| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Mecz Lech – Legia nie był wielkim widowiskiem. Lider PKO Ekstraklasy szybko zdobył przypadkową bramkę po fatalnym błędzie bramkarza i stopera gospodarzy i później umiejętnie się bronił, de facto "zabijając" mecz. Ofensywni piłkarze z Poznania nie mogli sobie poradzić z defensywą gości. Oto oceny piłkarzy Lecha i Legii.
Mickey van der Hart 3 – zawalił przy golu Pekharta, gdy nie zrozumiał się z Crnomarkoviciem, nie wybił piłki po dośrodkowaniu Gwilii i właściwie wystawił ją Czechowi na pustą bramkę. Na plus obrona strzału głową Jędrzejczyka po rzucie rożnym. Niecodzienna dysproporcja między wysokimi umiejętnościami na linii i fatalną grą na przedpolu.
Bohdan Butko 5 – solidny występ. Co prawda nie podłączał się za bardzo do ataków, ale też nie dawał się za bardzo ogrywać rywalom.
Djordje Crnomarković 3 – przeszkodził van der Hartowi w wybiciu dośrodkowanej piłki i w konsekwencji Pekhart dał gościom prowadzenie. Pecha miał też w 55. minucie, ponieważ gdy trafił do siatki, był na minimalnym spalonym.
Lubomir Satka 5 – zdecydowanie lepszy ze stoperów Lecha. W odróżnieniu od Crnomarkovicia umiał zatrzymywać rywali i to nie tylko faulami, jak to czynił Serb.
Wołodymyr Kostewycz 6 – w pierwszej połowie kilka razy podłączył się do akcji, w drugiej już mniej widoczny w ofensywie. Pewnie takie dostał zadania, bo dodać trzeba, że po przerwie też i zamknął dla rywali swoją flankę.
Karlo Muhar 4 – trudno było dostrzec jakiś atut tego zawodnika. Nie stanowił zapory nie do przejścia, a do tego w ataku był kompletnie nieprzydatny. Na pewno w akademii Lecha jest ktoś, kto zagrałby na co najmniej takim poziomie, a przy tym nabierał doświadczenia.
Kamil Jóźwiak 6 – przed przerwą mało widoczny, w drugiej stronie kilka razy próbował sam wziąć na swoje barki ciężar meczu i oddał kilka strzałów. Zabrakło mu wsparcia partnerów.
Pedro Tiba 7 – po jego świetnej akcji Puchacz mógł dać Lechowi prowadzenie. Podawał też prostopadle do Żamaletdinowa, gdy ten znalazł się oko w oko z Majeckim. Spokojnie mógł więc już na przerwę schodzić z dwiema asystami. W drugiej połowie już mniej widoczny z przodu, ale niezmiennie ciężko pracujący na całym boisku.
Dani Ramirez 4 – spędził na boisku godzinę, przez którą nic nie pokazał. Bardzo słaby mecz Hiszpana, który ma odpowiadać przecież za rozegranie.
Tymoteusz Puchacz 4 – w 11. minucie mógł dać Lechowi prowadzenie, ale po ładnej akcji Tiby spudłował ze środka pola karnego. Mało widoczny, w odróżnieniu od Jóźwiaka nie próbował gry jeden na jednego. Słabszy ze skrzydłowych gospodarzy.
Timur Żamaletdinow 4 – dziesięć minut przed przerwą mógł wyrównać, ale przegrał pojedynek z Majeckim. Więcej przez 65 minut nie pokazał, ale też nie dostawał podań.
Filip Marchwiński 5 – chwilę po wejściu mógł wyrównać, ale jego sprytny strzał obronił Majecki. Pociągnął jeszcze raz lewą stroną i... zgasł.
Christian Gytkjaer 4 – wraz z doliczonym czasem spędził na boisku pół godziny, przez które niemal nic nie pokazał. Za takim Gytkjaerem po sezonie nikt w Poznaniu nie będzie tęsknił.
Jakub Moder grał zbyt krótko, by go ocenić.
Następne
Radosław Majecki 8 – świetnie zatrzymał Żamaletdinowa w sytuacji sam na sam. Van der Hart powinien się od niego uczyć, jak zachowywać się przy dośrodkowaniach. Jeśli ktoś pierwszy raz widział obu bramkarzy w akcji, bez trudu rozpoznał, który będzie walczył o miejsce w wyjściowym składzie AS Monaco, a który jest obiektem szydery i narzekań kibiców.
Artur Jędrzejczyk 6 – dobrze uderzył głową w kozioł po rzucie rożnym, ale van der Hart doskonale obronił ten strzał. Nie tak aktywny jak Karbownik, ale też jego zadaniem była asekuracja.
Igor Lewczuk 7 – nie do przejścia dla rywali, bezbłędny mecz stopera gości. Szybko pozbierał się po czerwonej kartce, którą zobaczył we wtorek w Pucharze Polski.
Mateusz Wieteska 6 – mógł przed przerwą podwyższyć, ale minimalnie przestrzelił głową po dośrodkowaniu z rożnego. Raz dał uciec Żamaletdinowowi, którego zatrzymał dopiero Majecki.
Michal Karbownik 6 – standardowo co chwilę można go było zobaczyć na połowie rywali. Ten mecz miał być jego rywalizacją z młodymi skrzydłowymi Lecha. Nie ma wątpliwości, kto wypadł lepiej, bo ci niewiele sobie pograli z jego strony.
Domagoj Antolić 7 – każde jego dośrodkowanie z rzutu rożnego wywoływało zamieszanie, konsekwencją jednego z nich był gol Pekharta. W tyłach bezbłędny, najlepszy z pomocników Legii.
Andre Martins 6 – w środku właściwie nie do przejścia. Na delikatny minus strzał głową w poprzeczkę... swojej bramki, ale to też konsekwencja tego, że był popychany.
Marko Vesović 6 – mógł się skupić na ataku, bo z tyłu zabezpieczał go Jędrzejczyk. Dość aktywny, jego ładny strzał obronił van der Hart.
Walerian Gwilia 6 – 74 bardzo aktywne minuty. Grał bardziej cofnięty niż można się było spodziewać, ale to też dzięki temu Legia wygrała w tym meczu środek pola. Po jego dośrodkowaniu padł gol Pekharta, choć oczywiście to głównie "zasługa" lechitów.
Luquinhas 4 – nie był to wielki występ Brazylijczyka. Tylko raz udało mu się ograć rywala, czego efektem był faul i kartka dla Kamila Jóźwiaka.
Tomas Pekhart 6 – zrobił to, co powinien robić klasowy napastnik – przewidział błąd rywali, był w miejscu, w które spadła piłka i zdobył jedną z najłatwiejszych bramek w karierze. Właściwie nie pokazał nic więcej, stąd jedna z niższych ocen w zespole dla, było nie było, człowieka, który zapewnił Legii zwycięstwo.
Bartosz Slisz, Mateusz Cholewiak i William Remy grali zbyt krótko, by ich ocenić.