Polscy gracze bardzo się cenią. Ich wynagrodzenie miało być dwukrotnie wyższe niż Brazylijczyków – mówi o transferach siatkarskiego MKS Będzin Jakub Bednaruk, trener zespołu. Do składu w ostatnim czasie dołączyło trzech Canarinhos – Jose Ademar Santana, Fabio Rodrigues i Thiago Pontes Veloso. W poprzednim sezonie drużyna z Zagłębia zajęła jedenaste miejsce w PlusLidze.
Sara Kalisz, TVPSPORT.PL: – Jak trudno było ustalić skład MKS Będzin na kolejny sezon? Jakub Bednaruk: – Chcieliśmy wzmocnić zeszłoroczny zespół, ale okazało się, że większość kluczowych zawodników znalazła nowych pracodawców. Jest to dla nas wszystkich trudny czas i musimy go przetrzymać. Znacznie zmniejszyliśmy wydatki.
– Ile budżet jest niższy od zeszłorocznego?
– Od 25 do 30 procent.
– I mimo to trzech Brazylijczyków jest w zespole.
– Tak, ponieważ na tych pozycjach polscy gracze bardzo się cenią. Ich wynagrodzenie miało być dwukrotnie wyższe niż Brazylijczyków. Przed pandemią w lutym mieliśmy nadzieję, że budżetowo zbliżymy się do Ślepska Suwałki, zawiercian, Trefla Gdańsk i GKS Katowice nawet po omawianych w mediach kłopotach finansowych. Przez koronawirusa nam się to nie udało, ponieważ nie wszyscy sponsorzy mogli z nami zostać. Mamy jeden z niższych budżetów w lidze. Poszukujemy sponsora tytularnego, a póki co sami musimy sobie z tym radzić.
– W poprzednim roku w zestawieniu budżetów byliście wyżej?
– Nie byliśmy, pewnie finanse były na poziomie Cuprum Lubin. Wydaje mi się jednak, że teraz drużyny z dwunastego i dziesiątego miejsca dość mocno nam "odjechały". Mimo pandemii w niektórych klubach pieniędzy pojawiło się więcej.
– Po raz kolejny ma pan pod górkę w czasie tworzenia zespołu.
– Poradzę sobie. Nie zmienia to faktu, że zaskoczeniem było dla mnie odejście zawodników, z którymi byliśmy dogadani. To są jednak prawa rynku, nie można z nimi dyskutować.
- Kogo ma pan na myśli?
– Były transfery, które musiały się wydarzyć. Sam bym wypchnął Michała Poterę do Asseco Resovii Rzeszów, ponieważ wiem, że zasługuje na to, by grać w tak wielkim klubie. Ostatnia decyzja Dawida Guni nam namieszała. Wszystko było dogadane, a umowa została rozwiązana za porozumieniem stron. Trudnością w tym wszystkim był termin. Dwa tygodnie przed rozpoczęciem przygotowań to dość krótki czas, by znaleźć zawodnika na zastępstwo.
W lutym zakładaliśmy, że sytuacja budżetowa znacznie się poprawi. Wyszło inaczej. Cieszymy się jednak bardzo, że miasto jest z nami.