19 cze 2020 | Siatkówka / Rozgrywki Ligowe

Jakub Bochenek, dyrektor GKS Katowice: było spore zagrożenie, że będzie nam trudno wystartować w kolejnych rozgrywkach

Jakub Bochenek jest jednym z najmłodszych dyrektorów w PlusLidze — Jakub Bochenek został nowym dyrektorem sekcji siatkówki GKS Katowice (fot. GKS Katowice)

Wszelkie spekulacje wokół istnienia sekcji w kolejnym sezonie były głównie rozważaniami medialnymi. W głębi serca wiedzieliśmy, że siatkówka jest do uratowania, ale musi się na to złożyć wiele rzeczy. Wykonaliśmy bardzo ciężką pracę, by wszystkie czynniki się ze sobą zazębiły – mówi w TVPSPORT.PL Jakub Bochenek, dyrektor siatkarskiego GKS Katowice, czyli klubu PlusLigi, który w ostatnim czasie mierzył się ze sporymi kłopotami wizerunkowymi i zmniejszeniem budżetu.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

Siatkarz, który jest lekarzem. "Najgorsze? To ból dzieci..."

Czytaj też

Hugo Gaspar pracuje też jako lekarz rodzinny (fot. Instagram/CEV)

Siatkarz, który jest lekarzem. "Najgorsze? To ból dzieci..."

Sara Kalisz: – Jeszcze kilka lat temu był pan dziennikarzem. Objęcie kierownictwa nad sekcją było pana celem?
Jakub Bochenek: – Nie sądziłem, że tak to się wszystko potoczy. Do GKS trafiłem, by zająć się komunikacją i z tym sektorem zarządzania klubem wiązałem przyszłość. Rok temu pojawiła się jednak oferta zostania menedżerem sekcji. Jestem ciekawski, więc nie mogłem odmówić.

Nie sądziłem, że zostanę dyrektorem sekcji. Nie spodziewałem się, że wszystko rozwinie się w takim tempie. To, co wydarzyło się kilka tygodni temu było dla mnie zaskoczeniem, ale czułem, że powinienem spróbować. Zobaczymy, z jakim skutkiem.

Skandal w PlusLidze! "To nie negocjacje, a szantaż"
– Ile ma pan lat?
– 32.

– To chyba sytuuje pana w gronie najmłodszych dyrektorów sekcji.
– Nie wiem, czy jestem najmłodszy, nie sprawdzałem. Jest jeszcze Michał Kocyłowski z MKS Będzin – on też do najstarszych nie należy.

– Kolejny sezon GKS w PlusLidze określił pan z jako "rozgrywki na przetrwanie". Ma to związek jedynie z kwestią oddziałania pandemii na budżet?
– Wszystko wiąże się z sytuacją finansową klubu. W obecnych czasach firmy mają poważniejsze wydatki niż sport. Dotyczy to zarówno spółek skarbu państwa, jak i samorządów, które w dużej mierze finansują polską siatkówkę. To jest największe zagrożenie dla klubu.

Wszelkie spekulacje wokół istnienia sekcji w kolejnym sezonie były głównie rozważaniami medialnymi. W głębi serca wiedzieliśmy, że siatkówka jest do uratowania, ale musi się na to złożyć wiele rzeczy. Wykonaliśmy bardzo ciężką pracę, by wszystkie czynniki się ze sobą zazębiły. Jesteśmy pewni gry w kolejnych rozgrywkach PlusLigi. Zostały poczynione odpowiednie kroki kadrowe i organizacyjne. Właściciel również chce, by w Katowicach siatkówka stała na wysokim poziomie.

Dlaczego ten rok będzie na przetrwanie? Głównie dlatego, że zostaliśmy z zobowiązaniami finansowymi wynikającymi z dwuletnich kontraktów, które w obliczu okrojenia budżetu z powodu pandemii mocno nas obciążały. Umowy dziewięciu siatkarzy praktycznie równały się naszym maksymalnym wydatkom. Udało nam się to jednak posklejać.

– Jak realne było zagrożenie, że GKS nie wystartuje w rozgrywkach?
– Zakładany budżet różnił się w kilkudziesięciu procentach od ostatecznego. Istniało spore zagrożenie, że będzie nam trudno wystartować w kolejnych rozgrywkach. Do tej pory byliśmy klubem, który może nie płacił najwięcej, ale zawsze na czas. Chcieliśmy uniknąć sytuacji, w której się to zmieni.

Poza tym nie pomagały zewnętrzne spekulacje medialne. Nie byliśmy jednak na skraju przepaści, o krok od katastrofy. Nadal jest nam ciężko, ale na chwilę obecną mamy niemal pewność, że uda nam się dokończyć kolejny sezon.

– Doszły do mnie anonimowe wiadomości o tym, że poprzedni dyrektor sekcji podpisywał zawyżone kontrakty. Ile było w tym prawdy?
– Nie odniosę się do kwot. Mogę powiedzieć tylko tyle, że kontrakty dwuletnie przy obniżonym budżecie były dla nas sporym obciążeniem. Czy były za wysokie? Każda osoba w tej kwestii na pewno ma inne zdanie. Inaczej patrzy na sprawę dyrektor, inaczej siatkarz, a odmiennie menedżer.

Siatkarz, który jest lekarzem. "Najgorsze? To ból dzieci..."

Czytaj też

Siatkarz, który jest lekarzem. "Najgorsze? To ból dzieci..."

Minister sportu: zawodnicy mogą być spokojni o przygotowania do IO

Minister sportu - Danuta Dmowska-Andrzejuk (fot. TVP)

Minister sportu: zawodnicy mogą być spokojni o przygotowania do IO

– Czy prezes Marek Szczerbowski lubi siatkówkę? Jak często będzie chodził na mecze w kolejnym sezonie?
– Nasz prezes cały sezon chodził na mecze – nie było go chyba na jednym i to z powodu kolidowania spotkań dwóch sekcji. Z każdym dniem bardziej lubi siatkówkę, zapewniam. Co do zaangażowania w dyscyplinę i prowadzenie sekcji również nie można mu niczego zarzucić. Czuje się bardzo odpowiedzialny za siatkarską drużynę.

Siatkarski GKS Katowice ratuje wizerunek. Kohut zostaje, Fijałek odchodzi"
– Do klubu powracają siatkarze, którzy mieli rozwiązane kontrakty. To próba ratowania relacji, czy też pragmatycznie najlepsze wyjście dla obu stron?
– Razem z Grzegorzem Słabym mamy za zadanie uzupełnić skład i prowadzić drużynę. Powrót do klubu Adriana Buchowskiego czy Emanuela Kohuta nie jest próbą ratowania wizerunku, a tym, do czego dążyliśmy od początku – szukaniem możliwości dogadania się. Trochę to trwało, ale udało się osiągnąć porozumienie.

– Z boku wyglądało to trochę tak, że klub rozwiązał ważne umowy, bo siatkarze się na coś nie zgadzali. Kiedy przystali na zaproponowane rozwiązania, wrócili do zespołu.
– Nie chcieliśmy i nie chcemy rozważać takich rzeczy w mediach, nie wdawaliśmy się w polemikę. Uznaliśmy, że najlepiej będzie rozwiązać to bezpośrednio z samymi siatkarzami. Skończyło się dobrze. Doszliśmy do kompromisu i to chyba najważniejsze. Być może została mała skaza PR-owa, ale niewykluczone, że kiedyś wszystko zostanie dogłębnie i publicznie wyjaśnione. Póki co nie widzimy takiej konieczności.

– Dustin Watten wróci?
– Porządek procesowy trwa. Na razie musimy wstrzymać się z komentarzami.

– To znaczy, że rozważany był temat jego powrotu do klubu?
– Temat jest, ale nie wiadomo, jak to się wszystko potoczy. Chcemy załatwić to polubownie.

– Jaki będzie cel na przyszły sezon?
– Kadrowo sprawa wygląda podobnie do poprzednich rozgrywek, choć zagramy bez świetnego Rafała Szymury. W obecnej sytuacji finansowej nie mogliśmy wzmocnić drużyny, więc tylko uzupełnialiśmy skład. Chcemy dać szanse młodym, ambitnym siatkarzom, którzy do tej pory nie stanowili podstaw swoich drużyn.

Wiemy, że wynik z tego roku będzie nam trudno powtórzyć. Po wszystkich perturbacjach chcemy przejść sezon suchą nogą. Celem jest spokojne utrzymanie.

– Czego najbardziej się pan obawia jako 32-letni dyrektor GKS-u?
– Powrotu pandemii. Niepewność, jaką ze sobą niosła, była bardzo trudna do zniesienia i rzutowała nie tylko na sezon 2019/2020, ale także na kolejne rozgrywki. Wierzę jednak w rozsądek ludzi i liczę na to, że zmagania PlusLigi tym razem uda nam się rozegrać w całości.

Czytaj też:
Konflikt z Wlazłym, wybór Bartman lub Kubiak i porażka na igrzyskach. Andrea Anastasi: teraz Polska to mój drugi dom
Łukasz Kaczmarek: miałem zapalenie mięśnia sercowego. Bardzo się wystraszyłem. Dla niektórych to choroba śmiertelna

Zgrupowanie siatkarek w Szczyrku. "Tęsknota i głód jest niesamowity"