| Czytelnia VIP

Primoz Ulaga i Sarajewo. Dusza wciąż boli. Miał lecieć po medal, wyprzedził tylko Hiszpana [WIDEO]

Igrzyska olimpijskie w 1984 roku w Sarajewie. Primoz Ulaga (z prawej) miał dać Jugosławii medal. Rozczarował na całej linii (Fot. Getty)
Igrzyska olimpijskie w 1984 roku w Sarajewie. Primoz Ulaga (z prawej) miał dać Jugosławii medal. Rozczarował na całej linii (Fot. Getty)

Pamiętam, jakby to było wczoraj. A minęły już 34 lata – mówił w 2018 roku. Primoz Ulaga miał w Sarajewie zdobyć pierwszy medal dla Jugosławii, a sprawił jeden z największych zawodów w historii igrzysk. Skok z konkursu na normalnej skoczni śni mu się ponoć do dziś.

Zjednoczona Jugosławia, Sarajewo żyjące sportowym wydarzeniem czterolecia. O wojnie, która podzieliła Jugosławię, zrujnowała Bośnię i Hercegowinę i na dobre zabrała arenom sportowym dawny blask, nikt nawet nie myślał. To będzie przecież prawie dekadę później. W 1984 roku wszyscy pragnęli medali, pierwszych w historii Jugosławii w zimowych igrzyskach. Wręcz ich oczekiwali. A najbardziej tego Primoza Ulagi, skoczka narciarskiego z dzisiejszej Słowenii. On o tym wie. I dlatego wydarzenia z 12 lutego nie dają mu spokojnie spać.

To ten konkurs przypominał nieraz Włodzimierz Szaranowicz. – Byłem jedynym reporterem który podszedł do przegranego Ulagi. To była klęska. Ludzie odeszli, kilkanaście tysięcy ludzi po nieudanym skoku Ulagi opuściło skocznię – wracał pamięcią do tamtego dnia. I pamiętał bardzo dobrze, co działo się na trybunach.

Z areny igrzysk zrobiono kostnicę, a krzesełka przerobiono na trumny...

Czytaj też

Dawna arena olimpijska w Sarajewie zamieniła się w kostnicę. Obok znalazł sie cmentarz (Fot. Getty)

Z areny igrzysk zrobiono kostnicę, a krzesełka przerobiono na trumny...

Skocznie od autora Letalnicy


Janez Gorisek ma już 87 lat. Urodził się 13 września 1933 roku w Lublanie. Wiek podeszły, umysł sprawny. Sam skakał. 64 lata temu wystartował w igrzyskach w Cortinie d’Ampezzo. Zajął przedostatnie miejsce na skoczni normalnej. Nomen omen. 36 lat temu był dyrektorem konkursów w Sarajewie. A kilka lat wcześniej rozpoczął prace nad obiektami olimpijskimi Igman. Jest projektantem. To on zaprojektował Letalnicę braci Gorisek. Jego dzieło kontynuuje syn Sebastjan. To jego pomoc umożliwiła kontakt z Janezem.

Pracowałem wtedy jako inżynier prowadzący i projektant całego kompleksu olimpijskich skoczni, łącznie ze wszystkimi budynkami. To trwało pięć lat. Naprawdę odpowiedzialna, ale też miła praca. Pomagał mi mój brat Lado i inżynier Marko Mlakar. Razem z bratem przygotowaliśmy innowacyjne profile dla obu skoczni. Po raz pierwszy podeszliśmy inaczej do kwestii projektowania skoczni. Obie miały punkt K, dziś mówilibyśmy o HS, w tej samej linii, na tym samym zeskoku. Korzystaliśmy również z innej krzywej matematycznej zwanej klotoidą. Używam jej do dziś, projektując skocznie – zaczyna podróż w czasie w rozmowie z TVPSPORT.PL Janez Gorisek.

Janusz Malik też był w Sarajewie. Na skoczni reprezentował Polskę razem z Piotrem Fijasem. – Jak pamiętam tamte igrzyska? Jak najlepiej, jak najprzyjemniej. Byłem bardzo szczęśliwy, że na nie pojechałem – zaczyna opowieść o Sarajewie '84.

W pamięci doskonale utrwalił opis skoczni. Detal po detalu. Od słynnej "dziupli", z której wyskakiwali, kiedy nikt belki startowej jeszcze nie montował, po próg. Bo ten odcinek miał znaczenie. Także 12 lutego 1984 roku. – Skocznie były nowoczesne jak na tamtą chwilę. Miały dość wypłaszczone rozbiegi, krótkie przejście, krótki próg. Był problem, żeby zdążyć dobrze się odbić. Należało jechać bardzo aktywnie, można powiedzieć, przejść wcześniej na palce, żeby zdążyć. Tak aby nie uciekł próg – tak Malik charakteryzuje kompleks Igman.

Z areny igrzysk zrobiono kostnicę, a krzesełka przerobiono na trumny...

Czytaj też

Dawna arena olimpijska w Sarajewie zamieniła się w kostnicę. Obok znalazł sie cmentarz (Fot. Getty)

Z areny igrzysk zrobiono kostnicę, a krzesełka przerobiono na trumny...

Janez Gorisek zaprojektował bardzo nowoczesne skocznie (Fot. Archiwum prywatne)
Janez Gorisek zaprojektował bardzo nowoczesne skocznie (Fot. Archiwum prywatne)

Wyskakiwali z dziupli wprost na szklankę


Po oficjalnych treningach na skoczni normalnej Ulaga był faworytem – potwierdza nasz olimpijczyk. Klasyfikacja Pucharu Świata przed Sarajewem wcale się z tym nie kłóciła. Ulaga zajmował w niej piąte miejsce, tylko za Jensem Weissflogiem, Mattim Nykaenenem (czytaj też: pośmiertna sylwetka legendarnego Fina), Horstem Bulauem i Klausem Ostwaldem.

Moim skromnym zdaniem w tamtych czasach zespół był mocny, ale tylko Ulaga prezentował poziom, który dawał szanse rywalizacji o medale – uzupełnia Gorisek. Miran Tepes, drugi najlepszy z Jugosławian, był 24. skoczkiem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Zdobył cztery punkty mniej niż 23. Fijas.

Nadszedł ten dzień, ten konkurs. 12 lutego 1984 roku. Igrzyska trwały już od czterech dni. Organizatorzy mieli czas, by pogodzić się z wpadką z ceremonii otwarcia na stadionie Kosevo. Flagę olimpijską wciągnięto do góry nogami. Wierzyli, że wkrótce na maszcie, już prawidłowo, załopocze flaga Jugosławii, a na podium stanie Ulaga. Skocznie gotowe, gospodarze gotowi, kibice wyczekujący historycznego medalu i skoków po 90 metrów. Nie spodziewali się pewnie, że Ulaga przegra, zanim wzniesie się w powietrze. Na rozbiegu, dopiero jadąc.

Wydaje mi się, że po raz pierwszy w skokach wykorzystano system sztucznego mrożenia najazdu. Patrząc wstecz, pamiętam, że człowiek odpowiedzialny za rozbieg wykonał swoją robotę aż za dobrze. Rozbieg był lodowaty, równiutki – analizuje po 36 latach Gorisek. Tego dnia był nie tylko projektantem skoczni. – Jako szef zawodów ponoszę czuję się odpowiedzialny i mam wpływ na to, żeby skocznie były przygotowany jak najlepiej. Żeby wszyscy zawodnicy mieli równe warunki – dodaje.

Malik wie, że człowiek odpowiedzialny za rozbieg wykonał robotę aż za dobrze. Pamięta ten skok. – Jugosłowianie zmrozili rozbieg. W tamtych czasach to nie było normalne, nie korzystało się z frezów. A oni przygotowali bardzo szybki rozbieg, żeby Uladze wyszedł skok. Jak wyskoczyłem w serii próbnej z dziupli, to o mało nie wpadłem do dziupli niżej. Rozbieg to była jedna wielka szklanka. A Matti Nykaenen, zdawało się, że do progu w ogóle nie dojedzie. Musiał się podpierać, by nie upaść – opowiada, jakby przed chwilą odpiął narty.

Janusz Malik w powietrzu podczas konkursu olimpijskiego (Fot. Getty)
Janusz Malik w powietrzu podczas konkursu olimpijskiego (Fot. Getty)

Publiczność wychodziła ze skoczni


Ale Uladze skok nie wyszedł. Przeraźliwie zmrożony rozbieg wcale nie był jego poplecznikiem. – W pierwszej serii sytuacja jeszcze się pogorszyła. Jeśli ktoś wyciągnął wnioski z serii próbnej, to zrobił korektę. Ulaga widocznie nie, bo prawie się przewrócił w pierwszej serii. Bardzo spóźnił skok, miał tak słaby wynik, że był jednym z najgorszych – relacjonuje Malik.

Primoz Ulaga po pierwszej serii zajmował ostatnie miejsce. Punkt K wynosił 90 metrów. On nie doleciał nawet do... 60. Do przedostatniego Hiszpana Angela Janiqueta tracił 22 punkty. Do walczących o medale? Szkoda gadać.

Był bardzo rozczarowany. Nie pamiętam dokładnie, jak spisał się w drugiej serii, sam mocno się koncentrowałem, wiadomo, to igrzyska. Każdy chce jak najlepiej wypaść, ale jeśli ktoś chce lepiej, niż potrafi, to obraca się przeciwko niemu. Nie pamiętam dokładnie drugiej serii, ale po pierwszej faktycznie 70 procent publiczności poszła ze skoczni – przypomina sobie reprezentant Polski w tamtym konkursie.

W drugiej serii Primoz Ulaga skoczył ponad 80 metrów. Nie pomogło, nie uratowało jego występu. Wyprzedził tylko Janiqueta. Zajął 57. miejsce. Ale to interesowało już tylko część publiczności.

Primoz Ulaga na rozbiegu (Fot. Getty)
Primoz Ulaga na rozbiegu (Fot. Getty)

Rozbieg i rozczarowanie. Kto co zapamiętał


Szklanka na rozbiegu – czy to była zagrywka Jugosłowian? Tak chcieli pomóc Uladze pokonać Weisslofa i Nykaenena, zdobyć pierwszy w historii kraju medal w zimowych igrzyskach olimpijskich?

Miałem takie odczucia. Wcześniej z nim skakałem w Czechosłowacji, Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, w Turnieju Czterech Skoczni. Jak były plusowe temperatury, mokry najazd, on zawsze miał problemy. A jeśli rozbieg był przymrożony, zawsze prowadził. Pasowało mu to, miał taki układ najazdu i chcieli to wykorzystać. Gdyby im się udało, miałby bardzo duże szanse na świetny wynik. Startował jako faworyt – uważa Malik.

Miran Tepes w rozmowie z TVPSPORT.PL też nawiązuje do kondycji rozbiegu. Ale pamięta to inaczej. – Sarajewo to trudny moment. Moja forma nie była najlepsza, ale też doszła do tego dziwna decyzja jury i szefa zawodów. Wiele trenowaliśmy na tej skoczni. Wtedy nie mieliśmy sztucznych torów najazdowych, sami je robiliśmy nartami. Przed konkursem sędziowie zdecydowali, aby zrobić nowy rozbieg, bez torów. I konkurs olimpijski rozgrywano na tym nowym rozbiegu. Przyszedł przymrozek, czucie na skoczni było całkiem inne. Straciliśmy wszystkie atuty, które mieliśmy jako gospodarze. Tyle trenujesz, a potem w konkursie masz całkiem inne warunki – przedstawia swoją wersję były asystent dyrektora Pucharu Świata.

Różne spojrzenie, ale w tych opowieściach dwa mianowniki są wspólne: rozbieg i rozczarowanie. Śliski najazd Uladze nie posłużył. To fakt. Tak jak jego ostatnie miejsce i zawód publiczności. – Oczywiście, że ludzie byli rozczarowani. Oczekiwali od nas medalu, a nam do nich wiele zabrakło – przyznaje Tepes.

Jugosłowianie nie musieli wiedzieć, czy wygra Nykaenen czy Weissflog. Wystarczyło im, że nie wygra Ulaga. Nie patrzyli na rozbieg, spojrzeli na listę wyników. Był w końcu ostatni, nawet za Hiszpanem. Ruszyli do wyjścia.

Przykro mi z powodu Primoza. Popełnił mały błąd na rozbiegu, a tan błąd w połączeniu z nerwami sprawił, że spisał się tak źle. Ludzie nie zareagowali jak należy, to nie było godne sportu. Ale trzeba pamiętać, że Jugosłowianie to była bardzo emocjonalna nacja. Nie był aż tak bardzo krytykowany przez media. Ale ludzie wiele od niego oczekiwali. Być może zbyt wiele i stąd to rozczarowanie – sądzi Gorisek.

Konkurs na normalnej skoczni wygrał Weissflog przed Finami Nykaenenem i Puikkonenem (Fot. Getty)
Konkurs na normalnej skoczni wygrał Weissflog przed Finami Nykaenenem i Puikkonenem (Fot. Getty)

36 lat temu, a jakby wczoraj


Ulagę dalej dręczy tamten dzień. Ale potrafi o nim mówić. Nie robi tego często, nie rozdrapuje ran przy każdej nadarzającej się okazji. W 2019 roku Sarajewo organizowało Zimowy Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy. Wielka impreza wróciła na teren Bośni. Wraz z nią wrócił temat konkursu na normalnej skoczni. Ulagę zapytała o to bałkańska Al Jazeera.

Dobrze pamiętam Sarajewo i tę euforię panującą przed oraz w trakcie igrzysk. Cały kraj żył tymi zawodami. To było coś wspaniałego być ich częścią. Niestety, nie spełniliśmy oczekiwań – przytakiwał.

Zdaje sobie sprawę, że w dużej mierze to on nie spełnił oczekiwań. Piąte miejsce w Pucharze Świata, udane treningi, igrzyska przed własną publicznością. Nie mogło pójść źle, a poszło fatalnie.

Po prostu tak wyszło. Wciąż dobrze pamiętam te zawody. Oczekiwania były ogromne, ale nie osiągnęliśmy w tych igrzyskach zbyt wiele jako reprezentacja, z wyjątkiem Jure Franka. Wielu z nas było dopiero na początku karier i nawet nie wiedzieliśmy, jak skorzystać z tego, co nam oferowano. Popełniliśmy błędy już w przygotowaniach, ponieważ trenowaliśmy w całkiem innych warunkach niż te, które mieliśmy w zawodach. Wyszło, że na olimpijskich arenach stworzyliśmy lepsze warunki dla innych niż dla nas samych – opowiadał.

Rok wcześniej też nie uciekł od pytań o Sarajewo. Bo zbliżały się igrzyska w Pjongczangu. W roli faworyta widział Kamila Stocha. I Polak z tej roli się wywiązał.

Pamiętam to, jakby było wczoraj. A minęły już 34 lata – tak Ulaga zaczynał wypowiedź dla sport.avaz.ba.

Zawsze przychodzi nieunikniona dyskusja o tamtych lutowych dniach w 1984 roku. To były miłe dni. Ale gdybym mógł cofnąć czas, wiele zmieniłbym w swoich skokach. Tylko cóż mogę teraz począć? Było, jak było. Zawiodłem i pozostał wielki żal, że nie zdobyłem medalu. Człowiek uczy się całe życia, a ja dużo się wtedy nauczyłem – patrzy po latach na występ, którym rozczarował Jugosławię.

Rodakom Ulagi nie było dane zobaczyć jego rehabilitacji na dużej skoczni. Zobaczyli tylko lepszy występ. Tomaz Dolar był jedenasty, Primoz Ulaga trzynasty, Vasja Bajc piętnasty, Miran Tepes dopiero 45. Złotymi medalami podzielili się Weissflog i Nykaenen. Zawiedzione Sarajewo widziało olimpijskie narodziny gwiazd. Dla obu to były pierwsze zwycięstwa w igrzyskach. Ale nie ostatnie. A Jugosłowianom na pocieszenie zostało srebro narciarza Jure Franka w slalomie gigancie.

Kompleks Igman to dziś smutno wyglądająca pamiątka po wydarzeniach z 12 lutego 1984 roku i wojnie na terenie Bośni i Hercegowiny (Fot. Getty)
Kompleks Igman to dziś smutno wyglądająca pamiątka po wydarzeniach z 12 lutego 1984 roku i wojnie na terenie Bośni i Hercegowiny (Fot. Getty)

Marzenia Ulagi, marzenia Goriska


Dziś Igman jest świadectwem wojny, która przetoczyła się przez Bośnię i Hercegowinę. W tym miejscu znajdowała się strefa buforowa między zwaśnionymi stronami, Bośniakami i Serbami. Od igrzysk nikt tam nie skakał. Gorisek oczami wyobraźni widział skocznie odzyskujące dawną świetność. Znów nowoczesne, znów witające najlepszych skoczków świata. Były plany, zamiary, by je wyremontować. Sarajewo chciało się ubiegać o organizację igrzysk olimpijskich w 2010 roku. Nie spełniło nawet wymogów MKOl. A kompleks Igman, jak popadał w ruinę, tak popada.

Ostatni raz odwiedziłem skocznie w Sarajewie w 2005 roku razem z synem Sebastjanem. Pojechaliśmy na zaproszenie prezesa tamtejszego komitetu olimpijskiego, pana Karabegovicia, oraz burmistrza Sarajewa. To były udane spotkania. Również wspierali ideę renowacji centrum olimpijskich skoczni. Chcieli zreorganizować sporty zimowe w Bośni, ponownie gościć międzynarodowe zawody. Od tego czasu sporadycznie kontaktujemy się z różnymi entuzjastami sportu, ale nie ma woli politycznej i dlatego skocznie wciąż nie zostały wyremontowane. Jedyny pozytyw jest taki, że to miejsce odwiedzają turyści – przyznaje człowiek, który je stworzył.

Ulaga tamtego dnia nie wymaże z pamięci. Zostanie z nim do końca życia. Ale wierzy, że nim odejdzie, ujrzy jeszcze piękne obiekty w Sarajewie. Takie jak w 1984 roku, choć są niemymi świadkami jego klęski. – Kiedy widziałem zrujnowane skocznie Igman, zabolała mnie dusza. Czekam na dzień, w którym zostaną odnowione, a nie rozebrane, popadające w zapomnienie w sosnowym lesie – powiedział po 34 latach.

IO Sarajewo 1984: Weissflog oraz Nykaenen walczyli o złoto [wideo]
(fot. TVP Sport)
IO Sarajewo 1984: Weissflog oraz Nykaenen walczyli o złoto [wideo]

Najnowsze
Polska - Grecja. Socca Heroes Calisia Castle [MECZ]
nowe
Polska - Grecja. Socca Heroes Calisia Castle [MECZ]
| Piłka nożna 
Polska - Grecja. Socca Heroes Calisia Castle – turniej reprezentacji narodowych (fot.TVP SPORT)
Dzisiaj pierwszy konkurs Raw Air w Vikersund. Relacja na żywo w TVP!
O której skoki narciarskie dzisiaj na żywo? Konkurs Raw Air w Vikersund w sobotę 15 marca 2025
Dzisiaj pierwszy konkurs Raw Air w Vikersund. Relacja na żywo w TVP!
| Skoki narciarskie 
Polak błysnął przed zgrupowaniem kadry! Najlepszy na boisku
Jakub Piotrowski (fot. Getty Images)
Polak błysnął przed zgrupowaniem kadry! Najlepszy na boisku
| Piłka nożna / Inne ligi 
Zagraniczne media o reprezentantach Polski: nie wytrzymują presji
Polscy szczypiorniści zremisowali z Portugalią w eliminacjach ME (fot. PAP/Adam Warżawa)
Zagraniczne media o reprezentantach Polski: nie wytrzymują presji
| Piłka ręczna / Reprezentacja mężczyzn 
PŚ w Pokljuce: oglądaj bieg masowy mężczyzn
Biathlon, Puchar Świata w Pokljuce: bieg masowy mężczyzn. Transmisja online na żywo w TVP Sport (15.03.2025)
trwa
PŚ w Pokljuce: oglądaj bieg masowy mężczyzn
| Biathlon 
Johaug triumfuje przed własną publicznością
Therese Johaug (fot. Getty)
Johaug triumfuje przed własną publicznością
| Biegi narciarskie 
Biathlon, Puchar Świata w Pokljuce: bieg masowy kobiet [ZAPIS]
Biathlon, Puchar Świata w Pokljuce: bieg masowy kobiet. Transmisja online na żywo w TVP Sport (15.03.2025)
Biathlon, Puchar Świata w Pokljuce: bieg masowy kobiet [ZAPIS]
| Biathlon 
Do góry