Wielu już go skreśliło, ale on raz jeszcze wraca na ring i wierzy, że to co najlepsze dopiero przed nim. Patryk Szymański na gali MB Boxing Night 7 zmierzy się z Przemysławem Gorgoniem. Transmisja 20 czerwca od 19:35 w TVP Sport, TVPSPORT.PL i aplikacji mobilnej TVP Sport.
RAFAŁ MANDES, TVPSPORT.PL: – Najbliższa gala reklamowana jest hasłem "Na krawędzi". To o tobie?
PATRYK SZYMAŃSKI: Z tego co wiem, to Mateusz Borek nazwał tak galę dużo wcześniej, niż zaczęliśmy rozmawiać, ale nie ukrywam, że moja kariera jest rzeczywiście na krawędzi. Nie czuję jednak w związku z tym żadnej dodatkowej presji – za mną bardzo dobre przygotowania, po których jestem pewien efektu końcowego.
– Przeglądając internet to niewiele osób w ciebie wierzy. Czytasz komentarze na swój temat?
– Generalnie nie czytam, ale wiadomo, że to do mnie dociera. Nie wpływa to na mnie negatywnie, wręcz przeciwnie – to dodatkowa motywacja. Zdaję sobie sprawę, że niewiele osób we mnie wierzy, być może nawet nikt już we mnie nie wierzy, ale jeszcze pokażę na co mnie tak naprawdę stać. Nie jest tajemnicą, że to co działo się w ostatnich dwóch latach, to nie było to, czego oczekiwałem od siebie, mojego boksu, itd. Moja kariera nie wyglądała tak, jak powinna wyglądać. Mam jednak nadzieję, że uda mi się wyeliminować wszystkie mankamenty i będzie dobrze.
– Sporo osób ma pretensje m.in. do Mateusza Borka, że ciągle udostępnia ci miejsce na swoich galach. Te osoby mówiąc wprost boją się o twoje zdrowie.
– To ja bym chciał zapytać te osoby, czy ja kiedykolwiek zostałem tak naprawdę mocno znokautowany? Niby wszyscy dbają o moje zdrowie, ale nikt za mnie życia nie przeżyje. Jestem dorosły, odpowiedzialny i decyzja, że wracam na ring, była przemyślana z każdej strony. Uwierzcie mi – ja też troszczę się o swoje zdrowie. Proszę tylko o jedno – nie kończcie za mnie mojej kariery.
– Wiele osób cię skreśliło, ale ty jak już wspomniałeś nadal wierzysz, że może być dobrze.
– Pewnie. Gdyby było inaczej, to bym skończył karierę. Wiem, że stać mnie na dużo i to jest moja motywacja. Tak naprawdę to jest ostatni moment, by wszystko sobie poukładać i coś fajnego jeszcze pokazać. Te porażki wiele mnie nauczyły, zarówno jako sportowca jak i człowieka i mocno wierzę w to, że gala w Arłamowie będzie dla mnie nowym otwarciem. Tak jak umowa MB Promotions i Tymex Boxing Promotion z TVP Sport to dla wszystkich nowa karta, tak liczę, że i dla mnie to będzie nowy etap w karierze.
– Po pierwszej porażce twój ówczesny trener świętej pamięci Andrzej Gmitruk powiedział, że nie powinieneś już więcej boksować.
– O zmarłych mówi się dobrze, albo wcale, dlatego ja nic nie powiem w tym temacie.
– Trener Gmitruk, ale i kilka innych osób mówiło i mówi, że pięściarsko u ciebie jest wszystko ok, że to głowa zawodzi. Zgadzasz się?
– Miałem walki w Ameryce, w wielkiej telewizji, presja była znacznie większa i ja sobie z tym radziłem. To nie jest wina presji, czy głowy, w tych aspektach wszystko jest w porządku. Zawiodły inne elementy. Zresztą na 90 procent już zdiagnozowałem problemy moich słabszych występów.
– Jakie to elementy?
– Nie chcę teraz mówić o tym głośno, ale uspokajam, że to żadne problemy ze zdrowiem. Mówiąc ogólnie to zmiany w treningu oraz wreszcie odpowiednie podejście do kwestii wagi. Wcześniej musiałem zrzucać wiele kilogramów i w efekcie w ringu prezentowałem dziesięć procent tego co potrafię. Od dłuższego czasu współpracuję jednak z dietetykiem, waga została unormowana, metabolizm jest znacznie lepszy. Teraz ważę 78 kg, walka odbędzie się w kategorii super średniej (limit 76,2 kg, red.), ale docelowo chcę walczyć w średniej, a nawet junior średniej.
– Kategoria średnia w Polsce to m.in. Maciej Sulęcki, Kamil Szeremeta, czy Fiodor Czerkaszyn. Chciałbyś zmierzyć się z którymś z nich?
– Z większością z nich się znam, z Maćkiem Sulęckim sparowałem i fajnie, że jest kilku dobrych chłopaków w tej kategorii. Taka rywalizacja na pewno podnosi poziom, ale broń Boże nie wypada mi teraz mówić, że chciałbym z którymś z nich walczyć. Jesteśmy w zupełnie innym miejscu naszych karier, ja się teraz skupiam tylko na sobie, na tym, by to wreszcie wyglądało jak należy. Trochę czasu mi to zajęło, ale poukładałem sobie wreszcie wszystko w głowie – życiowo, sportowo i treningowo.
– Jesteś zdaniem ekspertów i bukmacherów zdecydowanym faworytem walki z Przemysławem Gorgoniem.
– Już raz się przejechałem na lekceważeniu rywala i na tym, że wszyscy wokół mówili, że będzie spacerek. Mówię o tej walce z trenerem Gmitrukiem u boku, w Zakopanem (rywalem był Fouad El Massoudi, red.). Wyszedłem chory do ringu, dostałem cios głową i walka zmieniła się o 180 stopni – ze spacerku w najtrudniejszą w karierze. Przemka nie lekceważę, muszę być w stu procentach skoncentrowany.
– Skoro ma być nowe otwarcie, to liczymy na efektowny boks.
– Ci co się interesują boksem mają co do mojej osoby znacznie wyższe wymagania i ja ich rozumiem, bo sam wymagam od siebie zdecydowanie więcej. Nie chcę tylko wygrać, chcę wygrać w dobrym stylu i tak do tej walki podchodzę.