Jeśli postawa zespołu byłaby odwzorowaniem aparycji i zachowania trenera, drużyny Petera Bosza grałyby cyniczny, wyrachowany futbol. Zamknięty na własnej połowie, defensywny, ale też cierpliwy. Wygrywaliby pewnie co najwyżej jednym golem, w tramwajach raczej nie toczyłyby się zacięte dyskusji na temat ich spotkań. Tymczasem styl Holendra zupełnie nie licuje z jego prezencją. W innym świecie powinien nosić poszarpaną ramoneskę, porwane dżinsy, mieć włosy do pasa i rock'n'rollową niedbałość.