Real Madryt miał w historii holenderski okres, kiedy za kadencji prezesa Ramona Calderona w latach 2006 – 2009 do klubu trafili między innymi Arjen Robben, Ruud van Nistelrooy czy Wesley Sneijder. Ostatni z nich napisał autobiografię, w której zdradził szczegóły z życia w stolicy Hiszpanii. "Butelka wódki została moją najlepszą przyjaciółką" – wyjawił.
"Byłem młody, doceniałem sukces i uwagę, którą skupiałem na sobie, ale coś musiało pójść nie tak" – pisał Sneijder w autobiografii cytowanej przez "Corriere dello Sport". "Nie było narkotyków, był jednak alkohol i rock n' roll. Przyzwyczaiłem się do tego niczym jedna gwiazda z niderlandzkiej rodziny królewskiej" – dodał. Holender nawiązywał do królowej Wilhelminy, która w trakcie II wojny światowej miała zażywać metamfetaminę.
"Jako piłkarz Realu jesteś uwielbiany. Nie mogę jednak powiedzieć, że to trwało długo. Grałem całkiem dobrze, powiedziano mi jednak, że mogłem spisywać się lepiej" – wyjaśniał Sneijder. Holender wytłumaczył także, że w Madrycie problemem była dla niego samotność i rozłąka z rodziną.
"Zostałem samemu. Bardzo rzadko widywałem małą Jessey. Mogłem być tylko sam ze sobą" – opowiadał. "Ale dlaczego siedzieć w pojedynkę, skoro masz tyle wolnego czasu i przyjaciół? Nie zdałem sobie jednak sprawy, że to butelka wódki została moją najlepszą przyjaciółką" – przyznał. "Fizycznie nic nie zauważyłem. Budziłem się kolejnego dnia tak, jakby do niczego nie doszło" – dodawał.
"Nadal grałem, ale spisywałem się gorzej i zdecydowanie byłem słabiej skoncentrowany. Moje podejście nie było godne Realu" – stwierdził. "Okłamywałem sam siebie, że wszystko idzie dobrze i za bardzo opierałem się na mojej piłkarskiej inteligencji. Fizycznie jednak tonąłem. Mniej biegałem, co ukrywałem moimi umiejętnościami technicznymi. Myślałem także, że nikt tego nie zauważy" – zakończył wicemistrz świata z 2010 roku.