| Piłka nożna / Reprezentacja kobiet
Piłkarki Czarnych Sosnowiec i Górnika Łęczna zagrają o Puchar Polski. W półfinałach niespodziankę sprawiła jedynie pogoda. Opady deszczu przedłużyły rozgrywane w Ząbkach spotkanie o niemal dwie godziny.
W związku z pandemią COVID-19 Polski Związek Piłki Nożnej podjął decyzję o zakończeniu rozgrywek Ekstraligi, uznając za ostateczną tabelę w takim kształcie, w jakim obowiązywała w momencie przerwania gier. Jednocześnie zadecydował, że dograny zostanie Puchar Polski. Półfinały rozstrzygnięto w pojedynczych meczach, które odbyły się na terenie neutralnym.
Czarni Sosnowiec – KKP Bydgoszcz 3:0 (2:0)
Piłkarki Czarnych Sosnowiec były zdecydowanymi faworytkami starcia z KKP Bydgoszcz – beniaminkiem Ekstraligi, dla którego sam awans na ten szczebel rozgrywek był sporym osiągnięciem. Obraz gry na stadionie SMS w deszczowej Łodzi od pierwszych minut to potwierdzał.
Kamila Rosińska miała pełne ręce roboty. Po raz pierwszy została zmuszona do kapitulacji w 13. minucie. Wówczas Martyna Wiankowska po fantazyjnym zagraniu zewnętrzną częścią stopy otworzyła drogę Weronice Zawistowskiej, a ta skierowała piłkę do bramki. Jeszcze w pierwszej połowie prowadzenie Czarnych podwyższyła Dżesika Jaszek.
Po przerwie zawodniczki z Sosnowca były nieco bardziej wycofane. Kontrolowały przebieg gry, powstrzymując ataki KKP. Ich rywalki do końca nie poddawały się, odważnie próbując zdobyć choćby bramkę honorową. Narażały się jednak przy tym na kontrataki. W 73. minucie Dorota Hałatek zagrała w pole karne, a Rosińska nie zdołała złapać piłki. Wykorzystała do Jaszek. Strzelając z najbliższej odległości, ustaliła wynik meczu.
Górnik Łęczna – SMS Łódź 3:0 (2:0)
Drugie spotkanie półfinałowe w teorii miało być bardziej wyrównane. Łodzianki nadziei mogły upatrywać w statystyce. To właśnie SMS był w tym sezonie jedyną drużyną, która była w stanie zabrać Górnikowi punkty w Ekstralidze (u siebie zremisowały 1:1). Na boisku w Ząbkach mistrzynie Polski szybko pokazały jednak, że nie zamierzają oddać biletów do finału.
Strzelanie zaczęło się bardzo szybko. Monika Sowalska, bramkarka SMS, już w trzeciej minucie przy próbie wybicia piłki popełniła błąd, wpadając na obrończynię. Okazało się to fatalne w skutkach. Do futbolówki dopadła Nikola Karczewska, która nie mogła spudłować z tak bliskiej odległości. Kilkanaście minut później było już 2:0. Tym razem zawahanie Sowalskiej przy wyjściu do piłki wykorzystała Ewelina Kamczyk – królowa strzelczyń Ekstraligi.
Górniczki zahamowała dopiero ulewa. Mecz w 25. minucie został przerwany. Piłkarki na murawę wróciły po przeszło godzinie – do tego w nieco innym składzie. Trener zespołu z Łodzi – Marek Chojnacki – zdecydował się na zmianę… bramkarki.
Mecz półfinału Pucharu Polski pomiędzy Górnikiem Łęczna i TME GROT SMS Łódź został przerwany z powodu oberwania chmury nad Ząbkami, ale już gramy!
— Paula Duda⚽️📷🌎 (@PaulaDuda13) June 20, 2020
Oglądajcie!👉 https://t.co/RsxKNudu8d pic.twitter.com/WPvyRxnLuT