Stary "Master" chyba nie jest taki zły? – zapytał mnie Mateusz Masternak dosłownie w chwilę po zakończonym pojedynku z Siergiejem Radczenką. Były mistrz Europy zawodowców w koncertowym stylu wypunktował Ukraińca, który trzy miesiące temu tak mocno dał się we znaki Arturowi Szpilce i sędziom punktowym. Udowodnił tym samym, że wciąż jest jednym z najlepszych polskich pięściarzy bez podziału na kategorie wagowe.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Masternak na rozdrożu. Wątpliwości i kusząca gaża
Sportowe losy Masternaka są ostatnio zwariowane. Kilka miesięcy temu zdecydował się na powrót do boksu olimpijskiego. Marzenie? Medal olimpijski w Tokio i przypomnienie wspaniałych tradycji japońskich z 1964 roku, gdy biało-czerwoni zdobyli aż siedem medali w boksie, a Mazurek Dąbrowskiego grany był dla Józefa Grudnia, Jerzego Kuleja i Mariana Kasprzyka.
W marcu w turnieju kwalifikacyjnym w Londynie Masternak w pierwszej rundzie odprawił Słowaka Davida Michalka, a chwilę później zawody zostały odwołane ze względu na szerzącą się pandemię koronawirusa. Niedługo później przełożone zostały również igrzyska, a MKOL do dzisiaj nie wie, jak miałby wyglądać plan eliminacji i samego olimpijskiego startu w 2021 roku. Czas ucieka.
Ten stan zawieszenia powoduje, że Masternak jest w sportowym rozkroku i poważnie rozważa kolejne zawodowe starty. Dlatego też Polski Związek Bokserski zaproponował mu ośmiorundową, semi-profesjonalną walkę z doskonale znanym w Polsce Radczenką. I to był świetny krok, bowiem mogliśmy nacieszyć się poukładanym boksem Masternaka, który wyłamuje się nieco prawom logiki.
Udowodnił, że w wieku 33 lat można się sportowo rozwinąć, a olimpijskie przetarcia po prostu usprawniły jego boks. Z bliska widziałem większą sprężystość w ataku i przede wszystkim swobodę pracy lewego prostego. Polska szkoła boksu na skutek której głowa Radczenki rytmicznie odskakiwała. Obecny na walce w Kielcach Marian Kasprzyk, jak zawsze w świetnej formie, mógł przytaknąć z aprobatą.
Masternak jest zwycięzcą piątkowego wieczoru na kilku frontach. Po pierwsze, wypadł świetnie w korespondencyjnym starciu z Krzysztofem Głowackim, Adamem Balskim i Szpilką. Wspomniana trójka przeżywała w ringu katusze z Ukraińcem z Krzemieńczuka. Dobra reklama, jaką sobie zapewnił, spowoduje, że powinny pojawić się kolejne ciekawe propozycje. Może z PZB, a może od pełnoprawnych promotorów zawodowego boksu w Polsce.
Życzyłbym Masternakowi dobrego wyboru, dopełnienia sportowych ambicji i określenia celu: olimpijski medal lub mistrzowski pas. I chyba bliżej jest do pełnej koncentracji na zawodowstwie. Gdy pytałem go, czy jest sportowcem spełnionym, odpowiadał, że przede wszystkim jest spełnionym człowiekiem, bo ma wspaniałą rodzinę i bogatą przygodę sportową. Dało się jednak dostrzec, że wciąż jest w nim chłopak marzący o swojej mistrzowskiej historii. Nie jest jeszcze za późno.
Następne