Polskich siatkarzy, jako dwukrotnych mistrzów świata, uważa się za najlepszych na świecie. Nie może więc dziwić, że w innych reprezentacjach można doszukać się swojsko brzmiących nazwisk. Niektóre z nich być może przykułyby nawet uwagę trenera Vitala Heynena...
Czytaj również: Polak wybrany w drafcie: Korea? Od kilku dni nie mogłem spać
W większości przypadków historia Polaków grających dla innych reprezentacji jest dokładnie taka sama. Od lat siatkarze znad Wisły cieszą się sporym powodzeniem na rynku transferowym. Wielu z nich opuściło kraj, by grać w zagranicznych ligach. Część z nich nigdy nie zdecydowała się na powrót i na stałe osiadła w nowych ojczyznach. Ich potomkowie obecnie reprezentują barwy innych krajów. Siatkarzy z polskimi nazwiskami możemy znaleźć nie tylko w silnych siatkarsko reprezentacjach, ale także tych egzotycznych, jak Tunezja i... Luksemburg.
Kanadyjska kolonia
W czasach PRL-u na wyjazd do Kanady zdecydowali się rodzice Thomasa Janusza Jarmoca. Ojciec był koszykarzem Politechniki Warszawskiej, natomiast mama uprawiała skok wzwyż. Thomas zajął się siatkówką i odniósł spore sukcesy, zdobywając nawet z Jastrzębskim Węglem brąz Ligi Mistrzów. W reprezentacji Klonowego Liścia grał jako przyjmujący, ale tam akurat nie udało mu się uzyskać wartych odnotowania rezultatów. W latach 70. za Atlantyk wyjechali też rodzice Adama Kamińskiego. On początkowo chciał zająć się basketem, ale pod koniec szkoły średniej postawił na siatkówkę. Wybór wydawał się słuszny, bo w uczelnianej drużynie Uniwersytetu Alberty dwa razy zdobył mistrzostwo kraju, a w pierwszym sezonie uzyskał tytuł najlepszego debiutanta. Świata jednak nie zawojował, a w PlusLidze, jako gracz Farta Kielce i Cerradu Czarnych Radom pełnił raczej drugoplanowe role. W 2010 wystąpił z kadrą w mistrzostwach świata. Kanadyjczycy odpadli tam już w pierwszej rundzie, przegrywając m.in. z Polakami 0:3. Kamiński pojawił się na boisku, ale nie zdobył punktów. Na koncie ma dwa medale Pucharu Panamerykańskiego.
Karierę robi natomiast Arthur Szwarc, któremu z pewnością pomaga imponujących 207 centymetrów wzrostu. Jego mama pochodzi z okolic Kielc i stąd wzięły się polskie korzenie w rodowodzie środkowego. Talent ma spory, co pokazał w pierwszym sezonie spędzonym na boiskach włoskiej Serie A. Jako gracz Top Volley Latina znalazł się w czołówce najlepiej serwujących ligi. W 2017 z kadrą Kanady zdobył brązowy medal Ligi Światowej, a podczas ostatnich mistrzostw świata był dziewiąty. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku pojedzie na igrzyska do Tokio. Podobne aspiracje ma zapewne też Robert Wójcik, syn siatkarza Mariusza. W 2019 roku został z Noliko Maaseik mistrzem Belgii, a w przerwanym z powodu pandemii koronawirusa sezonie pomógł wyeliminować wielki Zenit Kazań z Ligi Mistrzów.
Za "wielką wodą" jest też Jacek Ratajczak. Urodzony w Warszawie środkowy dopiero jako piętnastolatek wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Tam zaczął przygodę z siatkówką, grając w uczelnianych zespołach. Później musiał jednak wrócić do Europy, ze względu na brak profesjonalnej ligi w USA. Występował m.in. w Niemczech, a także w plusligowym Cerradzie Radom. W 2013 roku po raz pierwszy zagrał w kadrze, podczas Pucharu Panamerykańskiego.
Był lepszy od Leona
Polskich siatkarzy można spotkać także w bardziej egzotycznych miejscach. Niezwykle ciekawy jest przypadek Kamila Rychlickiego. Jego ojciec, Jacek aż 126-krotnie zagrał w biało-czerwonych barwach. Odniósł zresztą z kadrą niemałe sukcesy. W 1983 roku wywalczył wicemistrzostwo Europy, a następnie został powołany na igrzyska olimpijskie w Los Angeles (Polacy nie pojechali tam z uwagi na bojkot zawodów). Później zagrał jeszcze w mistrzostwach świata, wieńcząc w ten sposób reprezentacyjną karierę. Jego syn również może pochwalić się długą listą osiągnięć. Jest mistrzem Luksemburga i Belgii oraz medalistą Klubowych Mistrzostw Azji. Największe odniósł jednak w ubiegłym sezonie, a były one owocem kontraktu z Cucine Lube Civitanova. Puchar Włoch i Klubowe Mistrzostwo Świata mówią same za siebie. Ogromne możliwości pokazał także w pierwszym sezonie w Serie A, gdzie jako gracz Rawenny pod względem liczby zdobytych punktów pokonał samego... Wilfredo Leona.
Reprezentacja Luksemburga na arenie międzynarodowej nie znaczy oczywiście wiele, ale Rychlicki poprowadził ją do dwóch triumfów w imprezach mistrzowskich. W 2015 i 2017 roku wywalczył mistrzostwo Europy Małych Państw. Swojego przedstawiciela mamy też w Szwecji, gdzie występuje 23-letni Bartosz Suliński. Środkowy dwukrotnie w barwach Hylte VBK został mistrzem kraju. Ma ponadto na koncie grę w młodzieżowej reprezentacji Szwecji. Z kolei w Tunezji swoimi umiejętnościami popisuje się Wassim Ben Tara, którego matka jest Polką. Mistrzostwo ligi tunezyjskiej i francuskiej oraz zdobycie złotych medali mistrzostw Afryki seniorów (2017) i młodzieżowców (2014) i juniorów (2013) to sukcesy którymi młody atakujący z pewnością może się chwalić. Ben Tara wystąpił w ostatnim czempionacie globu i należy spodziewać się, że tunezyjski selekcjoner zabierze go na igrzyska w Tokio.
W belgijskiej kadrze, choć od niedawna, gra Igor Grobelny. Syn 37-krotnego reprezentanta Polski, Dariusza Grobelnego, bardzo długo marzył o miejscu w składzie dwukrotnych mistrzów świata. Wrócił nawet nad Wisłę i grał w PlusLidze, ostatnio będąc zawodnikiem stołecznego klubu VERVA Warszawa ORLEN Paliwa. Sezon 2019/2020 skończył jako drugi najlepiej przyjmujący rozgrywek. Nieco wcześniej pożegnał się z nadziejami o grze z orzełkiem na piersi i wystąpił z Belgią w mistrzostwach Europy, kończąc je na 1/8 finału. Z kolei brąz Ligi Europejskiej dla austriackiej kadry wywalczył w 2016 roku David Michel.
Z ziemi polskiej do Włoch
Najbardziej znanym przykładem Polaka występującego w barwach innego kraju jest prawdopodobnie Michał Łasko. To syn jednego z najlepszych polskich siatkarzy, Lecha Łasko, mistrza olimpijskiego z 1976 roku, czterokrotnego wicemistrza Europy. Po zakończeniu kariery na stałe osiadł w Italii, gdzie pierwsze kroki w sporcie stawiał jego syn. Michała polscy kibice z pewnością dobrze kojarzą, nie tylko ze starć z naszą kadrą, ale także z gry w Jastrzębskim Węglu. Jest brązowym medalistą olimpijskim z Londynu i mistrzem Europy z 2005 roku. Dwukrotnie sięgnął po mistrzostwo oraz Superpuchar Włoch, a tyle samo razy triumfował w Lidze Mistrzów. W czasach swojej świetności był czołowym atakującym Europy, co potwierdzały indywidualne wyróżnienia. Wielu żałowało, że wybrał Włochy, a nie Polskę...
Na Półwyspie Apenińskim karierę robi obecnie Michele Baranowicz, czyli nasz Michał. Jego ojciec (a jakże!) był siatkarzem i grał w reprezentacji Polski. Miał nawet szansę by znaleźć się w ekipie Hubera Wagnera na igrzyska w Montrealu, ale ostatecznie nie przeszedł selekcji. Rozgrywający ma w dorobku medale rozgrywek lig włoskiej, polskiej i tureckiej. W kadrze Italii sięgnął po brąz Ligi Światowej 2014 i był trzeci w Pucharze Wielkich Mistrzów 2013. Zagrał w MŚ 2018. Doświadczenia na wielkich imprezach nie ma z kolei Tomasz Calligaro, wicemistrz Pucharu Challenge z 2019 roku. Ostatnio był partnerem Bartosza Kurka w Vero Volley Monza.
"Swoich" mamy też wśród Francuzów. Trójkolorowe barwy przywdział m.in. urodzony w Krośnie Raphael Mrozek, który w 2007 roku razem z Tours VB zajął drugie miejsce w Lidze Mistrzów. Z reprezentacją w 2005 roku wywalczył wicemistrzostwo Europy kadetów i został wybrany najlepszym przyjmującym turnieju. Co ciekawe o mały włos nie pozbawił on złota... Polaków. Ostatecznie to biało-czerwoni, w składzie m.in. z Kurkiem, Jakubem Jaroszem, Zbigniewem Bartmanem i Grzegorzem Łomaczem triumfowali 3:2. Polskie korzenie można znaleźć też w życiorysie Guillaume Samicy, choć trzeba szukać długo i cofnąć się aż do prapradziadków. Samica był swego czasu jednym z najlepszych przyjmujących Europy, zdobywając srebro czempionatu kontynentu w 2009 roku. Francuzi 1:3 przegrali wtedy z biało-czerwonymi.
Jeszcze do niedawna dla Francji grał Nicolas Szerszeń. Jego rodzice grali w siatkówkę, ale większe sukcesy odnosił ojciec, Jacek. Był m.in. graczem Resovii Rzeszów i Hutnika Kraków. Nicolas poszedł w jego ślady i w przyszłym roku także zagości w Rzeszowie (był już zawodnikiem Asseco w sezonie 2018-2019). Szerszeń, jako gracz Ślepska Suwałki błyszczał w PlusLidze. Sezon zakończył jako czwarty najlepiej punktujący zawodnik, trzeci atakujący i najlepszy serwujący. Co istotne, w grudniu 2019 roku FIVB wyraziła zgodę na zmianę federacji macierzystej z francuskiej na polską. Kto wie, czy niedługo Szerszenia nie zobaczymy w biało-czerwonej koszulce...
Czytaj też:
Prezes Asseco Resovii: chcemy zbudować zespół na kolejne sezony wokół Drzyzgi
Klub najpierw zwolnił zawodnika, a później przyjął go ponownie. Adrian Buchowski siatkarzem GKS Katowice
0 - 3
ŁKS Commercecon Łódź
0 - 3
KS DevelopRes Rzeszów
0 - 3
PGE Grot Budowlani Łódź
1 - 3
Itas Trentino
1 - 3
Cucine Lube Civitanova
2 - 3
UNI Opole
0 - 3
BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała
3 - 1
Valsa Group Modena
3 - 1
Allianz Milano
3 - 1
Cisterna Volley
1 - 3
Gas Sales Bluenergy Piacenza
3 - 1
LOTTO Chemik Police
3 - 0
Metalkas Pałac Bydgoszcz
3 - 1
MOYA Radomka Radom
1 - 3
ITA TOOLS STAL Mielec
3 - 1
Mint Vero Volley Monza
1 - 3
KS DevelopRes Rzeszów
15:30
ITA TOOLS STAL Mielec
17:00
#VolleyWrocław
18:30
BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała
18:30
Cucine Lube Civitanova
16:00
Gas Sales Bluenergy Piacenza
18:30
KS DevelopRes Rzeszów
16:00
Sir Susa Vim Perugia
16:00
Itas Trentino
18:30
Cucine Lube Civitanova
18:30
Gas Sales Bluenergy Piacenza
18:00
Halkbank Ankara
4:30
Turcja
8:00
Polska
11:30
Belgia
15:00
Japonia
17:00
Włochy
20:00
Serbia
20:30
Brazylia
23:30
Kanada
0:00
Niemcy
8:00
Tajlandia
11:30
Polska
20:00
Dominikana