Jesienią kibice powrócą na stadiony już w trakcie meczów reprezentacyjnych. Rząd holenderski zdecydował, że wpuści fanów na mecz Holandii z Polską, ale ci... nie będa mogli krzyczeć i śpiewać.
Po okresie dwumiesięcznej przerwy, piłka nożna powoli wraca do normalności. Właściwie we wszystkich ligach, poza francuską, która zdecydowała się zakończyć rozgrywki, gra toczy się w relatywnie normalny sposób, choć kibice zasiadają na trybunach tylko w niektórych krajach, między innymi w Polsce. Stopniowo obostrzenia będą jednak luzowane.
Z uwagi na pandemię przełożone zostało Euro 2020 oraz wiosenne zgrupowanie reprezentacji Polski. Z tego powodu najbliższy mecz biało-czerwoni rozegrają dopiero 4 września w ramach Ligi Narodów, a ich rywalem będą Holendrzy. Jak poinformował niderlandzki telegraaf.nl, możliwość obejrzenia konfrontacji z trybun będą mieli kibice.
Holendrski rząd zezwolił na to, by obiekty powoli zapełniały się złaknionymi futbolu widzami. Na początek jednak będą mogli oni jednak zajmować tylko jedną trzecią krzesełek, a przy tym otrzymają nakaz trzymania się w odległości 1,5 metra od siebie oraz zakaz dopingowania. "Fani nie będą mogli śpiewać i krzyczeć, gdyż zwiększa to ryzyko zakażenia koronawirusowego", napisali dziennikarze telegraaf.nl.
Nie inaczej ma być w spotkaniu z Polakami, do którego dojdzie za nieco ponad dwa miesiące. W grupie A piłkarze Jerzego Brzęczka zagrają również z Włochami oraz Bośnią i Hercegowiną.