Szefowie Bayernu Monachium mają ambitne plany transferowe na najbliższe lato. Większość z nich jest jednak na razie daleka od realizacji.
Przerwa spowodowana pandemią nie przeszkodziła mistrzom Niemiec w działaniach. Właściwie bez przeszkód mogli realizować kolejne elementy planu, więc przedłużyli kontrakty z trenerem Hansim Flickiem, Manuelem Neuerem, Thomasem Muellerem i Alphonso Daviesem. Teraz mają jednak apetyt na jeszcze więcej. Ale też nowe problemy.
Przede wszystkim w stolicy Bawarii pragną na dłużej zatrzymać Thiago Alcantarę i Davida Alabę. Dotychczas wydawało się to dość oczywiste, lecz dość niespodziewanie pojawiły się przeszkody. Jak poinformował "Kicker", w obu przypadkach nie ma postępów w negocjacjach. Austriacki obrońca już od dawna przebąkuje o chęci zmiany barw, ale klub nie zamierza go oddawać tego lata. Niewykluczone zatem, że już za pół roku będzie mógł negocjować darmowe przenosiny.
Podobnie rzecz ma się z hiszpańskim pomocnikiem, który ma jeszcze 12 miesięcy umowy z Bayernem. W jego przypadku jednak szefowie biorą pod uwagę przedwczesne rozstanie już w najbliższych tygodniach. By jednak do tego doszło, niezbędne są dwa warunki do spełnienia: znalezienie chętnego na jego usługi oraz wyłożenie ze strony potencjalnego pracodawcy kwoty oscylującej wokół 70 milionów euro.
Wciąż kluczowym celem transferowym pozostaje Leroy Sane, który wydaje się być od dawna dogadany z monachijczykami. Zdaniem "Kickera" ruch zależy już tylko od kwoty za piłkarza, bo on sam jest po słowie z nowym klubem. Znacznie więcej kłopotu będzie z potencjalnym ściągnięciem Kaia Havertza z Bayeru Leverkusen. On z kolei, według relacji dziennikarzy, nie ma przekonania, że Bayern byłby dla niego rozsądnym krokiem, bo nie czuje zaangażowania ze strony szefów w tę transakcję. W grze o niego będą także kluby angielskie i hiszpańskie.