| Czytelnia VIP

Maraton z metą w Palmirach... 80 lat od śmierci Janusza Kusocińskiego, symbolu polskiego sportu w okresie międzywojnia

Janusz Kusociński (Fot. NAC)
Janusz Kusociński zginął 21 czerwca 1940 roku (Fot. NAC)

19 czerwca 1932 roku pobił rekord świata w biegu na 3000 metrów. Za miesiąc pobiegł po złoto olimpijskie. Osiem lat i dwa dni później został rozstrzelany w Palmirach pod Warszawą. 21 czerwca 2020 roku przypada 80. rocznica śmierci Janusza Kusocińskiego.

DALSZĄ CZĘŚĆ PRZECZYTASZ POD REKLAMĄ

CZYTAJ TEŻ: Odkurzony protoplasta Jagiellonii. Marszałek Piłsudski na trybunach. Engel też był… prezesem

Zaczynał od piłki nożnej. Przez przypadek trafił na bieżnię. Brakowało zawodnika, pobiegł na 800 metrów i już na bieżni został. Ponad dwadzieścia razy bił rekord Polski, dwa razy rekord świata, w 1932 roku został mistrzem olimpijskim w Los Angeles. Ikona polskiego sportu w okresie międzywojennym. I jeden z symboli sportowców-patriotów, którzy w czasie II Wojny Światowej nie bali się sięgnąć po broń. Nie bali się walczyć o ojczyznę. I za nią zginąć.

Trzeci syn. "Nic dobrego z ciebie nie wyrośnie"


Przyszedł na świat 15 stycznia 1907 roku w Warszawie. Matka Zofia, z domu Śmiechowska. Ojciec, Klemens, z zawodu urzędnik kolejowy. Miał dwóch braci i trzy siostry. Obaj bracia zaangażowali się w walkę o niepodległość. Zygmunt w 1905 roku został zmuszony do emigracji. Dokonał żywota w Paryżu w czasie I Wojny Światowej. Tadeusz stracił życie w 1920 roku w walkach pod Zamościem. Za młodu nasiąkł patriotycznym duchem. Zamiast nauki wolał aktywność fizyczną.

Łobuz jesteś, nic dobrego z ciebie nie wyrośnie – biadała matka. Ojciec także po swojemu dawał mi naukę. Nieraz dosłownie uszy puchły od tych nauk. Ale bo też tatuś sportu nie uznawał, gardził sportowcami, a ponad wszystko cenił wiedzę. Chciał mi wpoić zamiłowanie do nauki – ale łatwiej byłoby nauczyć astronoma skoku o tyczce, aniżeli mnie zmusić do ślęczenia nad tabliczką mnożenia – opowiadał sam "Kusy".

Treningi rozpoczął wcześnie. Ale najpierw biegał za piłką. W połowie lat 20. okazało się, że bieganie bez piłki wychodzi mu jeszcze lepiej. Z boiska przeniósł się na bieżnię lekkoatletyczną. Długo nie czekał na sukcesy. Stawał się coraz bardziej rozpoznawalny w warszawskich kręgach. Sport dał mu sławę, miejsce w historii i... zainteresowanie płci pięknej. Niekiedy spotykał się z sytuacjami nieco krępującymi.

Otóż jadąc pewnego razu tramwajem, zauważyłem, że siedząca naprzeciwko dama, osoba niezmiernie otyła i wymalowana jak lalka, obrzuca mnie namiętnymi spojrzeniami. W pewnym momencie wyjęła z haftowanej w róże torebki jakąś fotografię i zręcznym ruchem pokazała mi ją, po czym szybko schowała do torby. Przez mgnienie oka dostrzegłem własną fizjonomię uwięzioną w czworokąt skórzanej ramki. Tymczasem dama mrużyła omdlewająco oczy i układając wargi w ciup, zdradzała silne zmieszanie. Wstałem i potrącając pasażerów, wypadłem jak z procy z wagonu – opowiadał jedną z anegdot.

Janusz Kusociński biegnie po złoto w Los Angeles (Fot. PAP)
Janusz Kusociński biegnie po złoto w Los Angeles (Fot. PAP)
Igrzyska, wojna i U2. Bośnia zjednoczona na stadionie

Czytaj też

W 1984 na Kosevie doszło o ceremonii otwarcia igrzysk. Trzynaście lat później wystąpiło U2 (Fot. Getty)

Igrzyska, wojna i U2. Bośnia zjednoczona na stadionie

Bieg po złoto. Za plecami miał Iso-Hollo


Najlepsze czasy w jego karierze to przełom lat 20. i 30. W 1928 roku nie pojechał na igrzyska olimpijskie do Amsterdamu, ale bił już rekordy kraju, zdobył tytuł mistrza Polski. Cztery lata później ustanowił dwa rekordy świata – w biegu na 3000 metrów (19 czerwca) i cztery mile (30 czerwca). Do Los Angeles, na X Letnie Igrzyska Olimpijskie już poleciał. Misja oczywista: przełamać dominację Finów.

Od 1912 roku lekkoatleci z Krainy Tysiąca Jezior nie mieli sobie równych. Kusociński chciał rozprawić się z legendą Paavo Nurmiego, dziewięciokrotnego mistrza olimpijskiego, wówczas już doświadczonego, 35-letniego sportowca. Tak wielkiego, że Kazimierz Wierzyński poświęcił mu wiersz w tomie poetyckim "Laur olimpijski". Ale Nurmi nie poleciał do Stanów Zjednoczonych. To czasy, kiedy zawodowcy nie mieli wstępu na areny igrzysk, a jego uznano za sportowca zawodowego. Finowie i tak znaleźli godnych następców. Dwóch przeciwko jednemu: Volmari Iso-Hollo i Lauri Virtanen kontra Janusz Kusociński. Ruszyli do biegu na 10 000 metrów. Tego, który wprowadził "Kusego" do panteonu najwybitniejszych polskich lekkoatletów, choć inni medali uzbierali więcej.

W pewnej chwili oglądam się za siebie – Iso-Hollo jest już kilka metrów w tyle. Podrywam się jeszcze bardziej, ale sił starczyło mi tylko do 50 metrów przed taśmą. nie dlatego, żebym był zmęczony, ale po tak emocjonującej rundzie, po tak wielkim wysiłku nerwowym, w czasie którego zapomniałem o bólu, teraz gdy już miałem świadomość, że zwyciężę, ból zaczął mi dokuczać w dwójnasób. Po prostu przystanąłem, obejrzałem się w tym momencie jeszcze raz za siebie, widzę Iso-Hollo jakieś 20 metrów w tyle. Dlatego też zwalniam, przestaję finiszować i niemal truchcikiem dochodzę do taśmy, za chwilę rwę ją jako zwycięzca, przychodząc w czasie 30:11.4 – wspominał złoty bieg. Drugi taki nie był mu dany. Przez kontuzję i wojnę.

Igrzyska, wojna i U2. Bośnia zjednoczona na stadionie

Czytaj też

W 1984 na Kosevie doszło o ceremonii otwarcia igrzysk. Trzynaście lat później wystąpiło U2 (Fot. Getty)

Igrzyska, wojna i U2. Bośnia zjednoczona na stadionie

Janusz Kusociński i Volmari Iso-Hollo (Fot. NAC)
Janusz Kusociński i Volmari Iso-Hollo (Fot. NAC)

CZYTAJ TEŻ: Papierowy medalista IO z Meksyku. Nigdy nie leżał na deskach

"Przywiozę złoty medal w 1940 roku"


Po kontuzji kariera Kusocińskiego zwolniła, życie towarzyskie przyspieszyło. Widywali go na tenisowej Legii, lubił usiąść do brydża, pójść na bal. Oczywiście, w gustownym fraku. Popularność nie gasła. Wzniecał ją, pokazując się w magazynach ilustrowanych, na Legii, na basenie. "Białe spodnie i rozchylona biała koszula z krótkimi rękawami" – tak przychodził. Flirtował, rozmawiał, cieszył się życiem.

Był niski, w garniturze jeszcze bardziej niepozorny niż w kostiumie na bieżni. Miał lekko skrzywiony haczykowaty nos, małe, głęboko osadzone oczy. "Kusy" nie był na pewno Adonisem. Ale był bezpośredni w kontakcie, często rozgadywał się i opowiadał o sobie i swojej karierze. Miał co wspominać. Ani on, ani najlepsi lekarze wciąż nie byli wtedy pewni, czy będzie mógł powrócić na bieżnię. Jak pamiętam, opiekował się nim słynny chirurg w ówczesnych latach, prof. Levitoux, wytworny pan w średnim wieku, który, nawiasem mówiąc, grywał w brydża nie na Legii, ale u mojej ciotki. Profesor unikał odpowiedzi, czy Kusociński wróci na bieżnię, dawał jednak nikłą nadzieję. Sprawdziła się dopiero niedługo przed wojną – wspominał go na łamach "Rzeczpospolitej" Bohdan Tomaszewski.

Igrzyska w Berlinie, te obrazujące potęgę Trzeciej Rzeszy, podziwiane z bliska przez Adolfa Hitlera i udokumentowane przez Leni Riefenstahl, Kusociński oglądał z trybun. Po kolejny złoty medal miał pobiec w 1940 roku. Obiecywał to kompanom. Siedzieli razem, pili jego zdrowie i rozmawiali o przyszłości. – Dziękuję. Będzie, jak chcecie. Przywiozę złoty medal z olimpiady w 1940 roku, tylko nie wiem, czy na pięć, czy na dziesięć kilometrów – cytował jego słowa Tomaszewski. Na dwa lata przed kolejnymi igrzyskami pracował jako nauczyciel wychowania fizycznego, parał się też dziennikarstwem jako redaktor naczelny "Kuriera Sportowego". Na bieżnię wrócił na dobre w 1938 roku. W wielkim stylu.

Ale przyszłości olimpijskiej i kolejnego złota nie było. Igrzysk w 1940 roku także. 1 września 1939 roku hitlerowskie Niemcy zaatakowały Polskę. Wszystkie plany i marzenia poszły w niepamięć. Zamiast do biegu Kusociński ruszył na pole bitwy. Z metą w Palmirach...

Nagrobek Janusza Kusocińskiego w 1981 roku i dzisiaj (Fot. PAP/TVPSPORT.PL)
Nagrobek Janusza Kusocińskiego w 1981 roku i dzisiaj (Fot. PAP/TVPSPORT.PL)

Inny maraton...


Stopień kaprala otrzymał już w 1928 roku. Kiedy wybuchła wojna, wstąpił do kompanii karabinów maszynowych. Zrobił to na ochotnika. Chciał bronić stolicy. Warszawa nie dała rady, nie oparła się okupantowi. Ale życie w niej nie zamarło. Polscy sportowcy tymczasową przystań znaleźli "Pod Kogutem". Kawiarnię w czasie okupacji oprócz Kusocińskiego prowadzili oszczepniczka Maria Kwaśniewska oraz tenisiści Jadwiga Jędrzejowska i Ignacy Tłoczyński.

Kusociński lekko utykał, chodził z laską. To była już zima, niedługo przed jego aresztowaniem. Znów wpadłem na Noakowskiego porozmawiać, a przy okazji poprosić o fotografię z naszych wizyt na basenie. "Muszę poszukać - obiecywał. - Tyle tu różnych papierów i zdjęć." W podniszczonym garniturze i długich butach siedział za biurkiem. Pokazywał mi różne fotografie i pamiętam, co mówił o przyszłości biegów długodystansowych. "Są dopiero w powijakach. Po wojnie na 5 km zawodnicy będą osiągać czasy grubo poniżej 14 minut. Będzie jeszcze mocniejszy trening. Trzeba dużo biegać, mniej na bieżni, a więcej w terenie." I dodał: "Chciałbym na następnej olimpiadzie spróbować sił w maratonie." Machnął ręką: "Jakie to wszystko odległe. Mamy teraz inny maraton. Będzie trwał długo. Ale wygramy, musimy wygrać!" – pisał we wspomnieniach Tomaszewski.

"Kusy" braci mógł nie pamiętać, jednego na pewno nie poznał. Ale niepodległościowy duch tkwił w nim do ostatnich dni. Jeszcze nie miał tego świadomości. Walczył za Polskę i o Polskę jak bracia. 26 marca 1940 Gestapo pochwyciło go w bramie domu przy ulicy Noakowskiego 16. Najpierw przetrzymywany w więzieniu na Mokotowie, potem w Alei Szucha. Torturowali go, próbowali wyciągnąć informacje. "Kusy" pozostawał niezłomny – tak jak na bieżni. Nikogo nie wydał.

***

20 bądź 21 czerwca 1940 roku został wywieziony z Pawiaka. 21 czerwca 1940 roku rozstrzelany w Palmirach. Miał 33 lata.

Ku jego pamięci od 1954 roku organizowany jest Memoriał Janusza Kusocińskiego. 12 sierpnia 2009 roku pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Jego imię noszą szkoły oraz ulice w wielu polskich miastach. Miejsce, w którym został ranny w czasie obrony Warszawy, upamiętnia tablica przy Forcie Czerniaków. Nagrobek "Kusego" znajduje się na cmentarzu w Palmirach.

Biało-czerwoni - historie niezwykłe: Janusz Kusociński
fot. TVP
Biało-czerwoni - historie niezwykłe: Janusz Kusociński

Polecane
Najnowsze
Drugi dzień zmagań w DME. Transmisja w TVP! [NA ŻYWO]
transmisja
Drugi dzień zmagań w DME. Transmisja w TVP! [NA ŻYWO]
| Lekkoatletyka 
Lekkoatletyka, Drużynowe Mistrzostwa Europy w Madrycie. Transmisja online 2. dnia na żywo w TVP Sport (27.06.2025)
28 złotych w sekundę! Kosmiczny kontrakt Ronaldo
Cristiano Ronaldo (fot. Getty)
28 złotych w sekundę! Kosmiczny kontrakt Ronaldo
| Piłka nożna 
Lisek drugi na otwarcie mistrzostw w Madrycie [WIDEO]
Piotr Lisek (fot. Getty Images)
Lisek drugi na otwarcie mistrzostw w Madrycie [WIDEO]
| Lekkoatletyka 
Świątek powalczy o finał. Kiedy jej kolejny mecz?
Relacja na żywo z meczu Igi Świątek w TVP (fot. Getty Images)
Świątek powalczy o finał. Kiedy jej kolejny mecz?
| Tenis / WTA (kobiety) 
Polacy wracają do Gdyni po dekadzie. Zagrają o awans do elity
Hubert Hurkacz (fot. Getty)
Polacy wracają do Gdyni po dekadzie. Zagrają o awans do elity
| Tenis 
Asystował przy golu na MŚ, zagra w Niecieczy
Od lewej: Piotr Zieliński, Rafał Kurzawa i Bartosz Bereszyński (fot. Getty Images)
Asystował przy golu na MŚ, zagra w Niecieczy
FOTO
Wojciech Papuga
Nawałka wciąż to ma! Kulisy meczu Polska – Brazylia [WIDEO]
(fot. TVP Sport)
tylko u nas
Nawałka wciąż to ma! Kulisy meczu Polska – Brazylia [WIDEO]
| Piłka nożna 
Do góry