Wisła rozbita przed meczem z Legią. Uniknąć kompromitacji z jesieni

SZPITAL W WARSZAWIE. LEGIA BEZ SZEŚCIU ZAWODNIKÓW 

Basha jak z jesieni

Podczas przerwy w rozgrywkach Wisła pojechała do Arłamowa, by bieszczadzkiej głuszy przygotowywać się do końcówki sezonu. Skowronek rzadko miał do dyspozycji pełen skład. Z urazami zmagali się najważniejsi piłkarze środka drugiej linii – Vullnet Basha, Gieorgij Żukow i Vukan Savicević. A jednak przed meczem z Piastem Skowronek nawet nie zająknął się o tych problemach, za to mówił o szerokiej kadrze. – Chciałem pomóc w ten sposób zespołowi. Nikt nie widział naszych treningów, więc postanowiłem, że ukrywając te informacje, spróbujemy zaszkodzić przeciwnikowi. Nie udało się, dlatego teraz mówię prawdę – przekonuje Skowronek.

Po meczu w Gliwicach można mieć wrażenie, że i Basha, i Żukow powinni dostać nieco więcej czasu na dojście do siebie. Basha, gdy nie jest w pełni zdrów, jest cieniem samego siebie. Kibice Wisły przekonali się o tym w trakcie rundy jesiennej, gdy obecność Albańczyka w żaden sposób nie mogła pozytywnie wpłynąć na grę zespołu. Drużyna wpadła w korkociąg przegranych, a ówczesny trener Maciej Stolarczyk już nie wiedział na kogo może liczyć. Bo zawodzili także ci, na których liczył najmocniej. Podobnie było minionej soboty w Gliwicach. Żukow popełnił fatalny błąd przy drugim golu dla mistrzów Polski, a Basha został zdjęty już po pierwszych 45 minutach. Człowiek, który w normalnej dyspozycji powinien rządzić w środku pola, w sobotnim meczu wygrał tylko trzy pojedynki z ośmiu i nie miał żadnego odbioru.

Jesienią, gdy Wisła przyjechała do Warszawy, drużyna zmagała się ze sporymi problemami kadrowymi, teraz sytuacja jest podobna. Trener Artur Skowronek ma olbrzymie problemy z obsadą kilku pozycji. Najgorzej sytuacja wygląda w defensywie. Z lewej strony nie może zagrać zawieszony za kartki Maciej Sadlok. Z kolei Mateusz Hołownia, który właśnie teraz mógłby dostać szansę, przeciwko Legii grać nie może. Tak wynika z umowy między Wisłą a Legią. Z drugiej strony boiska jest nie lepiej. David Niepsuj i Łukasz Burliga nie są w pełni sił. W trakcie tygodnia głównie się leczyli.

Rywal ciągle szybszy

Tyle na wstępie. A im dalej, wcale nie jest lepiej. Z urazami zmagają się również Kamil Wojtkowski, Damian Pawłowski, Alon Turgeman (oni w niedzielę na pewno nie zagrają), Krzysztof Drzazga, Michał Mak, a do tego dochodzi złamana ręka Pawła Brożka. Za kartki pauzuje Vukan Savicević. Ta wyliczanka kończy się dwoma wnioskami. Po pierwsze, Skowronek nie ma żadnego wyboru w środku pomocy, musi stawiać na zdrowych, nawet jeśli są dalecy od optymalnej formy. Po drugie, w linii ataku trzeba wybierać między Lubomirem Tuptą a Aleksandrem Buksą. Słowak do tej pory nikogo na kolana nie rzucił, skończył na jednej bramce. Buksa to gorące nazwisko, ogromny potencjał. Co prawda, nie daje gwarancji równego, wysokiego poziomu, ale z pewnością warto stawiać właśnie na niego. Jeśli rolą Ekstraklasy jest szkolenie piłkarzy, to Buksa nie może latami czekać na swoją szansę.

Nie musi to mieć jednak zbawiennego wpływu na wyniki. W pierwszej kolejce po wznowieniu rozgrywek Wisła zaprezentowała się fatalnie, chyba najgorzej w PKO Ekstraklasie. O grze krakowian w Gliwicach trudno napisać cokolwiek pozytywnego. Wszyscy piłkarze zagrali zdecydowanie poniżej umiejętności. Wiślacy byli ciągle spóźnieni, praktycznie wszystkie drugie piłki padały łupem gospodarzy. To ich napędzało. A goście co rusz musieli skupiać się na bronieniu. Inna sprawa, że wychodziło im to bardzo słabo. Brakowało komunikacji i asekuracji. Boiskowe spostrzeżenia potwierdzają statystyki. Piłkarze Piasta wykonali 81 sprintów. Wiślacy – tylko 63. To duża różnica. Oczywiście, wynik meczu to składowa wielu detali, ale nie możesz wygrać, jeśli ciągle jesteś spóźniony.

Co ciekawe, nie tylko Wisła zaprezentowała się tak słabo pod względem fizycznym w pierwszej kolejce po powrocie. Podobne problemy miała Pogoń Szczecin i Wisła Płock. Wiele wskazuje na to, że w tych wszystkich przypadkach piłkarze nie zdążyli jeszcze "odkręcić" się po przygotowaniach do końcówki sezonu. W tym wypadku czas powinien działać na korzyść i w następnej kolejce różnice między tymi drużynami a resztą stawki nie powinny być aż tak widoczne.

Litania błędów

Mocno liczy na to Skowronek. – W Gliwicach wyglądaliśmy źle fizycznie, przede wszystkim w środkowej strefie. Mieliśmy przerwy w treningu. W przypadku Bashy aż dwa tygodnie, u Żukowa tydzień, Vukan też nie trenował przez kilka dni. Nie zagrali w grze kontrolnej przed meczem z Piastem. W Gliwicach przegrywaliśmy drugie piłki, nie było czucia przestrzeni, asekuracji, za dużo staliśmy "w poziomie", za plecami, środkowi obrońcy nie skracali pola gry. Robiły się przestrzenie i piłki były zbierane przez rywali – wylicza. Z Legią ma być inaczej. – W tym tygodniu mieliśmy krótkie, dynamiczne zajęcia. Chłopaki żywo się poruszają. Nie jest to subiektywna ocena, a potwierdza to monitoring treningu. Ten tydzień na pewno dużo dał drużynie, szczególnie środkowym pomocnikom i to widać – dodaje.

Po takiej inauguracji Skowronek z pewnością musiał popracować nad głowami piłkarzy. Udana seria meczów sprzed pandemii (osiem meczów bez porażki, w tym tylko dwa remisy) poszła w proch. Wysoka porażka z mistrzem Polski musiała zaboleć. Do tego dochodzi długa liczba kontuzji i poważny uraz jednego z liderów zespołu, Pawła Brożka. Mało powodów do optymizmu, a ten musi się pojawić w głowach wiślaków. W niedzielę z Legią trudno będzie im nawiązać wyrównaną walkę. Może się zdarzyć, że Wisła już po tej kolejce wróci do strefy spadkowej. Do końca rundy zasadniczej czekają ją mecze z Rakowem Częstochowa i Arką Gdynia. Wiślacy na nowo zaplątali się w walkę o utrzymanie. Tu pomóc może hart tej drużyny.

W takiej sytuacji na pewno nie warto przypominać wiślakom o porażce 0:7. – Ładnie bym zadziałał na psychikę piłkarzy, gdybym wrócił do tego meczu. Nie miało to żadnego sensu. Jesteśmy pozytywnie nastawieni, wierzymy w swój zespół, znamy swoją wartość. Już nie raz udowodniliśmy, że mamy mocną drużynę – mówi Skowronek.

W Wiśle jest spora grupa piłkarzy, którym 30 czerwca kończy się kontrakt. Nie ze wszystkimi Wisła podpisała jeszcze stosowne aneksy wydłużające umowę do końca rozgrywek. Taki dokument na pewno podpisał m.in. Michał Mak.