18 cze 2020

Felieton Macieja Iwańskiego. Dwadzieścia pięć procent i pełnia szczęścia

Cieszący się piłkarze SSC Napoli (Fot. Getty Images)

To jest sens calcio. Brudny, brzydki łobuz, obrzydzający imprezę panom w garniturach. Koniec izmów – wpis takiej treści jednego z włoskich dziennikarzy sportowych dobrze podsumowuje finał Coppa Italia. Mecz był do oglądania co najmniej trudny, ale efekt dla Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika piękny. Co nie zmienia faktu, że ten finał był nieco… gombrowiczowski.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Nie tylko Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński. Polscy triumfatorzy pucharów

Nie tylko Milik i Zieliński. Polacy z pucharami

Czytaj też

Polscy zwycięzcy krajowych pucharów – Arkadiusz Milik, Tomasz Hajto, Tomasz Wałdoch, Robert Lewandowski, Łukasz Piszczek, Jakub Błaszczykowski (fot. Getty Images)

Nie tylko Milik i Zieliński. Polacy z pucharami

Powiedzmy sobie wprost – jak zachwyca finał (grany bez galanterii, bez kibiców), kiedy nie zachwyca. Włoski futbol podbijał świat niejednokrotnie, ale mimo obecności Ronaldo na boisku trzeba było poszukać leków na niestrawność.

Maciej Iwański: Dwadzieścia pięć procent i pełnia szczęścia

Pamięć ludzka ma jednak to do siebie, że jest ulotna, za jakiś czas liczyć się będzie tylko, że Maurizio Sarri znów finał przegrał, Gennaro Gattuso zwyciężył po raz pierwszy, a Milik wykonał decydujący rzut karny. Uczciwie powiedzmy, że realizatorzy transmisji bardzo się postarali, by wyglądało to inaczej niż kopanie na pustym stadionie. Dołożenie efektów graficznych zasługuje na uznanie, bo faktycznie wrażenie wizualne bardzo zyskało, ba! Nawet reklamę dało się tam umieścić. Rynek adaptuje się do niezwykłej sytuacji.

Na nasze szczęście nie musimy eksperymentować w ten sposób, bo nasi kibice wracają na stadiony. Owe 25 procent pojemności stadionu w zupełności wystarczy, żeby znów poczuć, że futbol kolejny raz w historii spełnia funkcję ważniejszą, niż tylko rozrywkowa. Przy okazji warto podkreślić, że znakomitą pracę wykonała w Polsce firma Live Park, produkująca sygnał transmisji z meczów PKO Ekstraklasy. Miałem przyjemność komentować dwa i ścieżka dźwiękowa dokładana była umiejętnie, pomagając w odbiorze meczu. Teraz ten eksperyment się kończy i kibice znów dostaną swój głos.

Wrócili Niemcy, Włosi, Anglicy, Hiszpanie. W ostatnich dwudziestu latach naczytałem się sporo o tym, gdzie jest prawdziwy futbol i jak to dobrze mają ci, którzy latają na mecze „poważnych” drużyn. Z naszej piłki się wyśmiewano, powstała specyficzna moda na pokazywanie palcem jak to beznadziejny jest lokalny futbol nad Wisłą. Staram się, może nieco na siłę, naszej piłki zawsze bronić. Tu możemy coś zbudować, na zewnątrz jesteśmy tylko konsumentami przyczyniającymi się do podtrzymywania siły tamtejszego futbolu.

Ja tam jestem wdzięczny za to, że piłka w Polsce jest i że w tak dziwnym czasie na który nikt nie był przygotowany, nasze kluby grają, stanowiąc dla wielu ludzi swoistą kotwicę w rzeczywistości. Wiadomo, że Puchar Włoch to w porównaniu do naszej piłki wydarzenie o skali światowej, wiadomo jakie grały tam nazwiska. Sportowo jednak ten mecz był torturą. Wolę się uszczęśliwić po naszemu. W weekend znów chętnie obejrzę, jak gole w ilościach hurtowych padają nad Wisłą, do czego bardzo zachęcam.

Nie tylko Milik i Zieliński. Polacy z pucharami