| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Jakub Moder to kolejny wychowanek akademii Lecha Poznań, którego warto oglądać z bliska. Wielu kibiców nie wyobraża sobie już środka pola bez 21-latka. Niektórzy widzą go nawet w reprezentacji Polski. Na razie jednak twardo stąpa po ziemi.
Jakub Ptak, TVPSPORT.PL: – Czy wiesz, że otrzymałeś ogromny kredyt zaufania od kibiców? W mediach społecznościowych popularność zdobyła akcja #biletdlaMuhara. Część fanów domagało się posadzenia Karlo na ławce i ciebie w pierwszym składzie.
Jakub Moder: – Karlo grał bardzo dużo. Ja przed pandemią dostałem się do pierwszego składu, a po powrocie znowu dawałem dobre zmiany i kibice domagali się, żebym grał częściej. Nie wiem, czy to kredyt zaufania, może bardziej wsparcie mnie.
– Być może trenerowi Dariuszowi Żurawiowi trudno było zmieścić Modera i Muhara w pierwszym składzie?
– Wcale tak nie uważam. Graliśmy razem kilka meczów w tym sezonie – on grał na pozycji numer 6, ja na pozycji numer 8. Wiadomo, że Karlo jest klasycznym defensywnym pomocnikiem. Bardzo lubi ostrą grę, grę w kontakcie. Ja gram trochę inaczej i raczej nie jestem typową "szóstką". Myślę, że wyglądało to całkiem dobrze i uzupełnialiśmy się na boisku. Dogadywaliśmy się i znowu byśmy się dogadali, gdyby trzeba było zagrać obok siebie.
– Wspominasz o dobrych zmianach, które dawałeś od początku roku, ale rozpoczynałeś mecze na ławce. Czy to nie irytowało?
– Każdy chce grać w pierwszym składzie, dlatego za każdym razem dawałem na boisku z siebie wszystko. Jakaś złość była, ale jestem dość cierpliwy. Wiedziałem, że jeśli dalej będę tak pracować, to w końcu trafię do pierwszego składu. Tak było przed, jak i teraz, w pandemii.
– Powrót do pierwszego składu był wymarzony. Bramka i udział w akcjach przy dwóch kolejnych golach w meczu z Pogonią (4:0) sprawiły, że znów zrobiło się o tobie głośno. Czy to był najlepszy do tej pory mecz w Lechu?
– Na pewno jeden z najlepszych. Pamiętam jeszcze dobrze mecz z Górnikiem w Zabrzu, gdzie wygraliśmy i miałem asystę, ale to spotkanie z Pogonią pokazało, na co tak naprawdę mnie stać.
– Pojawiły się nawet głosy, że warto powołać cię do reprezentacji Polski. Jak radzisz sobie z tak znacznym wzrostem zainteresowania?
– Na pewno jest więcej szumu wokół mnie. Czasami natykam się na takie artykuły, moi rodzice i brat również mi ich dużo wysyłają. Nie ma co ukrywać, jest „pompka”. W ogóle się jednak nie podpalam. Dużo było takich przypadków, że młodzi zachłysnęli się tym, co się działo wokół nich. Staram się podchodzić do kariery spokojnie. Może dziennikarze chcą, bym jechał na kadrę, ale patrzę na nią pod kątem przyszłości a nie teraźniejszości.
– Niewątpliwie masz teraz 5 minut, ale nie tylko ty z młodych graczy Lecha wyróżniasz się na trawie. Czy te małe sukcesy nakręcają was do przełamywania kolejnych barier?
– Nie da się ukryć. Teraz mam swoje 5 minut, ale nie tylko ja – np. Tymek Puchacz też dobrze wygląda na lewej obronie po przesunięciu go przez trenera, a Kamil Jóźwiak zawsze jest wyróżniającą się postacią. Każdy z wchodzących daje gwarancję. Młodzież Lecha imponuje w Ekstraklasie. Uważam, że już weszliśmy na taki poziom, że możemy ciągnąć grę zespołu z czuba tabeli, tak jak teraz. Jesteśmy z tej samej akademii, co nas napędza i dużo dla nas znaczy.
Czytaj także: PKO Ekstraklasa: kibice wracają na trybuny. Tylu może zasiąść na danym stadionie [LISTA]
– Szatnia Lecha ma ciekawą strukturę, bowiem niemal wszystkich zawodników można podzielić na dwie grupy – młodzieżowców i obcokrajowców. Taki układ jest korzystny?
– Nie ma barier. My, młodzi, umiemy rozmawiać po angielsku, a obcokrajowcy uczą się i starają się mówić po polsku. Dogadujemy się bardzo dobrze od początku. Ci z zagranicy fajnie się zaaklimatyzowali. Wszyscy czujemy się bardzo dobrze, bo się dogadujemy.
– Urodziłeś się w Szczecinku, ale pochodzisz z wielkopolskiego Drawska. Jesteś kolejnym piłkarzem z regionu, który gra w Lechu.
- Przenieśliśmy się do Drawska z rodziną miesiąc po moich narodzinach. Jestem więc z Wielkopolski i Lecha mam w sercu od początku. Jak była możliwość, to jeździłem na mecze lub oglądałem je w telewizji. Od małego kibicowałem i zawsze chciałem grać w Poznaniu. Marzenie się spełniło. Jestem bardzo szczęśliwy. Bardzo wspiera mnie nie tylko rodzina, ale też znajomi z Drawska. Cała wieś kibicuje Lechowi.
– Trafiłeś najpierw do Warty, a w 2014 roku do Lecha. Trzy lata później trener Nenad Bjelica włączył cię do kadry pierwszego zespołu. Jak wspominasz tamten czas?
– Było wtedy bardzo dużo transferów, więc byłem bardziej zawodnikiem rezerw, niż pierwszej drużyny. Trenowałem przy Bułgarskiej, ale nie brano mnie pod uwagę przy ustalaniu składu. Miałem 18 lat i za wiele nie mogłem oczekiwać. Rywalizowałem z bardziej doświadczonymi, którzy po coś przyszli do Lecha i czekałem na swoją szansę. Dostałem ją raz – trener Bjelica dał mi zadebiutować w meczu ligowym z Wisłą Kraków.
– Po tym sezonie zostałeś wypożyczony do Odry Opole. Mówiłeś wtedy wprost – idę zdobywać doświadczenie, a za rok wracam walczyć o miejsce w składzie.
– Bardzo chciałem być wypożyczony i wejść poziom wyżej. Wiedziałem, że w Lechu szans mogę mieć mało. Grałem niemal cały sezon w Odrze – opuściłem tylko trzy mecze w lidze. Dobrze wspominam tamten czas. Rozwinąłem się w wielu wymiarach. Złapałem pewność i doświadczenie. Grałem na wielu pozycjach i na każdej z nich mogłem się czegoś nauczyć…
– Ale raczej nie wrócisz na środek ataku?
– Były takie sytuacje, że musiałem z konieczności zagrać na "dziewiątce", ale to nie jest moja pozycja. Nie czułem się tam najlepiej – zwłaszcza w 1. lidze, która jest bardziej fizyczna a obrońcy lubią tam grę w kontakcie.
– Przed wami osiem lub dziewięć spotkań tego sezonu. Sezonu, który miał być potraktowany jako "przejściowy". O co walczycie w nadchodzących meczach?
– Owszem, były głosy, że to sezon przejściowy. Wiedzieliśmy jednak, że mamy bardzo dobrą drużynę. Siłą rzeczy musimy bić się o jak najwyższe miejsce, co pokazują te rozgrywki. Były wahania formy i gorsze serie meczów, ale wychodziliśmy na plus. Pokazaliśmy, że możemy być wysoko grając bez większej presji. Teraz chcemy być na jak najwyższym stopniu podium i zdobyć Puchar Polski.
– Jaki jest sekret skutecznych strzałów z dystansu?
– Nigdy nie wiem co odpowiedzieć, bo… nie wiem, czy jest jakiś sekret. Staram się poprawiać ten element gry, ale to jest chyba jakiś dar. Nie mam może aż tak dobrego dryblingu i imponującej szybkości, jak inni, ale mam mocne kopnięcie z dystansu. To moja mocna broń.
Czytaj także: Piast Gliwice – Lech Poznań. Transmisja online, live stream, mecz na żywo 20 czerwca w TVP 1 i TVPSPORT.PL