Sobotnia porażka Arsenalu z Brighton & Hove Albion (1:2) prawdopodobnie przeszłaby w mediach bez większego echa. Internetowa szydera z londyńskiego klubu również nie potrwałaby długo, a kibice Kanonierów w końcu pogodziliby się ze stratą punktów. Światło dzienne ujrzały jednak fakty dotyczące zachowania Matteo Guendouziego. Ten, oprócz chwycenia rywala za gardło, miał także notorycznie wyzywać graczy Grahama Pottera.
Młody francuski pomocnik nie poradził sobie z późno straconą bramką. Arsenal prowadził bowiem po trafieniu Nicolasa Pepe, by chwilę później remisować już 1:1 po golu Lewisa Dunka. Ostateczny cios w doliczonym czasie gry zadał jednak napastnik Brighton, Neal Maupay.
To właśnie rodak Guendouziego był jego głównym celem w tym spotkaniu. Tuż po straconym golu zawodnik Arsenalu chwycił go za gardło i próbował poddusić. Jak donosi "Daily Mail" między oboma graczami iskrzyło przez całe spotkanie.
Źródłem niechęci był fakt, że Maupay ostrym wejściem w pierwszej połowie wykluczył z dalszej gry Bernda Leno. Bramkarz Arsenalu sam wygrażał Francuzowi, będąc znoszonym na noszach. Nie zagra najprawdopodobniej do końca sezonu. W jego obronie stanął Guendouzi, który za cel postawił sobie uprzykrzyć życie rodakowi.
Według źródła "Daily Mail" Guendouzi zaczepiał także innych graczy Brighton. Miał twierdzić, że ci są, delikatnie mówiąc, beznadziejni. I że w życiu nie zarobią tyle, ile piłkarze Arsenalu. Tygodniówka Guendouziego wynosi około czterdziestu tysięcy funtów, a najlepiej opłacany Mesut Oezil zgarnia 350 tysięcy tygodniowo. Dla porównania tygodniowy budżet płacowy Brighton to pół miliona.
Sprawą Guendouziego zajęła się angielska federacja. Jej zdaniem pomocnik nie zasłużył na ukaranie. Ani za cios wymierzony w Maupaya, ani za obraźliwe słowa kierowane do graczy Brighton. Francuz z pewnością trafi jednak na dywanik nie tylko Mikela Artety, ale i Didiera Deschampsa, który chciał dać mu szansę debiutu w reprezentacji Francji.