29 maj 2020 | Siatkówka / Reprezentacja

Ryszard Czarnecki, wiceprezes PZPS: start w wyborach na prezesa? Nie mam takich aspiracji. Póki co

Ryszard Czarnecki to wiceprezes do spraw międzynarodowych — Ryszard Czarnecki jest wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej (fot. PAP)

Jak jeszcze chronić siatkarzy przed niewypłacalnością klubów? Niektórzy proponują obowiązkowe ubezpieczanie kontraktów zawodniczych, co obowiązuje we Francji. Na pewno naszemu środowisku jest w tej kwestii potrzebna dyskusja, a potem podjęcie decyzji i ich wcielenie w życie – mówi w TVPSPORT.PL Ryszard Czarnecki, wiceprezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej do spraw międzynarodowych.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Lozano: alkohol w kadrze? Nie chciano sobie uświadomić problemu

Czytaj też

Raul Lozano doprowadził polską reprezentację siatkarzy do wicemistrzostwa świata

Lozano: alkohol w kadrze? Nie chciano sobie uświadomić problemu

Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Dlaczego polityk zajął się siatkówką?
Ryszard Czarnecki: – Maciek Jarosz, świetny siatkarz, trzykrotny wicemistrz Europy, a potem trener, wspominał jakiś czas temu, że byłem na niemal każdym spotkaniu Gwardii Wrocław, którą trenował najpierw w latach 1997-99, a potem 2001-2004. Zresztą, nie tylko we Wrocławiu, bo pamiętam jak pojechałem do Bełchatowa obejrzeć pierwszy z finałowych meczów między Skrą Irka Mazura a Jastrzębskim Węglem Igora Prielożnego. To był rok bodaj 2005. Pamiętam starcie reprezentacji Polski w Lidze Światowej, na którym byłem w Gdańsku w 1999 roku, czy towarzyskie mecze z Amerykanami, które oglądałem na żywo też chyba w 1999, w tym we Wrocławiu. Byłem również podczas igrzysk olimpijskich w Atenach na spotkaniu z Francją, niestety przegranym 0:3.

Polak wybrany w drafcie: Korea? Od kilku dni nie mogłem spać

Dla takiego pasjonata sportu, jak ja, siatkówka zawsze była bardzo ważna, a od kilku lat jest najważniejsza. Cieszę się, że mogę wykorzystać możliwości płynące z mojej funkcji i kontaktów do istotnego wspierania naszej dyscypliny.

– Którą chwilę z historii polskiej siatkówki wspomina pan jako najcenniejszą?
– Pewnie jak wiele osób z mojego pokolenia, szczególnie pamiętam pięciosetowy zwycięski finał z ZSRR podczas igrzysk olimpijskich w Montrealu w 1976 roku. Do dziś brzmi mi w uszach okrzyk sprawozdawcy: "Czernyszow – aut!". Na młodszych pewnie podobne wrażenia wywołały sukcesy naszych złotek w 2003 oraz 2005 roku, a może i pięciosetowe spotkanie z Rosją podczas mistrzostw świata w Japonii w 2006 roku, które otworzyło drogę do srebrnego medalu. Ja zawsze będę jednak wracał do tego montrealskiego finału, gdy miałem raptem 13 lat.

–Jaki miał pan udział w pozyskaniu sponsorów do klubu z Warszawy oraz Tauronu do Ligi Siatkówki Kobiet?
– Jeżeli uważa pani – podobnie jak środowisko – że pozyskanie sponsora tytularnego dla najwyższej klasy rozgrywkowej siatkarek oraz pierwszej ligi mężczyzn, a także dla Pucharów i Superpucharów Polski kobiet i mężczyzn jest sukcesem, to umówmy się, że to sukces całej polskiej rodziny siatkarskiej. Cieszę się, że jestem jego częścią, i że mogłem w tym wydatnie pomóc. Dotyczy to również szeregu klubów siatkówki żeńskiej i męskiej. Podkreślam, że siatkówka to sport zespołowy – sukcesy są wspólne.

– Czy będzie pan kandydował w przyszłorocznych wyborach na prezesa PZPS?
– Nie ma jeszcze daty tych wyborów, więc chyba nie ma o czym mówić. Zresztą, nie mam takich aspiracji. Póki co.

– Prezes PZPS powinien być menedżerem czy lepiej, by wywodził się ze środowiska siatkarskiego?
– Zostawmy środowisku siatkarskiemu decyzje w tej i innych sprawach. Polska rodzina siatkarska ma swoje doświadczenie, instynkt i będzie podejmować decyzje, które uzna za optymalne z punktu widzenia tej wyjątkowej w naszym kraju dyscypliny.

– Jak wzmocnić pozycję PZPS nie tylko jako organizatora kolejnych imprez sportowych, ale przede wszystkim jako podmiotu, mającego realny wpływ na rozwój dyscypliny?
– Doskonałe pytanie. Nie tylko myślimy o tym i rozmawiamy od dłuższego czasu – mówię to jako wiceprezes do spraw międzynarodowych – ale również działamy. Na najbliższym zjeździe Federacji Europejskiej w Moskwie, który został przełożony w związku z COVID-19 z czerwca na finalnie listopad, a także na zjeździe federacji światowej w Tajlandii – przełożonym z listopada na styczeń 2021 – będziemy starali się podwyższyć poziom polskiej obecności we władzach CEV i FIVB. Rozmawiamy na ten temat z różnymi federacjami. Jestem przekonany, że utworzymy skuteczne koalicje. Poczekajmy więc parę miesięcy i wrócimy do rozmowy.

Lozano: alkohol w kadrze? Nie chciano sobie uświadomić problemu

Czytaj też

Lozano: alkohol w kadrze? Nie chciano sobie uświadomić problemu

Benjamin Toniutti i Ryszard Czarnecki (fot. PAP)

Nie przypadkiem również zwiększa się w ostatnim czasie liczba naszych sędziów w turniejach mistrzowskich i pucharach rozgrywanych pod patronatem CEV. Sytuacja w FIVB jest trudniejsza. Wojciech Maroszek, który jest szefem Wydziału Sędziowskiego PZPS i członkiem prezydium związku będzie sędziował na najbliższych igrzyskach olimpijskich – mam nadzieję, że nie finał, bo w nim powinni zagrać biało-czerwoni. W Japonii będziemy też mieć sędzinę w siatkówce plażowej, Agnieszkę Myszkowską.

Prezes Asseco Resovii: chcemy zbudować zespół na kolejne sezony wokół Drzyzgi

W Komisjach Sędziowskich CEV i FIVB reprezentować nas będzie Piotr Dudek, który też sędziował na igrzyskach, tyle że w Rio de Janeiro. Wojciech Czajka był i z pewnością będzie szefem specjalnej komisji CEV ds. eventów.

Zaczął się proces poszerzania polskiej obecności w międzynarodowych strukturach siatkarskich. Będzie kontynuowany. Zgadzam się, że to bardzo ważne.

– Czego PZPS nie robi, a powinien zacząć?
– Nie uważam, aby było właściwe, by wiceprezes PZPS publicznie oceniał, co w naszym związku funkcjonuje świetnie, co mniej świetnie, a co wymaga poprawy. To kwestie istotne, ale będziemy to rozstrzygać na okręgowych i walnych zgromadzeniach PZPS, a nie poprzez media. Bardzo ważną sprawą jest lojalność wobec ludzi, z którymi się współpracuje i z którymi się chce współpracować. Sprawy rodziny załatwia się w rodzinie, a nie poza nią.

Powiem zatem tylko o paru, myślę, że niekontrowersyjnych, ideach. Dobrym pomysłem mogłoby być lepsze promowanie polskich trenerów do pracy w klubach za granicą oraz w tamtejszych federacjach. Mam na myśli rekomendowanie szkoleniowców poprzez PZPS, a nie tylko przez agentów. Drugim polem działania powinno być lepsze promowanie polskich trenerów w Pluslidze. Nie jest dobrze, gdy w lidze pracuje więcej szkoleniowców zagranicznych niż polskich. Obcokrajowcy często zaczynają pierwszą trenerską pracę właśnie w naszym kraju i to niekiedy w najlepszych klubach. Co innego trenerzy z dużymi osiągnięciami, jak Castellani, Anastasi czy Lozano – nie o nich mówię. W Polsce powinniśmy promować i wspierać polskich trenerów. Nie zmienia to faktu, że oczywiście kluby mają samodzielność i wybiorą zgodnie z własnym interesem.

Trudny temat, ale istotny – mając dobrze wyszkoloną młodzież warto promować naszych zawodników w Pluslidze i Tauronlidze żeńskiej i męskiej, dając im szansę. Jestem entuzjastą sprowadzania zagranicznych gwiazd albo przynajmniej zawodników, od których nasi czegoś się nauczą. Mamy jednak też miernych graczy-obcokrajowców, z których część i tak jest rezerwowymi. Szanuję politykę personalną klubów, ale mamy prawo promować polskie siatkarki i siatkarzy.

– Czy według pana obecne działanie komisji licencyjnej PZPS oraz weryfikacja płynności finansowej klubów są prawidłowe?
– W okresie pandemii i spowodowanego nią kryzysu gospodarczego, trzeba zrobić wszystko, aby żaden polski klub, także młodzieżowy i z niższych lig, nie przestał istnieć. Ale oczywiście trzeba wymagać i egzekwować.

– Czy jest cokolwiek, co PZPS może zrobić, by bardziej chronić siatkarzy i siatkarki przed niewypłacalnością klubów, zaległościami, które niekiedy ciągną się miesiącami?
– Niektórzy proponują obowiązkowe ubezpieczanie kontraktów zawodniczych, co obowiązuje we Francji. Na pewno naszemu środowisku jest w tej kwestii potrzebna dyskusja, a potem podjęcie decyzji i ich wcielenie w życie.

Nawrocki: powołania? Dobrze, że nie musimy gonić za punktami

Jacek Nawrocki, selekcjoner siatkarskiej reprezentacji Polski, o powołaniach (fot.PAP)

Nawrocki: powołania? Dobrze, że nie musimy gonić za punktami

– Mamy jeden z najlepszych systemów szkolenia młodzieży w Europie. W jakim stopniu rozwinięty jest system szkolenia przyszłych trenerów siatkówki? Na ile szkoleń obecnie wysyła się szkoleniowców?
– Kształcenie i egzaminowanie młodych kandydatów na trenerów jest dobrze przygotowane i opracowane przez PZPS. Od strony teoretycznej egzaminy są na wysokim poziomie, brakuje może natomiast praktyki czy stażu w dobrych klubach, co powinno być wymogiem podejścia do egzaminu. Obecnie trwają prace nad przygotowaniem zakresu wiedzy praktycznej i teoretycznej, aby móc zdawać na stopień pierwszej klasy i klasy mistrzowskiej. Mam tu na myśli między innymi stworzenie odrębnej strony internetowej z zagadnieniami, artykułami i pozostałymi materiałami szkoleniowymi. Ma to być połączone w jednolity system.

Kiedy siatkówka z udziałem publiczności? "Mateusz Morawiecki przedstawił dalsze plany odmrażania imprez sportowych"
Jeśli te prace zostaną ukończone, to będzie najlepszy system szkolenia i dokształcania trenerów na wszystkich poziomach w całej Polsce, a zapewne i w całej Europie. Uważam też, że należy działać w kierunku utworzenia Akademii Trenerów na najwyższym poziomie.

– Co pan personalnie chciałby wnieść do PZPS?
– To, co dotychczas: swoją pracę, zaangażowanie, kontakty i umiejętności, w tym także pozyskiwania przyjaciół dla Polskiej Siatkówki. I poczucie, że wszyscy gramy w jednym biało-czerwonym zespole.

Czytaj też:
Klub najpierw zwolnił zawodnika, a później przyjął go ponownie. Adrian Buchowski siatkarzem GKS Katowice

Kontrowersyjny pomysł w siatkówce. "Nie wyobrażam sobie tego"