczu, wynik na styku, piłkę w rękach ma mierzący 158 cm Muggsy Bouges, najniższy koszykarz w historii NBA. – No rzucaj ty pierd**** karle – wykrzykuje mu Jordan. Rzuca i pudłuje, Bulls wygrywają mecz i odprawiają Hornets. – Te słowa, fatalne pudło, ta jedna akcja, to jedno zagranie. To wszystko zrujnowało moją karierę – żalił się Bouges trenerowi. Po tym spotkaniu stracił pewność siebie przy rzucie. Przez te kilka słów...

Stawiając się w pozycji atakowanego, należy się starać nie brać tego personalnie. A jak sobie z tym radzić z perspektywy osoby stosującej tę technikę? To nie może być jawne, ponieważ jak ktoś robi to cały czas, to wszyscy wiedzą czego się spodziewać – zauważa psycholog sportu.

Artur Siódmiak (fot. Getty Images)
Artur Siódmiak (fot. Getty Images)

2. Deprecjonowanie umiejętności


"Stary, co ty grasz?".

"Zaraz cię objadę".

"Jezu, jaki ty jesteś słaby. Masz jakieś chody u trenera, że cię wystawił?".

Robimy to po to, żeby rywal sobie gorzej radził i był mniej skutecznym zawodnikiem. Tu działamy na kontroli emocjonalnej. Może wtedy nas uderzyć, żebyśmy np. zasymulowali, a on został ukarany przez sędziego – tłumaczy Herra.

Znów można wspomnieć o Jordanie. I Larrym Birdzie. Obaj mieli w zwyczaju mówić graczom, którzy ich kryli, co zrobią w następnej akcji. "Pójdę w prawo, zamarkuję rzut, obrócę się i rzucę z odchylenia". Jak mówili, tak robili, a obrońcy byli bezradni.

Pamiętam, że mistrzami takich prowokacji byli zawodnicy z Bałkanów. Chorwaci, Serbowie, Czarnogórcy, Macedończycy. Przychodzili, szeptali coś do ucha, próbowali prowokować, wymuszać kary, wprowadzać nerwowość.

Artur Siódmiak, były reprezentant Polski w piłce ręcznej

Trzeba wziąć pod uwagę całą strategię rozbierania na czynniki pierwsze swoich przeciwników, żeby wiedzieć gdzie są słabe punkty, do czego można się odwołać, gdzie mają kompleksy i co może najbardziej zaboleć – mówi Herra.

Żeby więc stosować tę technikę, trzeba wyczuć, że rywal ma słabszy dzień, a także być pewnym swoich umiejętności, żeby nie odbiło się rykoszetem, jeśli trafi się na krewkiego przeciwnika. Ale o tym za chwilę.

3. Odwracanie uwagi


Kulturalny trash talk? To też możliwe! Można odwracać uwagę na różne sposoby, byle tylko przeciwnik nie skupił się na grze. Tak było w przypadku Jose Marii Gimeneza, który w 2013 roku debiutował w piłkarskiej reprezentacji Urugwaju. Był to mecz eliminacji mistrzostw świata, a naprzeciwko stanęli Kolumbijczycy. Gimenezowi przyszło kryć świetnego napastnika, Radamela Falcao.

Najpierw pytał jakim jeżdżę samochodem. Gdy próbowałem mu odpowiedzieć, nagle wyskoczył do główki. Potem pytał dlaczego flagi Kolumbii, Ekwadoru i Wenezueli mają takie same kolory. Doprowadzał mnie do szału – wspominał Falcao.

I tak przez cały mecz. Gimenez mówił, że jest podekscytowany debiutem i że wytatuuje sobie datę tego spotkania. Pytał czy wrzesień po hiszpańsku pisze się przez "p" (septiembre - przyp. kol) i poruszał wiele innych absurdalnych wątków, ale ani razu nie obraził rywala. W efekcie Urugwaj wygrał 2:0, a kolumbijski napastnik rozegrał słabe zawody.

Inny przykład z najwyższego poziomu? Pierwszy mecz finałów NBA w 1997 roku. Utah Jazz rywalizowali z Chicago Bulls. To była niedziela. Przy remisie i dziewięciu sekundach do końca Karl Malone z Utah, pseudonim "listonosz", stanął na linii rzutów wolnych. Scottie Pippen powiedział do niego: – Karl, pamiętaj, że listonosz nie doręcza w niedziele.

Niby nic wielkiego. Żart sytuacyjny, ale wypowiedziany w takim momencie, że Malone – kolokwialnie rzecz ujmując – zgłupiał. Był co najmniej niezłym wykonawcą rzutów wolnych, a wtedy spudłował dwukrotnie, natomiast Chicago zapewniło sobie zwycięstwo w ostatniej akcji.

Stosowania trash talku to indywidualna kwestia kultury. Można to robić w sposób bardziej cywilizowany, uderzać wyłącznie w aspekty gotowości startowej, dyspozycję i kompetencję. Albo w sposób bardzo obraźliwy, nawet uwarunkowany w prowokacje rasistowskie czy seksualne. I to już powinno być sankcjonowane na poziomie mistrzowskim – uważa Herra.

Radamel Falcao i Jose Gimenez (fot. Getty Images)
Radamel Falcao i Jose Gimenez (fot. Getty Images)

4. Obrażanie bliskich (także na tle seksualnym)


To najbardziej drażliwa kwestia i zazwyczaj uciekają się do niej zawodnicy, którzy nie mogą sobie poradzić z rywalem w kwestii czysto sportowej. Trudno uwierzyć, że Zinedine Zidane dał się sprowokować Marco Materazziemu w finale mistrzostw świata. Dla Francuza był to ostatni mecz w karierze. Tak doświadczonemu zawodnikowi puściły nerwy. Dlaczego?

Włoski obrońca przez cały mecz uprzykrzał życie Zidane'owi. W dogrywce pociągnął go za koszulkę w polu karnym. Francuz zażartował, że da mu ją po meczu, na co Materazzi powiedział, że wolałby jego siostrę. Oczywiście ubarwił tę wypowiedź odpowiednią szatą wulgaryzmów. Jak wiadomo Zidane zareagował gwałtownie i uderzył przeciwnika głową w klatkę piersiową. Arbiter pokazał liderowi Trójkolorowych czerwoną kartkę, a Włosi wygrali po rzutach karnych i zostali mistrzami świata.

Oczywiście fajnie, jakby było fair i nie wchodziło się w tego typu polemikę, ale z drugiej strony, mając na uwadze jaką mamy wagę na szali, trudno zakładać, że zawodnicy nie będą stosować presji emocjonalnej – zauważa Herra.

Ale nawet tego typu prowokacje nie zrobią na nikim wrażenia, jeśli będzie się ich nadużywać. Jeśli ma to przynieść skutek, musi być wypowiedziane w odpowiednim momencie. – Nie powiem o kogo chodzi, ani w jakiej to było lidze, ale byłem świadkiem takiego wydarzenia: zawodnik ma wykonać rzut karny. Podchodzi do niego rywal i mówi: "ru**ałem wczoraj twoją żonę. Słaba była". I przestrzelił! – wspomina Siódmiak.

Trzeba mieć tupet, żeby tak powiedzieć, ale uwierzcie, że to wyprowadza z równowagi. Ja bym się nigdy nie posunął tak daleko, to było poniżej pasa – zaznacza bohater meczu z Norwegią z mistrzostw świata w Chorwacji.

Finał MŚ 2006. Marco Materazzi i Zinedine Zidane (fot. Getty)
Finał MŚ 2006. Marco Materazzi i Zinedine Zidane (fot. Getty)

Efekt odwrotny od zamierzonego


Stosowanie trash talku jest bardzo ryzykowane. Jeśli sportowiec się na to decyduje, to sukcesem jest wyprowadzenie rywala z równowagi. Jednak prowokacje mogą przeciwnika dodatkowo zmobilizować. I takich przykładów jest mnóstwo.

Zabiję cię, a później zjem twoje dzieci – mówił Mike Tyson przed starciem z Lennoxem Lewisem. "Żelazny Mike" padł w tym pojedynku w ósmej rundzie...

Niedawno Bundesliga wznowiła rozgrywki. Mecze są rozgrywane bez udziału publiczności, więc możemy usłyszeć więcej. W spotkanie Borussii Dortmund z Schalke, Jean-Clair Todibo powiedział do 19-letniego Erlinga Haalanda: "idź pier***ić swoją babcię". Ten kilka minut później strzelił gola dla BVB. Wynik meczu 4:0.

I bardzo ważne – trzeba uważać, na kim stosuje się "śmieciową gadkę".

Mecz przedsezonowy, Chicago Bulls grali z Indianą Pacers. Reggie Miller zaczynał przygodę z NBA. W dwóch kwartach Jordan zdobył zaledwie cztery punkty. Schodząc do szatni krewki młodzian zaczepił gwiazdę. – To ma być ten wielki Michael Jordan? Bóg koszykówki? Za kogo ty się uważasz? Pokaż coś więcej, bo w miasteczku zjawił się nowy szeryf – wypalił młokos, który przez dwie kwarty uzbierał dziesięć punktów.

MJ zmierzył go lodowatym spojrzeniem i nawet nie otworzył ust. Natomiast w drugiej połowie zamknął buzię Reggie'ego. Zakończył spotkanie z... 44 punktami. A Miller z... dwunastoma. – Dam ci radę na przyszłość – powiedział Michael do młodszego kolegi. – Nigdy więcej nie zwracaj się w ten sposób do czarnego Jezusa.

Do końca kariery Miller nie próbował już utarczek słownych z Jordanem. Wiedział, że jest bez szans.

Jean-Clair Todibo w natarciu słownym na Erlinga Haalanda (fot. Getty)
Jean-Clair Todibo w natarciu słownym na Erlinga Haalanda (fot. Getty)

Trash talk a kwestia moralna


Z perspektywy myślenia o czystym sporcie i grze fair można powiedzieć, że trash talk nie powinien mieć miejsca, jednak trudno byłoby to sankcjonować. – Stoję na straży tego, że takie zachowania nie powinny mieć miejsca w sporcie amatorskim i absolutnie sporcie juniorskim i dziecięcym. Ale gdy wchodzimy w fazę mistrzostwa sportowego, to w naturalny sposób jest to jeden z elementów gry – stwierdza Herra.

Dziś sport to prestiż i wielkie pieniądze. Gracze chwytają się wszelkich środków, które doprowadzą ich do wygranej. – Jest taki etap w karierze zawodnika, która się nazywa "play to win", czyli ostatnia faza rozwoju. Mówimy o sporcie zawodowym. I tu przyjmujemy założenie, że faulem jest wszystko to, co gwiżdże sędzia. I to jest jedyna definicja faulu. W związku z czym, wszystkie rzeczy, które pomagają osiągnąć zwycięstwo, a są na granicy gry fair, uznajemy, że są elementem strategii i technik gry – kończy Herra.

Tak więc większość zawodników traktuje to jako element gry i po zejściu z boiska nie żywią do siebie urazy, bo zdają sobie z tego sprawę. – Wiele razy się zdarzało, że w trakcie meczu łokcie szły w ruch, powiedziało się kilka niemiłych rzeczy, jeszcze więcej się usłyszało, ale po końcowej syrenie zawsze przybijaliśmy sobie piątkę. Szacunek był – puentuje Maciej Zieliński.

Bycie idolem motywuje? Oto cechy #UlubionySportowiec
(fot. Getty)
Bycie idolem motywuje? Oto cechy #UlubionySportowiec

Zobacz też
Polacy zagrają o ćwierćfinał!
Michał Bryl i Bartosz Łosiak (fot. Getty)

Polacy zagrają o ćwierćfinał!

| Inne 
Było blisko polskich medali na mistrzostwach Europy!
Daniela Tkaczuk (w niebieskim stroju – fot. PAP)

Było blisko polskich medali na mistrzostwach Europy!

| Inne 
Polska – Czechy. Rugby 7, HSBC Challenger Sevens, Kraków – faza grupowa [MECZ]
(fot. TVP SPORT)

Polska – Czechy. Rugby 7, HSBC Challenger Sevens, Kraków – faza grupowa [MECZ]

| Inne / Rugby 
Rugby 7, HSBC Challenger Sevens, Kraków – faza grupowa (#3) [ZAPIS]
Rugby 7, HSBC Challenger Sevens, Kraków – faza grupowa, część 3. Transmisja online na żywo w TVP Sport (11.04.2025)

Rugby 7, HSBC Challenger Sevens, Kraków – faza grupowa (#3) [ZAPIS]

| Inne / Rugby 
Rugby 7, HSBC Challenger Sevens, Kraków – faza grupowa (#2) [ZAPIS]
Rugby 7, turniej Challenger, Kraków – faza grupowa, część 2. Transmisja online na żywo w TVP Sport (11.04.2025)

Rugby 7, HSBC Challenger Sevens, Kraków – faza grupowa (#2) [ZAPIS]

| Inne / Rugby 
Najnowsze
Były zwycięzca Tour de Pologne: panie bronią honoru polskiego kolarstwa
Były zwycięzca Tour de Pologne: panie bronią honoru polskiego kolarstwa
| Kolarstwo 
Katarzyna Niewiadoma (fot. Getty)
Polacy zagrają o ćwierćfinał!
Michał Bryl i Bartosz Łosiak (fot. Getty)
Polacy zagrają o ćwierćfinał!
| Inne 
Sportowy wieczór (11.04.2025)
Sportowy wieczór (11.04.2025)
Sportowy wieczór (11.04.2025)
| Sportowy wieczór 
Było blisko polskich medali na mistrzostwach Europy!
Daniela Tkaczuk (w niebieskim stroju – fot. PAP)
Było blisko polskich medali na mistrzostwach Europy!
| Inne 
Będzie hiszpański półfinał w Monte Carlo!
Carlos Alcaraz (fot. Getty)
Będzie hiszpański półfinał w Monte Carlo!
| Tenis / ATP (mężczyźni) 
Warta Poznań – Górnik Łęczna. Betclic 1 Liga [MECZ]
Warta Poznań – Górnik Łęczna. Betclic 1 Liga, 28. kolejka. Transmisja online na żywo w TVP Sport (11.04.2025)
Warta Poznań – Górnik Łęczna. Betclic 1 Liga [MECZ]
| Piłka nożna / Betclic 1 Liga 
Niezbędnik kibica Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły 28. kolejki
Piłkarze Lecha Poznań w meczu 28. kolejki zagrają z Motorem Lublin. Transmisja tego spotkania w TVP (fot. PAP)
Niezbędnik kibica Ekstraklasy. Sprawdź szczegóły 28. kolejki
| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa 
Do góry