{{title}}
{{#author}} {{author.name}} / {{/author}} {{#image}}{{{lead}}}
{{#text_paragraph_standard}} {{#link}}Czytaj też:
{{link.title}}
{{{text}}}
{{#citation}}{{{citation.text}}}
Sanatorium w Villarrealu. Klub dający szanse rekonwalescentom

Villarreal, klub pochodzący z pięćdziesięciotysięcznego Vila-real, od lat dodaje kolorytu La Lidze. Zwykle "Żółta Łódź Podwodna" plasuje się w górnej połowie tabeli, czasem gra też w pucharach. Do najlepszego pod względem sportowym sezonu 2005/2006 Hiszpanom sporo brakuje, lecz zasługują oni na pozasportowe wyróżnienie. Zespół z prowincji Castellon zawsze wspiera swoich zawodników w kontuzjach. Przykładem Bruno Soriano, który do gry wrócił po ponad trzech latach.
Zobacz też: Wódka najlepszą przyjaciółką. Wspomnienia byłego piłkarza Realu
Poniedziałkowy mecz pomiędzy Villarrealem i Sevillą szczególny był z jednego powodu. Po 1128 dniach kapitan klubu, związany z "Żółtą Łodzią Podwodną" od 2006 roku Bruno Soriano wrócił na boisko i zaliczył kilkuminutowy występ. Okraszony nawet żółtą kartką. Przez ponad trzy lata 36-letni dziś defensywny pomocnik walczył z urazem kolana. Powrót był symboliczny, ale uczczony z właściwą pompą.
Kapitan Villarreal po raz ostatni podpisywał kontrakt z klubem w 2012 roku. Ośmioletnia umowa miała zatrzymać go do czerwca 2020. Kontuzja nie sprawiła, że władze zespołu zdecydowały się obciąć wynagrodzenie czy myśleć o zerwaniu umowy. Istnieje też duża szansa, że po wyczekiwanym powrocie Soriano podpisze nową umowę. To nie pierwszy raz, gdy "Żółta Łódź Podwodna" daje szanse poturbowanym przez kontuzje zawodnikom. Najlepszym przykładem Santi Cazorla, który ze względu na paskudny uraz stopy miał kończyć karierę. Po kilkunastu operacjach, w tym przeszczepie fragmentu przedramienia nad piętę, Hiszpan dostał zielone światło na powrót na boiska. Kto zaoferował mu umowę? Villarreal. Już sama prezentacja zawodnika była bardzo spektakularna. Potem nadeszły też spektakularne występy.
Pomocnik, który w Villarreal grał w latach 2003-2006 I 2007-2011 po trzecim wejściu do tej samej rzeki ponownie dał radę. W 79 meczach rozegranych w dwóch sezonach ofensywny zawodnik zdobył 19 bramek i miał 19 asyst. Po rocznej umowie podpisał kolejną, na jeszcze jeden rok. Teraz czeka na rozwój spraw – lecz ze strony klubu z Vila-real jest wyraźna chęć by został na dłużej. Jeszcze dwa lata obowiązuje kontrakt Sergio Asenjo. Bramkarz, o którym mówiło się, ze może być lepszy od Davida de Gei aż cztery razy w karierze zrywał więzadła krzyżowe. Dwa razy już jako piłkarz "Żółtej Łodzi Podwodnej". Po raz ostatni golkiper pauzował ponad 200 dni w roku 2017. Właśnie wtedy zaoferowano mu pięcioletnią umowę. Asenjo spłaca się za piękny gest, grając w większości spotkań klubu.
To, co łączy trójkę Hiszpanów to nie tylko długotrwałe urazy. Wszyscy trzej zagrali w starciu z Sevillą i był to pierwszy taki mecz w historii. Piłkarzom, którzy łącznie przez kontuzje stracili 3154 dni, a więc ponad osiem lat, dobrze zrobiło osiedlenie się w Vila-real. Miasteczko znane z ceramiki znane może być także z bycia dobrym sanatorium. Tu do gry wraca nawet najtrudniejszy przypadek. Choćby trzeba było czekać i trzy lata, to klub czeka. Oby takich przypadków w coraz bardziej nastawionym na zysk futbolu było jak najwięcej.