| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Michał Probierz nigdy się nie nudzi. Gdy koronawirus zamknął go w domu, zaczął pisać książkę. Teraz jednak cieszy się na powrót ligi. – Dzięki tej sytuacji zrozumieliśmy, że piłka nożna nie jest pępkiem świata – mówi trener Cracovii w rozmowie z TVPSPORT.PL.
Mateusz Miga, TVPSPORT.PL: – Stęsknił się pan za światem piłki?
Michał Probierz: – Przez pewien okres miałem nieco inne wartości. Był taki moment, w którym nikt nie wiedział, w jakim kierunku potoczy się ta pandemia i jakie będą jej skutki. Miejmy nadzieję, że to wszystko przejdzie i będziemy mogli skoncentrować się na sporcie, bo już faktycznie się człowiek stęsknił.
– Miał pan taki moment, w którym dotknęło to pana do żywego? Lęk, że nasze życie zupełnie się zmieni?
– Wydaje mi się, że i tak się zmieniło i już nie będzie takie samo. Nie można tego lekceważyć. Bardziej niż o siebie bałem się o mamę, o osoby nieco starsze. Fajnie się gada, gdy ktoś jest młody, ale nawet w tym przypadku nie wiemy, jakie będę konsekwencje.
– Potrafiłby wyobrazić sobie pan świat bez piłki?
– Byłoby to trudne, ale jest to realne. Na własne oczy zobaczyliśmy ostatnio, jak szybko i mocno wirus potrafi zmienić świat. Padały nie tylko małe firmy, przecież dużo topowych przedsiębiorstw też miało poważne problemy. Miejmy nadzieję, że gospodarka się uporządkuje i będzie lepiej. Trzeba też pamiętać o ludziach, którzy stracili pracę. To jest ogromny problem. Trzeba zrobić wszystko, by ci ludzie odzyskali możliwość życia na odpowiednim poziomie.
– Podczas izolacji ludzie odkrywali nowe pasje. Ktoś upiekł chleb, inny zaczął sadzić kwiatki. Pan odkrył coś takiego?
– Ja nie mam z tym problemu, bo zawsze robiłem to, co lubiłem. Mój świat to książki, więc ostatnio nadrobiłem trochę zaległości czytelniczych. Uporządkowałem też pewne sprawy. Człowiek zaczął z większym dystansem patrzeć na niektóre rzeczy. Dziś wszyscy zrozumieliśmy, że piłka nożna nie jest pępkiem świata. A najbardziej zadowolona z tego okresu była chyba rodzina. Syn nigdy nie miał ojca tak często w domu, jak teraz. I był z tego faktu bardzo zadowolony.
– A co pan robił z nadmiarem adrenaliny? Piłkarz, trener co tydzień daje upust tym emocjom. Nie miał pan z tym kłopotu?
– Nie miałem. Za to pomyślałem sobie, że trzeba być spokojniejszym podczas meczu, stojąc przy linii. To buzowanie w niczym nie pomaga. Trzeba dostosować się do obecnych czasów.
– Podczas transmisji wszystko słychać. I ochrzany, i wskazówki!
– To prawda. Podczas transmisji meczów Bundesligi do obrazu może być dołączany doping kibiców. Różne są opinie na ten temat. Jednym się to podoba, innym nie. A co do tego, że słychać okrzyki z boiska to w Polsce nie jest to wielka nowość. W kraju mamy dwa, trzy stadiony, które się wypełniają i gdzie jest naprawdę głośno. Na pozostałych obiektach okrzyki trenerów czy piłkarzy było słychać już wcześniej.
– Zainteresowanie wzbudził fakt, że zaczął pisać pan książkę. Zdradzi pan więcej szczegółów?
– Jeszcze nie. Na razie zrozumiałem, że nie jest to łatwe. Traktuję to jako zabawę. Nie jest to cel mojego życia, ale nałożyłem sobie pewien plan i powoli go realizuję. Mam nadzieję, że wyjdzie z tego coś ciekawego.
– W który kierunku ma to mniej więcej iść?
– Na pewno nie jest to autobiografia. Nie opisuję rzeczywistości. Mam pewien pomysł, w Polsce jest bardzo mało książek w tej tematyce. Ala na razie to tylko zabawa, a nie poważny temat.
– A nie chciał pan się wziąć za autobiografię?
– To bardzo szeroki temat. Byłem piłkarzem, potem trenerem, walczyłem z mediami, szukałem wrogów... Byłoby wiele ciekawych wątków, ale na razie nie zamierzam tego ruszać.
– Jaki mógłby być tytuł?
– Kiedyś Robert Walczak napisał bardzo fajny artykuł. To była opowieść w stylu Alistera MacLeana o mojej ucieczce do Niemiec w wieku 16 lat. Bardzo fajne to było. Jeszcze śmieszniejsze jest to, że potem uciekałem z Niemiec do Polski. Można byłoby to odkopać i się pośmiać z tego.
– Więc może jednak warto to spisać?
– Dziś ukazuje się bardzo dużo książek. Trzeba mieć jakiś przekaz, coś pokazać, coś powiedzieć. Nie wiem, czy książka o samym sobie to dobry pomysł.
– Dziś trenujecie już normalnie, ale przed kilka tygodni ćwiczyliście online. Męczyło to pana? Te techniczne ograniczenia?
– My akurat mamy od tego asystentów. Oni są nie tylko od rozkładania pachołków. Kontrolowali te treningi, a mi przysyłali tylko dane. Ja nie mogłem podczas pandemii siedzieć ciągle w domu. Z racji drugiej funkcji (wiceprezesa zarządu – przyp. red.) dość często musiałem pojawiać się w klubie. Mieliśmy sporo problemów, z którymi trzeba było sobie poradzić.
– Nie wszyscy piłkarze dobrze znosili kwarantannę. Sergiu Hanca powiedział w rozmowie z TVPSPORT.PL, że chciał pojechać do Rumunii, gdzie mają dom i ogród. Musiał pozostać z rodziną w mieszkaniu w Krakowie.
– Najtrudniejszy był pierwszy okres, gdy nikt nie wiedział, jak to długo potrwa. Każdy przechodził to po swojemu. Jedni uczyli się na nowo przebywania ze swoimi rodzinami, dziećmi. Nie dla każdego było to łatwe. Jak się na okrągło siedzi w domu z małymi dziećmi to można przecież zwariować.
– Podoba się panu świat w którym coraz więcej rzeczy załatwiamy zdalnie, a coraz rzadziej się widujemy? Mnie on trochę przeraża.
– To są wybory między tym co byśmy chcieli, a tym, co jest realne. Był okres, gdy nie dało się inaczej... Kiedyś przeczytałem fajną książkę – ″Nuda w kulturze rozrywki″. Polecam. Tam jest dobrze pokazane to, z czym się ostatnio zmagamy – jak człowiek często sięga po komórkę, by zabić nudę. A nuda powoduje, że czasem wpadniesz na dobry pomysł. Np. siedząc w wannie i rozmyślając. Czuć jednak po ludziach, że brak im rozmowy z drugim człowiekiem. Jesteśmy spragnieni zwykłej rozmowy i możliwości, by spojrzeć komuś w oczy.
– Pan umie odłożyć telefon w kąt i zapomnieć?
– Ja go czasami wyłączam. Staram się wyznaczać sobie czas na poszczególne czynności. Gdy czytam, nie korzystam z telefonu. Jeśli sięgnąłbym po telefon, sprawdził pięć informacji, co zajęłoby mi piętnaście minut, to przepadłoby mi około 20 stron. Trzeba koncentrować się na jednej rzeczy.
– W zeszłym roku zniknął pan z Twittera. Nie brakowało tych dyskusji siedząc w domu?
– Ale ja znów jestem na Twitterze. Jest tu bardzo dużo fajnych informacji w jednym miejscu. Ale w rozmowy nie wchodzę. Ktoś niedawno fajnie napisał, że przepływ informacji jest fenomenalny, ale hejt jeszcze większy. Trzeba umieć sobie z tym radzić.
– Wszedł pan w interakcje z żoną Janusza Gola? Aktywnie broniła męża na Twitterze.
– Pisałem z nią krótko, odpowiedziałem na jedno pytanie i koniec. Czasami najgorsze jest tworzenie dezinformacji. Dla mnie temat jest zamknięty i koniec.
– Wybrał pan już nowego kapitana. Janusza Gola zastąpił Rafael Lopes. Co przemawiało za tym wyborem?
– To odpowiedzialny człowiek, który grał w piłkę już w wielu miejscach. Jest odpowiedzialny za zespół i wierzę, że będzie to bardzo pozytywna jednostka.
– W Cracovii zajmuje się pan też transferami. Dostrzega pan już, jak bardzo zmieni się rynek?
– Na razie jest to bardzo trudne. Odbiór mam taki, że wielu osobom wydaje się, że będzie tak samo jak wcześniej, a ja mam inne zdanie. Po klubach widać, że o wiele rzeczy będzie znacznie trudniej i mogą pojawić się spore komplikacje.
– Taki klub jak Cracovia. Z Ekstraklasy, ze stabilną sytuacją finansową może skorzystać na tym zamieszaniu?
– Nikt nie wie, jak to będzie funkcjonowało. Pierwsze kilka miesięcy to będzie jeszcze spokój, ale zobaczymy, co będzie później. Kontrakty zawodników mogą ulec pewnej zmianie.
– Działaliście już pod kątem letniego okienka?
– Te sprawy mamy zabezpieczone, bo tylko jednemu zawodnikowi wygasa kontrakt. To Niko Datković z którym rozmawiamy na temat nowej umowy. Zobaczymy, jak te rozmowy się zakończą. Jest problem z oglądaniem zawodników, którymi się interesujemy, bo ligi nie grają. W kwestiach kadrowych nie mamy jednak większych problemów, bo dodatkowo wracają zawodnicy z wypożyczeń.
– A te rozmowy transferowe które mieliście otwarte kontynuujecie?
– Nie. Niektóre tematy pozamykaliśmy, bo mamy za mało wiedzy na temat obecnej sytuacji. Pewne jest tylko to, że od 1 lipca przychodzi do nas Marcos Alvarez. Nie powinno być problemu z tą datą, bo rozgrywki drugiej Bundesligi kończą się 30 czerwca. Chyba, że Osnabruck awansuje do baraży.
– Przystępujecie do rozgrywek z mnóstwem regulacji. Co pana zaskakuje najmocniej?
– Nic. Trzeba się dostosować i podejść do tego z pokorą. Nie będę negował tych regulacji i udawał mądrzejszego od ludzi, którzy to ustalili. Trzeba im zaufać i robić swoje.
– Nie będzie pięciu zmian. Był pan zwolennikiem tego przepisu?
– Byłem jednym z nielicznych przeciwnych. Jeśli miałoby to być pięć normalnych zmian to byłbym za. Ale jeśli miałoby to być pięć zmian czasowych jak w Bundeslidze to jestem przeciwko.
– Zbyt rewolucyjne?
– Nie podoba mi się dostosowywanie przepisów do danego momentu. Większość trenerów chciała tych dodatkowych zmian, ja byłem przeciwny.
– W Cracovii na własną rękę zrobiliście dodatkowe testy na koronawirusa. Badanie wymazowe wykrywające koronawirusa a nie tylko obecność przeciwciał. Skąd taki pomysł?
– Możemy podziękować profesorowi Matyji, którym bardzo dużo nam pomógł w tej sprawie. Zrobiliśmy to dla bezpieczeństwa, bo testy z krwi wprowadziły dużo chaosu.
– Chodzi o testy zarządzone przez Ekstraklasę. Na drugi dzień liga wystosowała komunikat do klubów, by wstrzymano wszystkie treningi. Z boku wyglądało to, jakby działo się coś złego. Zabrakło komunikacji.
– Rzeczywiście tak było. U nas za pierwszym razem było trzynaście pozytywnych wyników. To był dla mnie trudny wieczór, bo myślałem, że taki wynik oznacza iż ktoś ma koronawirusa. Takie mieliśmy przekonanie. Na szczęście na drugi dzień rano otrzymaliśmy wyniki z testów wymazowych i okazało się, że wszyscy jesteśmy zdrowi.
– Pan też był w tej grupie ″zagrożonej″?
– Nie. I wcześniej też nie miałem żadnych podejrzeń czy podejrzanych objawów. Nawet mimo tego, że nie siedziałem cały czas w domu, bo musiałem pojawiać się w klubie.
– W weekend wraca liga. Oczekuje pan jeszcze więcej niespodzianek niż normalnie?
– Tak, szczególnie w dalszej fazie sezonu, gdy coraz większy wpływ na postawę zespołów będzie miał kalendarz czy kwestia wyjazdów na mecze. Może to się nieco skomplikować. Po Bundeslidze widać, że pada dużo bramek. To wynika pewnie z tego, że nie można było rozgrywać sparingów. Ale na szczęście warunki dla wszystkich były takie same.
– Były jednak kluby, które chciały oszukać system. Zdjęcia z treningu Arki Gdynia pojawiły się w internecie.
– Każdy miał swoje podejście. Można powiedzieć, że po prostu dali się przyłapać.
– A Cracovię byłoby na czym przyłapać?
– Nie. Raz zrobiliśmy indywidualny trening i zrobiło się wielkie halo. Później już nie próbowaliśmy. Dostosowaliśmy się do panujących warunków.
– Przed przerwą w rozgrywkach przegraliście cztery mecze z rzędu, ale też awansowaliście do półfinału Pucharu Polski. Cracovia wciąż ma w tym sezonie sporo do wygrania.
– Nie mam zamiaru wariować, bo w ciągu kilkunastu dni przegraliśmy cztery mecze. Oczywiście, te porażki, przegrane derby bolą, ale nie możemy teraz marnować całej pracy. Trzeba wyciągać wnioski i iść dalej.
– Na co przygotowujecie zespół? Na granie do końca roku praktycznie bez przerwy?
– Nikt nie ma złotego środka. Jesteśmy w nowej sytuacji i dziś nikt nawet nie wie, kiedy ruszy nowy sezon. Drużynę przygotowujemy tak, by uniknąć urazów, bo to jest najistotniejsze. Ważne jest też to, by z formą trafić od pierwszego meczu.
Kliknij "Akceptuję i przechodzę do serwisu", aby wyrazić zgody na korzystanie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez nas, czyli Telewizję Polską S.A. w likwidacji (zwaną dalej również „TVP”), Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP, w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej, a także zgody na udostępnianie przez nas identyfikatora PPID do Google.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie naszych poszczególnych serwisów zwanych dalej „Portalem”, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii takich jak: pliki cookie, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklam, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Twoje dane osobowe zbierane podczas odwiedzania przez Ciebie poszczególnych serwisów na Portalu, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w serwisach Portalu czy historia odwiedzin będą przetwarzane przez TVP, Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP dla realizacji następujących celów i funkcji: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści, dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Powyższe cele i funkcje przetwarzania szczegółowo opisujemy w Ustawieniach Zaawansowanych.
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w Ustawieniach Zaawansowanych lub klikając w „Moje zgody”.
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia, przenoszenia, wniesienia sprzeciwu lub ograniczenia przetwarzania danych oraz wniesienia skargi do UODO.
Dane osobowe użytkownika przetwarzane przez TVP lub Zaufanych Partnerów z IAB* oraz pozostałych Zaufanych Partnerów TVP mogą być przetwarzane zarówno na podstawie zgody użytkownika jak również w oparciu o uzasadniony interes, czyli bez konieczności uzyskania zgody. TVP przetwarza dane użytkowników na podstawie prawnie uzasadnionego interesu wyłącznie w sytuacjach, kiedy jest to konieczne dla prawidłowego świadczenia usługi Portalu, tj. utrzymania i wsparcia technicznego Portalu, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, dokonywania pomiarów statystycznych niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania Portalu. Na Portalu wykorzystywane są również usługi Google (np. Google Analytics, Google Ad Manager) w celach analitycznych, statystycznych, reklamowych i marketingowych. Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych oraz realizacji Twoich praw związanych z przetwarzaniem danych znajdują się w Polityce Prywatności.