| Piłka nożna / PKO BP Ekstraklasa
Legia Warszawa pewnie zdobyła mistrzostwo Polski dystansując przeciwników. Jest kilka postaci, które projektowały, a następnie sprawiły, że stołeczny klub po roku przerwy odzyskał tytuł.
Poprzedni sezon był dla Legii Warszawa gorzką pigułką. Odpadnięcie z krajowego pucharu, strata mistrzostwa Polski na ostatniej prostej. Ostatecznie misję dalszej walki o sukcesy otrzymał Aleksandar Vuković, który początkowo był tymczasowym szkoleniowcem po zwolnieniu Ricardo Sa Pinto. Legia rozkręcała się powoli, potrzebowała czasu po przebudowanie składu, ale ostatecznie zaczęła odskakiwać rywalom i pewnie sięgnęła po tytuł.
Porównanie obecnej Legii do tej sprzed roku nie ma żadnego sensu. Drużyna została przemeblowana. Postawiono choćby na młodzieżowców w postaci Radosława Majeckiego i Michała Karbownika, którzy nie tylko nie zawiedli, ale przede wszystkim wypromowali się w PKO Ekstraklasie. Pierwszy już został sprzedany za siedem milionów euro do AS Monaco. Drugi ma tę kwotę tylko przebić. Nazwy klubów, które interesują się młodzianem występującym na lewej obronie robią wrażenie. Od Realu Madryt i FC Barcelony, po Tottenham czy Napoli.
Vuković zbudował sprawnie działający mechanizm, w którym doświadczenie mieszało się z młodością. Letnie transfery okazały się wzmocnieniem. Walerian Gwilia broni się samymi liczbami, a Igor Lewczuk pełni ważną rolę w defensywie. Rola Jose Kante została zdefiniowana na nowo, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Domagoj Antolić okazał się idealnym tempomatem. Doskonałą formę potrafił osiągnąć Marko Vesović. Nawet straty w postaci zimowej sprzedaży Jarosława Niezgody okazały się do powetowania. Do klubu trafił Tomas Pekhart, który zrobił swoje strzelając gole Lechowi Poznań i Wiśle Kraków.
Pierwszy raz od dawna, w składzie Legii trudno było szukać słabych punktów. Nie zawsze wszystko funkcjonowało dobrze, ale Vuković wychodził z założenia jednego ze swoich mentorów, Stanisława Czerczesowa. – Zamiast problemów, szukaj rozwiązań – często powtarzał Rosjanin, a z podobnego założenia wyszedł Serb. Przez cały sezon Vuković stawiał na sprawiedliwość, uczył się na błędach, a przy tym potrafił poradzić sobie z kryzysem z pierwszych tygodni sezonu. Szkoleniowiec obronił się, a teraz może cieszyć się z pierwszego sukcesu w samodzielnej karierze.
Vuković poprowadził drużynę do sukcesu, był jednym z architektów mistrzostwa Polski, ale…nie był jedyny. Komu należy się także znalezienie się w tym samym gronie?
Kucharski zaczynał jako trener w legijnej akademii, a teraz może być z siebie dumny, bo jest jednym z architektów mistrzowskiego składu. Na minus pamiętane mu będzie pozyskanie Ivana Obradovicia, ale w obecnej sytuacji jest to detal. Pewne jest, że dyrektor sportowy Legii potrafił dobrze dobrać graczy, a skuteczność jego ruchów w ciągu ostatniego roku będzie na bardzo wysokim poziomie.
Skrócone eliminacje nie muszą działać na korzyść Legii, choć przygotowania też będą zupełnie inaczej wyglądały. Ale w poprzednim roku warszawianie trafili na początku na Europa FC z Gibraltaru i KuPS z Finlandii. Pojawiały się kłopoty, dochodziła sztuczna murawa, lecz awanse udawało się wyszarpać. Teraz Legia może być pewna rozstawienia w losowaniu dwóch pierwszych rund.
Na początku najsilniejszym rywalem Legii może być Dinamo Tbilisi (współczynnik 4,750). Dla porównania, Wojskowi legitymują się współczynnikiem wynoszącym 17,000. Wśród potencjalnych przeciwników znajdują się również Djurgardens, Buducnost Podgorica czy Riga FC, która rok temu poradziła sobie z Piastem Gliwice. Najsłabszą ekipą w tym gronie jest Floriana FC z Malty (1,150).
W drugiej rundzie zadanie może być już truniejsze. W gronie rywali mogą pojawić się CFR Cluj, Ferencvaros, Slovan Bratysława czy dobrze znany Sheriff Tyraspol, który ma współczynnik na poziomie 12,750. Potencjalnie najsłabszym rywalem w tej fazie będzie FK Sarajewo (4,750). Należy przy tym pamiętać, że rozgrywki wciąż się toczą i grono uczestników europejskich pucharów to aktualnie tylko część symulacji.
Prawdziwe schody mogą pojawić się w trzeciej rundzie. Wtedy Legia nie będzie mogła liczyć na rozstawienie, a najsilniejszym z przeciwników może być Olympiakos Pireus (43,000). Ci, którzy są niżej notowani, również mogą robić wrażenie. Mowa o Celtiku Glasgow, Dinamie Zagrzeb, FK Astana, Slavii Praga czy Łudogorcu Razgrad. A finałowa runda play-off, gdzie będą już dwumecze, może powodować jeszcze większe przerażanie: tam dojdą Ajax Amsterdam czy FC Salzburg. Należy przy tym pamiętać, że Legia odpadając z eliminacji Ligi Mistrzów, dostanie drugą szansę w kwalifikacjach do Ligi Europy. Ale do tego daleka droga. Pierwsze losowanie początkowej fazy zaplanowano na 9 sierpnia.