Zgrupowanie mimo odwołania turnieju? Bo jest i zawsze była atmosfera! Siatkarze trenują w Spale

1 czerwca w Spale rozpocznie się zgrupowanie reprezentacji Polski siatkarzy. Odbędzie się, mimo że w wakacje biało-czerwoni nie zagrają żadnego turnieju, co spowodowane jest trwającą na świecie pandemią. Sam obóz zacznie się od pobrania próbek, by stwierdzić, czy któryś z zawodników i przedstawicieli sztabu szkoleniowego nie jest obecnie nosicielem koronawirusa. Następnie członkowie kadry spędzą około doby nie wychodząc z pokojów.

Mordercze treningi i za krótkie łóżka. Raul Lozano o realiach prowadzenia Polaków: wykłócałem się o wszystko
Po co to wszystko? Czy nie lepiej spędzić ten czas z rodzinami, wykorzystując przerwę? Przecież dyskutowano o przeładowanym terminarzu rozgrywek klubowych i zbyt wielu wyzwaniach sezonu reprezentacyjnego. Dwa miesiące siedzenia w domu i brak perspektyw na wakacyjne granie mogły jednak być dla reprezentantów dość męczące nie fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie – w Spale trafi się okazja do normalnego treningu. Zawodnicy i trener mówili, że się za sobą stęsknili, co pokazuje, że atmosfera w kadrze jest świetna.

"Rudy ojciec, ruda matka" i intratne propozycje pracy

Choć przez lata w reprezentacji nie brakowało zgrzytów, jej największą siłą była właśnie "szatnia". Żarty trzymały się zawodników, sztabu, a co poniektóre dotyczyły dziennikarzy. To wszystko powodowało i nadal powoduje, że praca z Polakami to przyjemność.

Numer z wywiadami? To w polskiej kadrze siatkarzy norma! Krzysztof Ignaczak udawał dziennikarza i wkręcił nie byle kogo, bo jednego z największych kawalarzy wśród biało-czerwonych, czyli Michała Winiarskiego. Przyjmujący bardzo przyłożył się do odpowiedzi. Dopiero jakiś czas później zorientował się, że to był żart zrobiony przez libero. Sam Winiar odwdzięczał się kolegom. – Prowadzimy wywiady normalnie, żeby się nie zorientowano, a na koniec zadajemy pytanie w stylu: "Ostatnio widziano na przystanku, jak pił pan alkohol z kumplami. Co pan na to?" – mówił w 2010 roku. Znany był też z tego, że naklejał na plecach innym siatkarzom krzyż z plastrów i pytał przy całej grupie, czy jego "ofiara" oglądała "Krzyżaków”. Od zawsze potrafił również śmiać się z siebie.





Nie pozostawał dłużny nawet kolegom-dziennikarzom. W jeden z dowcipów "wciągnął" nie tylko swoją żonę, ale także brata wspomnianego komentatora sportowego. Namówił Dagmarę, by w niedzielę o 20:00 zadzwoniła do dziennikarza, składając mu intratną propozycję współpracy w innej stacji. Przez 45 minut niemalże bez przerwy mówiła o tym, w jakich programach by go widziała! "Ofiara" stwierdziła, że porozmawia z aktualnym pracodawcą i podekscytowana zadzwoniła do swojego brata. Ten natomiast siedział obok Dagmary i Michała Winiarskich, zanosząc się śmiechem.

Żarty trzymały się całego pokolenia. Przed finałem Ligi Światowej w Spodku w 2007 roku Ignaczak podszedł do obsługi spotkania, która była odpowiedzialna za nagłośnienie i doping. Namówił jednego z pracowników do wyemitowania piosenki o rudym lisie z "Akademii Pana Kleksa", gdy Pawłowi Zagumnemu wyjdzie kiwka. Guma zdobył w ten sposób punkt w jednej z pierwszych akcji meczu. Z głośników na cały regulator wydobył się tekst "Rudy ojciec, ruda matka…". Zagumny z boiska zaczął grozić pięściami zarządzającym oprawą meczową, a Ignaczak prawie zataczał się ze śmiechu na boisku.

Trwa saga transferowa Artura Szalpuka. Łączony jest z kolejnym klubem

Marian z Wrocławia, dziury w spodniach i jednoocy bandyci z mistrzostw Europy

Dokonania starszych kolegów nie oznaczają, że obecna kadra należy do mało żartujących. Co ciekawe, jeden z najsłynniejszych dowcipów wykonał na co dzień bardzo spokojny Aleksander Śliwka. "Ofiarą" był Bartosz Kurek, który udzielał wywiadu na żywo w jednej z rozgłośni radiowych. Przyjmujący zadzwonił na antenę, podał się za "Mariana z Wrocławia" i zapytał najlepszego zawodnika mistrzostw świata 2018 o jego "opływową fryzurę", która miała być kluczem do życiowej formy atakującego. – Byłem zaskoczony, że to w ogóle łyknął – przyznał później w wywiadzie dla Weszło.

Sam Kurek nie raz popisywał się poczuciem humoru:


Zażartowano z niego również w urodziny. Kadrowicze podarowali mu… perukę.

Od swoich podopiecznych nie odstaje też Vital Heynen, selekcjoner polskiej kadry. Dla żartów nie tylko potrafił razem z Michałem Kubiakiem obrzucać studio telewizyjne kostkami lodu, by ostudzić emocje komentujących, ale także kilka razy podczas mistrzostw Europy oferował dziennikarzom… pieniądze. Raz na jedzenie, a raz na… spodnie.

Vital Heynen patrząc na moje spodnie wyciągnął portfel. Wyjął 5 euro i powiedział: „Masz, idź do Primarka, za tyle kupisz sobie spodnie, a nie dziurę ze spodniami” ��‍♀️#EuroVolleyM pic.twitter.com/2nciorkd2f

— Sara Kalisz (@SaraKalisz) September 22, 2019

Atmosferę w polskiej kadrze siatkarzy najlepiej obrazują grupowe zdjęcia, do których zawodnicy pozowali w czasie mistrzostw Europy. Przed pierwszym spotkaniem turnieju Maciej Muzaj  zasłonił na fotografii lewe oko. Powód? Infekcja, z którą walczył od kilku dni. Jego koledzy postanowili zareagować. Po zwycięstwie z Holandią cała drużyna pozowała… zasłaniając lewe oko. To samo zrobiono, ale kilka dni później, trzymając brązowe medale w dłoni.

Czytaj też:
Zdobył Puchar Europy i później… musiał go ukraść. "Mam nadzieję, że to będzie złota dekada dla polskiej siatkówki" 
Resovia, wyrzucenie z kadry, depresja i mistrzostwo świata. Krzysztof Ignaczak: potrafię powstać z popiołów