Do rywalizacji powraca pierwszy globalny sport. Tak przynajmniej twierdzi część ekspertów Formuły 1, zwracając uwagę na to, że wznowienie lig europejskich w piłce nożnej to kwestia odrębnych przepisów każdego kraju. Z kolei królowa motosportu, w związku z zainteresowaniem i bezpośrednim zaangażowaniem kilku kontynentów, musi mierzyć się z licznymi kłopotami. Obecnie jednym z największych jest kalendarz, którego ostateczna forma nadal jest nieznana.
Piąty lipca – Grand Prix Austrii. Ta data pozostała niezmienna od sierpnia zeszłego roku, gdy ogłoszono kalendarz na sezon 2020. Wyścig na Red Bull Ring pierwotnie miał jednak kończyć pierwszą połowę zmagań, a nie dopiero je rozpoczynać. Covid-19 wywrócił do góry nogami nie tylko świat Formuły 1, ale też całego sportu.
Ten sezon miał być wyjątkowy przez to, że zaplanowano aż 22 wyścigi, a część z nich miała się odbyć na nowych lub powracających do stawki torach. Teraz szefostwo F1 i Liberty Media byłyby zadowolone z 15-18, ale komentarze ludzi z wewnątrz i ekspertów zajmujących się sportem sugerują, że realnym zakresem jest 12-14 rund. Zacznijmy jednak od początku…
Portimao
Portugalski tor Autodromo Internacional do Algarve stał się poważnym kandydatem do uzupełnienia stawki wyścigów w ostatnich tygodniach. Choć to tylko plotki, to informacja o dogadaniu się właścicieli toru z F1 została nieoficjalnie przekazana przez obsługę hotelową kierowcom, którzy brali udział w wyścigu Portimao 24 hours. Tak przynajmniej twierdzi holender Tom Coronel.
W jakim terminie mogłaby odbyć się runda? Mówi się o 4 października, ale w grę miałby wchodzić także drugi wyścig na tym torze. – Jesteśmy w kontakcie z FOM (Formula One Management). I prowadzimy zaawansowane negocjacje – stwierdził rzecznik strony portugalskiej.
Inną datą, pojawiającą się w nieoficjalnych komunikatach, jest 27 września. To byłby tym bardziej możliwy termin, gdyby w Portimao miały się odbyć dwa wyścigi. To jednak powoduje konflikt z Grand Prix Rosji, które wciąż nie zostało przełożone z pierwotnej daty.
– Cały czas przygotowujemy się do wyścigu 27 września, choć wiemy, że Portugalia chce zająć nasz termin – powiedział Aleksiej Titow, szef rosyjskiej firmy Rosgonki, która zajmuje się organizacją rundy w Soczi.
Tor Autodromo Internacional do Algarve nie gościł nigdy Grand Prix w Formule 1. Kilku kierowców z obecnej stawki jednak miało okazję ścigać się na nim. Do tego grona zaliczają się: Sergio Perez (GP2), Daniel Ricciardo (Renault 3.5/brytyjska F3), Valtteri Bottas (brytyjska F3), Alexander Albon, Antonio Giovinazzi, Lance Strolll, George Russell i Charles Leclerc (wszyscy F3).
Soczi
Mimo nieoficjalnych wiadomości o dołączeniu do kalendarza Portimao, Soczi wciąż szykuje się na 27 września, aby przeprowadzić zaplanowany wcześniej wyścig.
– Sytuacja z wirusem powoduje pewne trudności, ale staramy się radzić sobie z nimi. Mamy komitet organizujący, który pomaga rozwiązywać kłopoty, aby wyścig był na czas ze wszystkimi elementami – samochodami na torze i publicznością na trybunach. Jednym z największych problemów jest logistyka zespołów, ale jestem pewny, że rozwiążemy tę sprawę – powiedział wcześniej wspomniany Titow.
Rosja to jednak jeden z wielu kandydatów do organizacji dwóch rund z rzędu. Za tym miejscem przemawia bliskość lotniska, dobra lokalizacja i odpowiednia infrastruktura, aby zapewnić zawodnikom i zespołom izolację od innych ludzi. – Soczi ma świetną infrastrukturę, którą doceniają nasi partnerzy. Jeśli będzie konieczność, to możemy być gospodarzami dwóch rund. Na razie pracujemy z kolegami z F1 nad różnymi opcjami – wyjawił rzecznik firmy Rosgonki.