{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
"Nie chcę być kelnerem". Patryk Szymański przegrał z Przemysławem Gorgoniem

Gala MB Boxing Night 7 w Arłamowie miała być dla Patryka Szymańskiego "być albo nie być" w pięściarstwie. Pojedynek z Przemysławem Gorgoniem zakończył się dla niego porażką na punkty. Choć żadne klarowne deklaracje nie padły, to Szymański przyznał w rozmowie z Sebastianem Szczęsnym, że "nie interesuje go poziom bycia kelnerem".
Ślusarczyk: chcę, by inni się mnie bali
Starcie Szymańskiego i Gorgonia mogło emocjonować. – Wydawało mi się, że przez cztery rundy miałem dużą kontrolę. Nie przyjąłem żadnego ciosu, a do niego jakieś dochodziły – opisywał Szymański. Kluczowym momentem był nokdaun na kilkadziesiąt sekund przed zakończeniem ostatniej, szóstej rundy.
– Faktycznie, dotknąłem kolanem, ale był to bardziej efekt położenia się Przemka na mnie. Przycisnął mnie swoim ciężarem – tłumaczył Szymański. – Byłem pewny, że wygram na punkty. Sędziowie patrzą z boku, widzą inaczej – dodał.
W rozmowie z reporterem TVP Sport, Szczęsnym, przyznał jednak, że nawet odmienny werdykt nie zmieniłby jego spojrzenia na swoją dyspozycję. – Wygrana nie zmieniłaby moich odczuć, bo walka była bardzo słaba – stwierdził. – Nie interesuje mnie bycie kelnerem. Kocham boks, ale nawet jak się kocha, nie można mieć wszystkiego. Trzeba czasem podjąć racjonalne decyzje i przewartościować pewne rzeczy – mówił, dodając, że zaraz po walce nie chce składać wielkich deklaracji.